Słynna saga Millenium Stiega Larssona zrobiła furorę na całym świecie. Kto bowiem nie słyszał o tej książce albo o słynnym filmie pod trochę innym tytułem: „Dziewczyna z tatuażem”? Nie ma chyba takiej osoby. U mnie znowu książka wyprzedziła film, za co jestem wdzięczna losowi, bo nie lubię czytać o tym, o czym wcześniej już oglądałam, lubię mieć własne wyobrażenie bohaterów, ewentualnie dopiero potem skonfrontować je z ekranizacją. Jednocześnie byłam bardzo ciekawa, czym cała ta trylogia zdobyła taką popularność. Trochę sceptycznie do takich powieści podchodzę i tak było i tym razem.
Henrik Vanger, osiemdziesięciodwuletni senior rodu, od blisko czterdziestu lat dostaje w swoje urodziny ramkę z zasuszonym kwiatem. Bardzo często jest to kwiat rzadkiego gatunku. Wszystko byłoby jasne gdyby nie to, że takie prezenty Henrik dostawał tylko i wyłącznie od swojej siostrzenicy. Jednak Hariet 36 lat temu zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Uznano ją za zmarłą, jednak policji nigdy nie udało się znaleźć jej ciała. Kto więc wysyła mu te prezenty? Czy jest to ktoś z jego wrogów? Henrik nigdy nie zapomniał o tajemniczym zaginięciu Hariet i wyjaśnienie tej zagadki stało się z czasem jego życiowym hobby.
Mikael Blomkvist, dziennikarz i wydawca magazynu Millenium, dostaje pewnego dnia od Vangera propozycję – oficjalnie chce, aby Mikael napisał jego biografię, nieoficjalnie jednak ma pogrzebać w przeszłości rodziny i spróbować rozwikłać zagadkę sprzed blisko 40 lat. Do pomocy wkrótce dostaje młodą dziewczynę, Lisbeth Salander, która, jak się okazuje, jest nieocenionym researcherem, genialnie potrafi znaleźć każdą informację o kimkolwiek.
Powiem szczerze, że książka trochę na początku mi się dłużyła. Z każdą kolejną przeczytaną stroną zastanawiałam się, kiedy w końcu zacznie się coś dziać i nie spodziewałam się, że przeczytam z takim przekonaniem tych stron prawie 200. Zaintrygowała mnie jednak od początku postać Lisbeth. Kompletnie się nie spodziewałam takiej bohaterki, przedtem miałam o niej zupełnie inne wyobrażenie, okazało się jednak, że zdobyła moją bezgraniczną sympatię niemalże od początku, co mnie zaskoczyło. Moim zdaniem Stieg Larsson miał znakomity pomysł na nietuzinkową bohaterkę, która zwraca uwagę, nie jest zwykłą kobietą, a nawet odbiega od tego wzorca bardzo. Polubiłam ją, w odróżnieniu od Mikaela, który wydał mi się w całej powieści trochę bezbarwny i miałam do niego całkiem obojętne uczucia. Główną bohaterką tej książki stała się dla mnie niewątpliwie Lisbeth Salander.
Ostatnio mam ogromną ochotę na czytanie różnorakich kryminałów i większą uwagę zwracam na te, napisane przez skandynawskich autorów. Bez wątpienia jest to mój ulubiony gatunek. Na powieści Larssona również się nie zawiodłam. Intryguje już sam wstęp, co prawda potem się robi trochę nudno, ale w końcu akcja rozwija się do tego stopnia, że chce się wreszcie czytać dalej. Głównie za sprawą Lisbeth właśnie. Kryminał skonstruowany jak najbardziej poprawnie, nie jesteśmy w stanie domyśleć się zakończenia, co prawda niektóre sprawy są do przewidzenia, jednak książka i tak Was zaskoczy na sam koniec. Być może to właśnie druga połowa książki podobała mi się bardziej, więcej się dzieje, akcja zaskakuje. Nic się jednak nie ma prawa równać z zakończeniem. I mimo tych 600 stron książkę przeczytałam bardzo szybko tylko dlatego, że mimo że to niby zwykły kryminał, mimo że trochę się dłuży – nie mogłam się od niej oderwać. Dla mnie trochę dziwne, byłam jednak tak ciekawa rozwiązania, że nie mogłam przestać czytać. Powieść nie kończy się jednoznacznie – po przeczytaniu ostatniej strony powstaje nurtujące nas pytanie, na które poznamy odpowiedź pewnie w drugiej części. Już nie mogę się jej doczekać.
Książka odniosła popularność na całym świecie i myślę, że na to zasłużyła. Jest dowodem tego, że Skandynawowie naprawdę mają niecodzienne pomysły i potrafią zainteresować potencjalnego czytelnika. Do tego mamy tutaj tajemnice wielkiej familii, nierozwiązane zagadki z przeszłości i mroczne sekrety, a do tego walkę o wpływy i władzę – czego może chcieć więcej miłośnik thrillerów i kryminałów?
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/09/mezczyzni-ktorzy-nienawidza-kobiet.html]