Felix. Zachwalana za swoje zaangażowanie specjalistka od zwalczania gryzoni panoszących się na dworcu w Huddersfield. Prawdziwa, majestatyczna królowa, mieszkanka peronu Pierwszego, obok której większość podróżnych i pracowników kolei nie jest w stanie przejść obojętnie. Trudno się dziwić – przecież wystarczy jedno spojrzenie tej pięknej kotki, aby bezproblemowo owinęła kogoś wokół puszystego ogona. Jej otwartość na nowe znajomości oraz fotogeniczność sprawiły, że pewnego dnia ktoś postanowił utworzyć dla niej stronę na popularnym Facebooku, która przysporzyła jej jeszcze więcej fanów. I to na całym świecie!
Dochodziły mnie słuchy o wielu popularnych zwierzakach, jednak wieść o Felix jakoś umknęła mojej uwadze. A szkoda, bo… bezgranicznie się w niej zakochałam! Ale najpierw wróćmy do chwili, zanim na dworcu pojawiła się puchata kulka, zjednująca sobie nawet tych najbardziej zgryźliwych!
PROSZĘ WSTAĆ – PRZYBYŁA KRÓLOWA FELIX!
Wszystko zaczęło się od niewinnego żartu. Jeden z dwójki pracowników dworca uwielbiających wymyślać dość kreatywne udogodnienia dla podróżnych (gdzie wielu pukało się w głowę, gdy tylko o nich słyszało), wpadł na pomysł posiadania dworcowego kota. Jednak było w tym coś na tyle kuszącego, że ów mężczyzna nie umiał przejść obok tej myśli obojętnie. I nie tylko on, bo zaraził swoją „chciejką” kolegów i koleżanki. Wtedy zaczęły się liczne podchody umożliwiające spełnienie tego marzenia. Aż wreszcie nastąpił cud: dworzec dostał zielone światło na posiadanie mruczącego współpracownika! To nic, że starania trwały trzy lata – najważniejsze, że wysiłki nie spełzły na niczym!
Pojawienie się Felix diametralnie zmieniło ich niemal trącące rutyną kolejowe życie. Wyraźnie widziałam, jak kotka przewraca ich świat do góry nogami, wyzwalając uczucia, które dotąd skrywały się na dnie serc. Wielu było gotowych utrudniać sobie pracę, byle tylko być blisko niej, nie pozwalając na to, aby ich małemu skarbowi stała się krzywda. Wcale się temu nie dziwiłam – w końcu koty z natury są ciekawskimi stworzeniami, uwielbiającymi hasać swoimi drogami, a Felix, choć początkowo przerażona otaczającym ją hałasem, z czasem przyzwyczaiła się do niego i pragnęła dokładniej poznać swój dom. Nadmierna fascynacja owocowała wieloma przygodami, które wzbogacały repertuar historyjek, jakie można było przekazywać innym, spragnionym wiedzy o postępowaniu przyszłej gwiazdy, lecz nie tylko w ten sposób kotka przyczyniła się do „ożywienia” atmosfery. Jej obecność okazała się przydatna w wielu niekomfortowych sytuacjach. Felix, jak na urokliwą damę przystało, była w stanie zmiękczać nawet tych najbardziej krzykliwych, oburzonych podróżujących. Przyjemnie było obserwować, jak w mgnieniu oka znikała cała złość, zastępowana zauroczeniem i wyłowieniem łagodniejszej natury. Pomagała także uspokoić przerażone dzieci, przynosząc ulgę nie tylko rodzinom, ale też przyszłym współpasażerom. Obecność kotki oddziaływała cuda, jednak zdarzały się również chwile, które mroziły krew w żyłach. Niektóre z nich inicjowała sama gwiazda „Kolej na Felix”, ale znacznie gorsi byli ludzie, gotowi popełnić przestępstwo, byle tylko ją zdobyć. Rozumiałam, że marzyła im się tak poukładana, przyjazna do ludzi, posłuszna kotka, ale żeby – za przeproszeniem – upaść aż tak nisko? Przecież w ten sposób narażali ją na niebezpieczeństwo! Aż miałam ochotę takich wziąć na pole, nakazać im się rozebrać do naga i tarzać nie tylko w pokrzywach, ale i w innych chwastach! Pojawiła się również momenty, kiedy szkliły mi się oczy. Ciężko było czytać fragmenty, gdzie Felix nie pojmowała, że doszło do czegoś, co sprawi, że nigdy więcej nie dojdzie do spotkania z kimś, kogo sama obdarzyła uczuciami… I niech ktoś mi powie, że książka poświęcona życiu kota nie jest w stanie wzbudzać skrajnych emocji!
