W ostatnim czasie nic nie układa się po myśli Caroline. Nie dość, że musiała zrezygnować z pracy w zawodzie na rzecz wychowania synka, Teddy'ego, to w dodatku jej wieloletni partner postanowił związać się z celebrytką, dla której tworzył sceniczne stroje. A żeby tego było mało, w dodatku ewidentnie gra na czas w kwestii oddania synka pod opiekę matki. Caroline na poważnie rozważa przeprowadzenie się do domu przyszywanej babci, głównie przez wzgląd na przymusowe zaciskanie pasa. W końcu może czekać ją sądowa batalia o prawa do opieki nad dzieckiem...
Tam, gdzie w towarzystwie dwóch staruszek zawsze odzyskuje spokój ducha, czeka na nią jeszcze jedna tragedia. Jej ukochana babcia umiera, w ostatnich chwilach życia szepcząc: Wenecja... W jej rzeczach Caroline odnajduje pudełko zaadresowane do niej, a w nim trzy klucze i szkicownik. I choć nie w głowie jej teraz podróże rekreacyjne, to zachęcona przez starszą ciotkę postanawia wyruszyć do Wenecji, by dowiedzieć się, dlaczego jej babci tak na tym zależało.
Może to właśnie tam odkryje coś, co zmieni jej życie na dobre... ?
Mimo że zazwyczaj na moim literackim celowniku znajdują się horrory czy thrillery, to i po powieści obyczajowe z miłosnym tłem lubię sięgnąć. Szczególnie, jeżeli opis od wydawcy jest kuszący. Tak było właśnie w przypadku Weneckiego szkicownika.
Patrzymy na naszych bliskich -rodziców, dziadków- przez pryzmat ich obecnej codzienności. Nie podejrzewalibyśmy ich o niecne czyny czy wielkie uniesienia. A jednak w ich przeszłości może kryć się wiele rzeczy, które szczerze mogłyby nas zaskoczyć. Prawdopodobnie przeżyli coś, co z łatwością posłużyłoby za scenariusz filmowy. Tak było właśnie z babcią głównej bohaterki- jej bliscy wiedzieli, że w czasie wojny przebywała w Wenecji, a jednak sama kobieta nigdy nawet nie zająknęła się na temat tego, co wówczas przeżyła. Zawsze była cicha, niemalże skryta. Dopiero nadchodzący koniec sprawił, iż ostatnim tchem skierowała uwagę Caroline na Wenecję. Na kobietę czeka poważne wyzwanie- odkryć, co otwierają trzy klucze i poznać przeszłość tej, która odeszła.
Ta książka to ciekawa historia nie tylko ze względu na amatorskie śledztwo głównej bohaterki. Za duży plus uważam też fakt, iż wątek miłosny nie zagarnął dla siebie całej fabuły. Wszystko było opisane z głową, literacki "złoty środek" został perfekcyjnie zachowany. Rozdziały są od siebie skrzętnie oddzielone- w jednym poznajemy przeszłość zmarłej Juliet, w drugim z kolei teraźniejszość Caroline i jej próby dojścia do prawdy.
Żeby opis Was nie zmylił, jak już wspomniałam to nie jest typowa historia miłosna. Znajdziemy tutaj ból rozstania, niepewność jutra, wojenne przejścia. Strach, że bliscy mogą już nie żyć. Tęsknotę za czymś, co nigdy nie dojdzie do skutku. Otrzymujemy taki misz- masz emocjonalny, że czasami trzeba przez chwilę odsapnąć. Naprawdę, wiele się tu dzieje. Całość okraszona jest bardzo dobrym piórem autorki, która idealnie przelewa na papier uczucia. Czujemy, jakbyśmy to my byli częścią mniej lub bardziej tragicznych wydarzeń. Ale żeby Was nie dołować- jest tu pełno także pozytywnych emocji. Nadziei, miłości. Pełno tych dobrych łez, które płyną po policzkach z ulgi na widok całych i zdrowych bliskich. Ulgi, że to koniec podróży.
Wenecki szkicownik bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, nic więc dziwnego, że bez dwóch zdań polecę Wam tę pozycję. I co więcej- myślę, że historia Juliet zostanie z Wami na dłużej.
Książkę znajdziecie u wydawnictwa Akurat :)