„Marokańskie słońce” to powieść o dwojgu ludziach, których połączyła miłość piękna i trudna.
Marysia chcąc pozostawić za sobą niełatwą przeszłość, postanawia wyjechać i rozpocząć nowe życie. Los jednak ma wobec niej większe plany, niż sama mogłaby przypuszczać. Wszystko rozpoczyna się, gdy oczekując na lot dziewczyna poznaje Marokańczyka o imieniu Bilal – mężczyznę bardzo ciepłego i przystojnego. Oboje zwracają na siebie uwagę, nieśmiało zerkając w swoją stronę. Dziewczyna początkowo nie chce nawiązywać bliższej znajomości, jednakże głębsze uczucie, przed którym nie da się uciec wisi w powietrzu. Po pewnym czasie korespondencji postanawiają się spotkać i od tego czasu oboje są już pewni, że nie są sobie obojętni. Połączeni gorącym uczuciem, zostają parą, a czas spędzany razem okazuje się być najpiękniejszym czasem w ich życiu. Jednakże życie, jak to życie – bywa przewrotne – i nieuniknione wydają się być trudności wynikające z odmienności kultur i braku akceptacji polskiej dziewczyny ze strony rodziny Bilala – a dokładniej matki i najstarszego z braci, którzy na każdym kroku dążą do tego, aby odwieść zakochanego mężczyznę od związku z Marysią i nakłonić go do powrotu do ojczyzny. Para walczy o swoją miłość, do samego końca wierząc, że ich związek przetrwa, a oni będą mogli żyć szczęśliwie u swojego boku. Z czasem jednak różnice pomiędzy nimi zaczynają przedzierać się przez uczucia, nadzieje…obietnice. Powoduje to coraz więcej nieporozumień i sprzeczek, jednak początkowo nawet one nie są w stanie przerwać gorącego uczucia, jakie ich połączyło.
„Czasem miłość nie wystarczy, by być razem i jesteśmy tego świetnym przykładem. Kocham go i będę go kochać zawsze. Dlatego chcę dla niego jak najlepiej [..]”
Szybko jednak zdają sobie sprawę, że będąc razem, zawsze któreś z nich będzie nieszczęśliwe, wyrzekając się swojej religii, czy rodziny, a sama miłość to po prostu czasami za mało.
Powieść pisana jest z perspektywy zarówno Marii, jak i Bilala, przypominając trochę formę pamiętnika. Nie wyobrażam sobie, aby mogło się tu zadziać inaczej, bo dzięki temu możemy zbliżyć się tak samo do obu bohaterów, poznając ich myśli i uczucia, co pozwala nam nieco bardziej zrozumieć ich postępowanie.
Nie chcę za wiele zdradzać, bo tą powieść po prostu musicie przeczytać sami. Ja się wzruszyłam, a niezmiernie rzadko zdarza mi się to podczas czytania i myślę, że to już samo mówi za siebie.
Gdybym miała jednym zdaniem określić powieść, jaką stworzyła Pani Adriana Rak, napisałabym „Jest to powieść inna niż wszystkie, w której można się zakochać”.
Ostanie słowa, jakie odnajdujemy w książce wypowiadane z perspektywy Bilala są piękne, wzruszają i skłaniają do refleksji. Ponadto cała powieść, nawet w tych trudnych dla bohaterów chwilach emanuje ciepłem, przez co czyta się ją bardzo przyjemnie. Dodatkowym urozmaiceniem są zdjęcia, które umieszczone w książce działają na czytelniczą wyobraźnię.