Rozmyślasz o swoim byłym/byłej? Fantazjujesz? Przeglądasz profil na Facebooku? Jeździsz pod dom i zostawiasz ciasteczka owsiane…
Wysyłasz sms-y i maile… Nie możesz zapomnieć? Gdzie jest granica między opłakiwaniem związku i miłością a stalkingiem?
Złamane serce goi się trudniej niż jakakolwiek inna kontuzja. Czasami człowiekiem targa ogromna rozpacz. Zostaje pragnienie, by być przy ukochanej/ukochanym. Widzi się tę osobę w twarzach mijanych na ulicy, chce się jeszcze raz poczuć dotyk dłoni, pocałunków. Trudno uwierzyć, że to wszystko nagle się skończyło. Przeżywanie rozstania nie jest proste, ale czasami łatwo przekroczyć granicę i wejść na drogę stalkingu… „Miłość i inne obsesje” Liane Moriarty wydawnictwa Znak jest między innymi o takim zatraceniu się w swojej obsesji.
Gdy Ellen spotyka Patricka, wydaje się niezbyt poruszona znajomością. Wkrótce jednak okazuje się, że ich uczucie nabiera tempa i hipnoterapeutka zakochuje się w tym zwykłym geodecie. Wszystko było piękne i niewinne, póki Patrick nie wyznaje jej, że jest ktoś jeszcze – Saskia – jego była dziewczyna, która nieustannie go dręczy. Ellen powinna być wściekła, przerażona, powinna się bać, tymczasem ona jest niezmiernie ciekawa. Tajemnicza Saskia cały czas ją intryguje… W tym trójkącie miłosnym coś musi się zdarzyć – chorobliwa miłość nie może przecież trwać wiecznie. Perspektywa opowieści to głosy dwóch kobiet – Ellen i Saskii. Bardzo ciekawe jest to, jak patrzą na siebie nawzajem. Jak zwykle u kobiet – każda z nich jest niepewna swoich zalet i widzi w tej drugiej ideał, zamiast skupić się na swoich atutach.
Bez wątpienia najbardziej interesującą postacią w książce jest Saskia. Spędziła z Patrickiem trzy lata, zajmowała się jego synem Jackiem, poświęcając całe swoje życie tej rodzinie. To był jej świat, jej kwiaty, serwetki, pachnąca ciastkami owsianymi kuchnia. Była szczęśliwa. Ale pewnego dnia Patrick powiedział jej, że to koniec. Nagle cały jej świat się zawalił. Z jednej strony jest kobietą sukcesu – urbanistką, z drugiej – szaloną stalkerką. Gdy czytałam „Miłość i inne obsesje”, bardziej jednak denerwował mnie Patrick, Saskię (może to przerażające) mogłam zrozumieć. Dla niego był to tylko epizod, dla niej – całe życie. Czytelnik poznaje świat również z perspektywy Saskii. Kobieta opowiada o miastach z ciastoliny, które lepiła z Jackiem, o wspólnych wyjazdach, spotkaniu rodziców Patricka. Mnóstwo wspomnień, z których trudno się wyplątać. Do tego stopnia sobie nie poradziła z rozstaniem, że zaczęła swojego byłego śledzić, wysyłać mu maile i sms-y, prosić o rozmowę, a nawet posunęła się do wtargnięcia do domu Ellen, gdzie zdarzyła się tragedia.
To oczywiste, że nikt nie jest w stanie funkcjonować w takim układzie, więc chociaż intryga zataczała szerokie kręgi, musiał nastąpić punkt zwrotny – i właśnie tak się dzieje w tej powieści. Zaklasyfikowałabym ją jako historię miłosną, ale z elementami thrillera, bo rzeczywiście emocji i dreszczy na plecach nie brakuje. „Miłość i inne obsesje” opowiada o granicach szaleństwa. Czasami, gdy je przekraczamy, nawet tego nie dostrzegamy. Zawsze można znaleźć wytłumaczenie swojego zachowania. Gorzej, gdy spojrzy się na nie z perspektywy tej drugiej osoby. To była bardzo przyjemna, wciągająca i dająca do myślenia lektura. Saskia towarzyszyła mi w rekonwalescencji po usunięciu chirurgicznym ósemki. I rzeczywiście – książka jest lekiem na wszystko. Uśmierza nawet taki ból. Polecam przeczytać „Miłość i inne obsesje” – nie tylko wtedy, gdy Was boli.