„Najlepsza oferta” to pierwsza książka Georgii Le Carre, jaką miałam przyjemność czytać. Przyciągnął mnie do niej opis, a właściwie dość intrygujący i bulwersujący zarazem pomysł ratowania biznesu za pomocą sprzedaży na aukcji swojego dziewictwa. Ostatecznie moje spotkanie z książką nie było tak udane, jak liczyłam i długo zastanawiałam się, co na jej temat napisać, aby być jak najbardziej szczerą wobec siebie przede wszystkim i osób, które mogą ten tekst przeczytać.
Freya i jej matka są bankrutkami, niedługo mogą stracić dom. Kiedyś, za sprawą ojca dziewczyny, były bogate. Od kiedy mężczyzna zmarł, ledwo wiążą koniec z końcem. Dziewczyna studiuje i pracuje jako kelnerka. Nie idzie jej to najlepiej, nie zarabia też w tej pracy kokosów. Jej matka otworzyła butik, który jednak nie przynosi zysku. Kobiety są na skraju załamania. Dzięki przyjaciółce, Freya wpada na pewien pomysł. Postanawia sprzedać swoje dziewictwo na tajnej aukcji w ekskluzywnym klubie. Bogaci mężczyźni są w stanie zapłacić tysiące funtów za noc z dziewicą. Decydując się na ten krok, Freya wie, ze nie tylko będzie w stanie uratować finanse swojej rodziny, ale też zmieni swoje życie na zawsze. Nie spodziewa się jednak tego, co nastąpi.
Jak już pisałam, do książki przyciągnął mnie ciekawy pomysł na fabułę. Nie miałam okazji czytać żadnej książki, w której byłby poruszony motyw sprzedaży dziewictwa na aukcji dla bogatych mężczyzn. I nadal uważam, że pomysł miała autorka dobry, gorzej natomiast wyszło jej wykonanie. Nie oceniam postępowania głównej bohaterki, chociaż takie zachowanie jest dla mnie szokujące. Ludzie są różni i różnie się zachowują, dlatego jestem w stanie to przełknąć. Całość jednak była zbyt bajkowa, tak mało realistyczna, że nie byłam w stanie chociaż przez chwilę uwierzyć w to, co się tam działo. Freya miała w całej tej sytuacji dużo szczęścia. Mężczyzna, który ją kupił, wydał na tę jedną noc masę pieniędzy, nie tysiące, a cały milion funtów. Okazało się, że jakimś cudem dziewczyna trafiła na jedynego człowieka, którego kiedykolwiek w swoim życiu pragnęła i w którym się skrycie podkochiwała. Nie dość, że wcześniej się znali, to jeszcze nie był to jakiś obleśny, podstarzały typ, a przystojny, młody i przede wszystkim okropnie bogaty człowiek. Hmm.. za dużo szczęśliwych zbiegów okoliczności na raz. Później też jest trochę dziwnie. Mimo, że miała to być tylko jedna noc, Freya szuka kontaktu z Brentem, tym sponsorem. Trochę mu się narzuca, co nie wypada dobrze. Poza tym, przynajmniej na początku, każe sobie za te spotkania nadal płacić, niby z przekory, ale to też nie wypada dobrze. Jest między tą dwójką pożądanie, więc gorących scen seksu w książce nie brakuje. Nie wiem natomiast jakim sposobem rozwinęło się między nimi uczucie, bo tej chemii, która miała między nimi być, kompletnie nie można było odczuć. Aby nie było nudno, autorka zadbała o dodatkowe wątki w tej opowieści. Mamy tu więc wątek sensacyjny i garść tajemnic, których rozwiązanie poznajemy stopniowo. Freya z matką należały kiedyś za sprawą ojca dziewczyny do wyższych sfer. W ten sposób poznały Brenta, jego ojca – diuka i brata z nieprawego łoża. Na jaw zaczynają wychodzić brudy, które przez lata skrywał Brent i jego bliscy, a także sprawa pewnej kradzieży, która doprowadziła firmę ojca dziewczyny do upadku, a jego samego do śmierci. Freya nie wie, któremu z braci ma ufać, nie wie, co w ogóle myśleć, wie tylko, że strasznie ciągnie ją do Brenta.