Przyznam jednak, że – moim zdaniem – książka była momentami nieco przegadana. Pojawiały się również zbędne wstawki (gdzie nawet bywały powtarzane, pozornie dla podkreślenia swej istotności dla historii). Miałam wtedy nieodparte wrażenie, jakoby autorka próbowała jak najdłużej pozostać przy ulubienicy dworca w Huddersfield. Rozumiałam jej zauroczenie (w końcu sama uległam urokowi Felix), jednak niektóre zdarzenia z życia kotki można było śmiało pominąć lub spróbować poznać inne, mogące wnieść kolejne barwy do tej historii.
HEJ, ZOBACZ, MAM DLA CIEBIE PREZENT! NO CO JEST? CZEMU SIĘ NIE CIESZYSZ? UPOLOWAŁAM TĘ MYSZ Z MYŚLĄ O TOBIE!
Pomimo różnych przygód z ludźmi, Felix nie jest w stanie bez nich żyć! Wcale mnie to nie dziwi, skoro wielu przybywa do niej z ulubionymi smakołykami, dla których jest gotowa „poniżyć się”, znaczy wykonać parę zachwycających sztuczek. Sami pracownicy zauważyli, że kotka dosyć często zachowywała się jak pies: biegała za wykopywaną maskotką, niosąc ją dumnie w ząbkach, by ta ponownie poszybowała w powietrzu; przechadzała się za kimś niczym cień, nie odstępując go ani na krok. Dla nich stanowiło to nowość! To jednak nie ujmowało królowej dworca uroku. Miała w sobie to coś, że nawet ci, którzy z początku jej nie akceptowali, prędzej czy później przepadali! Wykazywała się również współczuciem, jeżeli chodziło o inne zwierzęta, ale kiedy trzeba było, potrafiła pokazać, na co ją stać. Żadna mysz nie miała przy niej żadnych szans, a pragnące przejąć jej teren „dzikusy” mogły liczyć się z tym, że ta przepięknie je odprawi. No, po prostu miała łapki pełne roboty!
Kate Moore odbiegła co nieco od schematycznych biografii. Ukazana przez nią historia Felix mogłaby śmiało robić za zwyczajną powieść obyczajową, do czego przyczyniły się barwne opisy i lekkie pióro, gdzie w trymiga wbiłam się w rytm tej książki, ochoczo wyruszając w tę niesamowitą podróż. Ale-ale, „Kolej na Felix” to nie tylko opowieść o kotce, która w ekspresowym tempie podbiła Internet! To także okazja, aby w jakiś sposób zachęcić ludzi do wyjścia z domu, podróżowania, bo dzięki temu zdołają poznać wiele ciekawych osobistości. Kto wie, ile jeszcze takich Feliksów można spotkać na swej drodze?
Podsumowując. „Kolej na Felix” to ukłon w stronę pracujących zwierząt, które nie tylko wykonują swój zakres obowiązków, ale również wychodzą poza jego ramy, ale przede wszystkim to tytułowa Felix zdobywa największe uznanie. Kotka bezpardonowo skrada ludzkie serca, a jej bogata w różnorakie przygody przeszłość nie pozwala się od siebie uwolnić. Dlatego też, jeżeli kochasz te futrzaki i chętnie zaczytujesz się w opowieściach o nich, ten tytuł jest w sam raz dla ciebie!