W ostatnim czasie przeczytałam sporo książek z wątkiem mafijnym i nadal nie mam ich dość. W życiu codziennym raczej nie obracamy się w takim środowisku, więc tym bardziej lubię poczuć dreszczyk emocji i niebezpieczeństwa, choćby tylko na kartach książki. Moje oczekiwania wobec tej lektury były dość spore i czuję pewien niedosyt. Głównie w kwestii fabuły i jej rozwiązań. Początkowo było co prawda mrocznie i brutalnie, ale im dalej, tym historia jakby traciła pazur i robiło się nieco schematycznie i przewidywalnie. Jednakże w żadnym razie nie było nudno. To duży plus.
Kolejną sprawą są bohaterowie. Emma irytowała mnie swoim zachowaniem, niezdecydowaniem oraz zbyt szybkim i łatwym uwikłaniem się w relację z Arthurem polegającej głównie na fizyczności. Z kolei rozdziały z perspektywy Arthura naprawdę mi się podobały. Żałuję tylko, że było ich tak mało, bo chciałabym poznać go lepiej, co myśli i czuje. Z drugiej strony jego postać do samego finału stanowiła dla mnie zagadkę. To było bardzo intrygujące.
Nie mogę pominąć kwestii uprzedmiotowienia kobiety. W tym kontekście chyba najdziwniejszy był dla mnie fragment, kiedy Arthur przywiązał Emmę sznurem na całą noc do łóżka, a ta po uwolnieniu przez gosposię, pierwsze o czym myśli, to czy makijaż się jej nie rozmazał i czy wszystko w porządku z fryzurą. Ja bym chyba buchała z wsciekłości. Drugą sprawą był wątek ze zbliżeniem mocno ocierającym się o gwałt. Jej zachowanie dalece odbiega od dorosłej, trzeźwo myślącej kobiety. Wiadomo, że czytelnik poszukuje bohaterki z zasadami, pewnej siebie, z przysłowiową ikrą. Jednak myślę, że może ta kreacja taka miała być. Żeby pokazać nam co może wyniknąć z nieprzemyślanego, impulsywnego zachowania. A poza tym czasem trudno jest walczyć z pożądaniem...
"Mogę się łudzić, że jest inny, że potrafi kochać i być czuły. Że nie zabija... Tylko po co się oszukiwać?"
Co ciekawe, moją największą sympatię zdobył Lucas - postać drugoplanowa. Chciałabym poznać jego historię.
Po skończeniu książki nasunęła mi się refleksja, że powinniśmy żyć tak jak pragniemy, a nie tak jak według nas czy innych wypada. Kinga Litkowiec zwraca naszą uwagę na to, że jedno wydarzenie, jedna sytuacja może sprawić, że nasze życie nie będzie już takie samo jak przedtem.
"Bycie sobą w tych czasach jest czymś cennym. Ludzie na ogół wolą udawać kogoś innego, dostosowują się do otoczenia. Robią to, co wypada. Bo lepiej mówić to, co się powinno, niż to, co chce się powiedzieć."
Tym razem trochę napsioczyłam, pomarudziłam, ale chciałam Wam pokazać, co mi nie przypadło do gustu, a co wyszło udanie. Musicie sami sprawdzić, czy książka trafi w Wasze gusta. Natomiast z racji tego, że jest to debiut, to myślę że można przymknąć oko na pewne niedociągnięcia. Co też zrobiłam. A znając późniejsze książki autorki, wiem że poczyniła postępy.
"Miasto mafii" to gorący erotyk o poszukiwaniu bezpiecznej przystani, walce z samym sobą, miłości, fascynacji, pożądaniu, intrygach, tajemnicach, sekretach, porachunkach mafijnych, walce o dominację, toksycznej relacji. Czekam na więcej!