Miłość uskrzydla
„Zmysłowa gra” Stephanie Ching
wyd. Otwarte
rok: 2012
str. 352
Ocena: 3,5/6
W marcu Wydawnictwo Otwarte postanowiło zaszokować odrobinę swoich czytelników. Wprowadziło na rynek trzy nowe serie (Romans, Kobieta, Namiętność) w szokująco niskich cenach. Już od chwili, w której dowiedziałam się, że Wydawca planuje poszerzyć swoją ofertę, nie mogłam się doczekać by ją poznać. W związku z tym, że w ostatnim czasie czuję dużą potrzebę czytania literatury paranormalnej, ani przez chwilę się nie wahałam i na pierwszy rzut wybrałam Zmysłową grę, którą zakwalifikowano do serii Namiętność. Jak skończyła się moja przygoda z tą pozycją? O tym szerzej poniżej.
Serena St. Clair zawsze była dobrym człowiekiem i nikt, kto miał przyjemność ją poznać, nie mógł temu zaprzeczyć. Żyła dokładnie tak, jak ją wszyscy postrzegali – spokojnie i z pietyzmem. Kochała ludzi i bezproblemowy żywot. Pewnie niewiele w jej egzystencji uległoby zmianie, gdyby nie pewien tragiczny wypadek. Rok przed wydarzeniami opisanymi w Zmysłowej grze, Serena jako jedyna zatrzymuje się przy rozbitych samochodach. Jak prawdziwa bohaterka wyciąga pasażerów pojazdów i odciąga ich na bok. Niestety nie udaje się jej uratować wszystkich. Gdy ma oswobodzić ostatnią ofiarę samochód niespodziewanie wybucha i zabija obie kobiety. Jak się jednak okazuje śmierć, to tylko koniec pewnego etapu ludzkiej egzystencji. W zależności od tego, jak człowiek żył przez swoje ziemskie lata trafia do nieba lub piekła, a tam przydzielane jest mu zadanie. Zostaje Strażnikiem (jeśli niefortunnie potknęła mu się noga i został zesłany do piekła) lub Aniołem Stróżem (jeśli był dobrym człowiekiem i zasłużył na nagrodę). To oczywiście nie koniec. Zarówno w niebie jak i w piekle istnieje szansa na awans, a takie stopniowe pięcie się po szczeblach kariery doprowadzić może do władzy niemal absolutnej. Dzięki temu, jak Serena postępowała do chwili śmierci, trafia do zastępów anielskich i może zdecydować czy chce wrócić na ziemię jako Anioł Stróż czy poddać się recyklingowi. Dziewczyna od początku sceptycznie podchodzi do wspomnianego wcześniej recyklingu – już samo słowo ją odstręcza, a co dopiero to, że miałaby rozstać się ze swoim ciałem i oddać komuś duszę. I tak oto, po rocznym szkoleniu, Serena otrzymuje swoje pierwsze zlecenie – pierwszego podopiecznego. Sprawa ma być łatwa i przyjemna. Nick Ramirez, jeden z najlepszych amerykańskich aktorów młodego pokolenia, zszedł na złą drogę. W jego życiu pojawiły się narkotyki, alkohol i kobiety lekkich obyczajów. Ewidentnie zmierza do zaprzedania duszy diabłu. Temu właśnie zapobiec ma Serena i jej uspakajające lekcje jogi. I to ewidentnie zaczyna działać, Nick zaczyna się nawracać i oddaje serce swojej instruktorce. Wszystko zapewne dobrze by się skończyło, gdyby na drodze do sukcesu anielicy nie stanął pewien demon, a w zasadzie Arcydemon – Julian Ascher. Czy takie spotkanie anioła i demona może skończyć się dobrze? Czy dwie przeciwstawne siły mogą harmonijnie współpracować? Kto pierwszy ulegnie? W czyje ręce wpadnie Nick i jak skończy się jego historia? Kto i dlaczego szykuje napad na demony? Jakie układy panują między Niebem a Piekłem? By się tego wszystkiego dowiedzieć musicie sięgnąć po Zmysłową grę.
Powieść Stephanie Chong jest typowym romansem paranormalnym z naciskiem na słowo „typowym”. W zasadzie od początku lektury wiadomo, jak potoczą się losy zaprezentowanych bohaterów. Oczywiście zdarzają się chwile, w których czytelnik może zacząć powątpiewać w to, czy faktycznie będzie tak, jak się tego spodziewa. Te chwile jednak dość szybko mijają i powraca ten sam schemat, wskazujący, jak to wszystko się skończy. Atrakcją tej powieści zdecydowanie jest sam fakt występowania równocześnie aniołów i demonów, którzy walczą ze sobą, ale według ściśle określonych zasad. Nic nie dzieje się bez przyczyny i żaden demon tak samo jak żaden anioł, nie może od tak szastać obietnicami a później je łamać. Dane słowo jest święte. Plusem Zmysłowej gry jest również „iskrzenie”, jakie ma miejsce między przedstawicielami wspomnianych gatunków, czyli Sereną i Julianem. Z jednej strony oboje pragną siebie nawzajem, z drugiej boją się zguby, która jest naturalnym efektem tego typu związku. Poza wspomnianymi zaletami książka jest raczej przeciętna. Czyta się ją szybko, nawet bardzo szybko. Nie dzieje się w niej jednak nic takiego, co przyciągnęłoby czytelnika na dłużej, kazałoby się zatrzymać na chwilę, przemyśleć coś, zapamiętać. Powieść Stephanie Chong to typowa lektura na jeden wieczór, o której zapomina się niemal natychmiast po jej zakończeniu. Przykro mi to mówić, bo naprawdę sporo się po tej książce spodziewałam. Całkiem możliwe więc jest, że postawiłam Zmysłowej grze za wysoko poprzeczkę i stąd moja negatywna opinia. Zdarza mi się to, całkiem więc możliwe, że i tym razem coś takiego mi się przytrafiło. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest raczej płytka i niewiele wnosi do życia czytelnika. Jest jednak doskonałym odstresowywaczem. Umożliwia chwilowe zapomnienie i oderwanie się od szarej rzeczywistości. To ją zdecydowanie ratuje. Dzięki niej się zrelaksowałam, mogę więc śmiało powiedzieć, że jestem gotowa na poważniejsze lektury (z czym ostatnio miewałam problem). Książkę polecam więc przede wszystkim do celów relaksacyjnych i oczyszczających. Jako taką zdecydowanie warto ją przeczytać.