On ma na mnie jakiś magnetyczny wpływ. Przy nim robię rzeczy, których normalnie bym nie zrobiła. Nadal szokuje mnie to, co wyrabiałam wczoraj.
Bohaterowie.. znów nie wiem, co napisać. Freya jest główną bohaterką powieści, jak już zdążyliście się zorientować. Jest kreowana na silną kobiecą postać, zdarza się nawet Brentowi tak o niej mówić. Jednak podczas lektury odnosi się nieco inne wrażenie. Freya sprzedaje swoje ciało za pieniądze i nie widzi w tym nic złego. Zabrakło mi pogłębionej refleksji w tym temacie z jej strony. Niby jakieś opory początkowo ma, ale później stwierdza, że jest wdzięczna losowi, że mogła wziąć udział w tajnej licytacji (która swoją drogą nie była chyba aż tak tajna, skoro wiedzieli o niej wszyscy bohaterowie powieści). Jest powiedziane, że dziewczyna ciężko pracuje, aby związać koniec z końcem, jednak widać tylko, że słabo się stara w tej pracy. Albo coś tłucze, albo nie potrafi poprawnie zapisać zamówienia klienta. Freya potrafi irytować, podobnie jej przyjaciółki, jednak najbardziej irytującą postacią w tej książce jest matka dziewczyny. Kobieta żyje ponad stan, przyzwyczajona do tego, że przy mężu obracała się w innym towarzystwie. Zalega z opłatami, jest możliwość, że bank zabierze jej dom, a ona co robi? Idzie do sklepu i kupuje kawior, bo córka lubi. Jest próżna, pusta i nijaka. Brent, mimo wad, jest chyba najbardziej sensownie poprowadzoną postacią w tej książce. A na pewno najbardziej konsekwentnie. Jest to mężczyzna przystojny, twardy, taki, który, jeśli czegoś chce, dostanie to bez względu na koszty. Jest bogaty, ma władzę i myśli, że wszystko mu wolno. Brent sieje postrach i ciężko mu zaufać, jednak dla swojej kobiety jest jak łagodny baranek. No może poza sypialnią, bo tam zmienia się w prawdziwą bestię. Tak naprawdę ciężko bohaterów dobrze poznać, bo zostali przedstawieni trochę po łebkach. Jednostronnie, można powiedzieć. Szczególnie postaci poboczne mają co najwyżej jedną cechę charakterystyczną i nic więcej.
Rozumiałam jej ból. Był głęboki. Tak bardzo, że niemal nie do dosięgnięcia. Jak nóż, który chciało się wyciągnąć z rany, mimo że groziło to wykrwawieniem na śmierć.
Poza pomysłem na fabułę, podoba mi się fakt, że książkę czyta się błyskawicznie. Akcja jest dynamiczna, nie ma przestojów. Nawet sceny seksu nie rażą, jest namiętnie i ostro. I co najważniejsze, wszystko odbywa się za zgodą obu stron. Pióro autorki jest przyjemne, dlatego książkę czyta się bardzo dobrze. Szkoda tylko, że w fabule jest tyle dziur, absurdów i jest ona mało przekonująca, bo mogłaby z tego być naprawdę interesująca historia, biorąc pod uwagę wątek sensacyjny, który dodatkowo podgrzewa już i tak gorącą atmosferę. Temat i początek książki jest naprawdę dobry, później jest trochę gorzej, aż po wyjątkowo mocno przesłodzone zakończenie. To taka trochę baśń o Kopciuszku w wersji dla dorosłych, z ogromnym, ale moim zdaniem zmarnowanym potencjałem. Jeśli lubicie literaturę erotyczną, ta książka może Wam się spodobać. Erotyka jest tu akurat na całkiem niezłym poziomie. Całą resztę mogłaby autorka dopracować i byłby hit. Ja nie żałuję czasu spędzonego z tą lekturą. Ani nie jestem nią zachwycona, ani bardzo zawiedziona. Ponieważ opinie o tej pozycji są skrajnie różne, najlepiej zrobicie, zapoznając się z nią sami. Ani jej nie polecam, ani nie odradzam. Sprawdźcie sami.
Recenzja pochodzi z bloga:
„Najlepsza oferta” Georgia Le Carre – maitiri_books (wordpress.com)