Martwa natura z wędzidłem to rezultat podróży Zbigniewa Herberta do Holandii, szkice zawarte w tym zbiorze poświęcone są głównie malarstwu holenderskiemu XVII wieku (tytuł zbioru pochodzi od jedynego zachowanego obrazu Torrentiusa). Poeta w Martwej naturze z wędzidłem układa jakby własną historię sztuki, w swoich esejach opisuje dzieła na swój własny, arcyciekawy sposób. Niejednokrotnie pomija najsłynniejsze obrazy i skupia się na tych mniej głośnych. Ogląda je w sposób realny, ale jednocześnie poprzez inne znane przez siebie teksty i wytwory artystyczne. Poza tym tworzy własne rysunki tego, co zobaczył.
Tym sposobem dodatkowo zgłębia malowidła i wczuwa się w pracę danego twórcy. Poeta bardzo mocno przeżywa sztukę, która jest dla niego czymś w rodzaju sacrum. Eseje i zawarte w nich opisy Herberta służą, moim zdaniem, przede wszystkim umacnianiu świadomości więzi z tradycją kultury i pokazują jej jedność i ciągłość. Pozwalają też na zbliżenie się do prawdy zawartej w dziełach sztuki (Herbert wierzy bowiem w istnienie prawdy w sztuce, choć nie jest ona jasno określona).
Przykładowo esej Cena sztuki rozpoczyna się od opisu dzieła Adriaena van Ostadept. Malarz w swojej pracowni. Opis tego obrazu stanowi wprowadzenie, dosyć przewrotne, do dalszych rozważań na temat materialnego statusu malarzy w XVII – wiecznej Holandii. Porównanie przedstawionej na malowidle pracowni artysty do miejsca pracy zwykłego rzemieślnika degraduje jego rolę (nikt za nim nie stoi – żadna Muza) i świetnie ukazuje rzeczywistą pozycję twórców sztuki na rynku holenderskim. Obraz stanowił bowiem produkt podległy, jak inne, prawom popytu i podaży. Ważne dla Herberta jest to, że, w przeciwieństwie do współczesnych artystów, malarze holenderscy afirmowali rzeczywistość, nie przedstawiali w swoich dziełach własnych przeżyć, uczuć, ale świat, który obserwowali. Podobnie pretekstem do dalszych wywodów (tym razem dotyczących tulipanowej manii) w szkicu Tulipanów gorzki zapach stał się obraz Ambrosiusa Bosschaerta starszego przedstawiający bukiet kwiatów na tle okna. Dzieło to niepokoi poetę, mimo iż z pozoru przedstawia rzeczy, które nie są zwykle ani tajemnicze, ani niesamowite. Cóż bowiem niepokojącego w kwiatach? Ale tego lepiej dowiedzieć się już z samej książki...