"Mam na imię Jutro" to książka zaklasyfikowana do literatury młodzieżowej. Po lekturze, nie wiem, czy trafnie. Mam wrażenie, że jest to pozycja skierowana do grupy trochę ambitniejszych czytelników (niekoniecznie młodzieży), dość rozeznanych w świecie, bo aby odnaleźć się dobrze w akcji, należy mieć jako takie pojęcie o historii Europy oraz sztuce i architekturze naszego kontynentu. Utrzymana jest w nieco baśniowej konwencji, ale jest w niej wiele subtelnie przekazanych prawd. Całość intryguje od pierwszej strony i co najważniejsze, książka trzyma poziom do ostatniego zdania!
Jak można domyślić się na podstawie okładki, głównym bohaterem tej powieści jest pies. Pies niezwykły - wabi się Jutro i jest nieśmiertelny. Nieśmiertelność to również cecha jego pana. Obydwaj przemierzają kontynent przez wieki, towarzyszą narodzinom monumentalnych budowli, widzą wzloty i upadki wielkich władców, biorą udział w wielkich wojnach. Pan Jutra jest medykiem - alchemikiem, który poznał receptę na wieczne życie. Lecz nie jest jedynym, który posiadł tajemną wiedzę. Jest jeszcze jedna osoba na świecie, która żyje tyle co on i dyszy żądzą zemsty za rozejście się ich dróg. Vilder robi wszystko, by pomścić pewne zdarzenie z ich wspólnej przeszłości, a jego intryga rozdzieli pana i jego wiernego psa na 127 lat!
Treścią książki jest właśnie pogoń Jutra przez wieki za swoim panem, poznajemy zarówno ich wspólne pogmatwane losy, jak i losy Jutra oczekującego na powrót pana. Niesamowity już sam pomysł odwrócenia motywu psiej wierności - zwykle w ciągu życia jednego człowieka można mieć kilka psów bo nasi czworonożni przyjaciele odchodzą szybciej niż ludzie. Tutaj to pies czekając na swego nieśmiertelnego pana przeżywa kolejnych władców, architektów, naukowców i wreszcie kolejnych psich towarzyszy swej samotności i bezpańskości. Historia opowiada o wielkich przyjaźniach, miłości i nienawiści silniejszych niż śmierć, o poszukiwaniu siebie i nadziei. Piękny literacki język, wspaniałe nawiązania o historii sprawiają, że książka bawi i uczy. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna (od dzieciństwa chyba) lektura uruchomiła w mojej głowie obrazy, którymi chciałabym zilustrować treść, tak że gdybym miała więcej czasu, to spróbowałabym narysować Jutro, Vildera i Valentyna, takimi jakimi ich sobie po lekturze wyobrażam. Polecam, super książka dla dużych i tych trochę młodszych, choć raczej 15+.