Czy są tu osoby, które rozpoczynają przygodę z wierzeniami dawnych słowian?
A może takie, które żyją lub chcą żyć zgodnie z rytmem natury?
Jeśli tak, to z pewnością docenią ten przewodnik po kulturze i wierze naszych przodków oraz to, w jaki sposób Autorka interpretuje słowiańskie obrzędy.
Na pewno kojarzycie malowanie jajek, dwanaście potraw wigilijnych, ozdabianie drzewek iglastych, puste miejsce przy stole, czy sianko pod obrusem oraz wiele innych tradycji, które obecnie w głównej mierze kojarzymy z wiarą chrześcijańską. Na pewno jednak część z was wie, że zwyczaje te, to nie następstwo chrześcijaństwa, a właśnie pozostałość dawnych słowiańskich tradycji.
Przed chrystianizacją w Polsce na przykład takie jajka miały symbol magiczny i zakopane przed domem chroniły jego mieszkańców przed złymi mocami.
A wiecie, że chrześcijańscy duchowni przez 200 lat zakazywali spożywania jaj podczas świąt Wielkanocnych właśnie z uwagi na te dawne wierzenia?
Obecną choinkę nasi przodkowie nazywali podłażniczką i był to ścięty czubek jakiegoś iglaka podwieszony pod sufitem i ozdobiony darami natury, jabłkami, orzechami i ciastkami. Były też świeczki i łańcuch. A pusty talerz przy stole, który teraz przeznaczony jest dla zbłąkanego wędrowca według naszych dawnych wierzeń był miejscem dla Dziadów, czyli naszych zmarłych przodków.
A dlaczego wciąż kultywujemy pogańskie zwyczaje czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy?
A dlatego, że Kościołowi nie tak łatwo byłoby je wyplenić, zakazać ich, w końcu to była tradycja przekazywana od pokoleń, dlatego je sobie przywłaszczył i adaptował do swoich potrzeb wprowadzając zmianę symboliki, czasem nawet niezbyt duże.
Praktycznie wszystkie święta, które obecnie obchodzimy powiązane są ze zmianami pór roku, czy fazami księżyca i są wspólne dla wielu kultur na świecie, nie tylko słowiańskiej. Z tej książki na pewno o części z nich się dowiecie.
Dowiecie się też sporo o magicznych roślinach, czyli ziołach, naszych rodzimych, które pachną równie pięknie, co te sprowadzane z innych stron świata, i mają mnóstwo właściwości leczniczych oraz oczyszczających.
Książka oczywiście nie wyczerpie wszystkich tematów dostatecznie, a w trakcie jej czytania zaczną pojawiać się pytania powodując, że nabierzemy ochoty na więcej.
Autorka przybliża też czytelnikowi sylwetki słowiańskich bogów i bóstw, wiedźm i szeptuch, których przynajmniej część będzie wam znana chociażby z powieści naszych rodzimych Autorów, którzy coraz częściej sięgają do dawnych tradycji i wykorzystują je w swoich książkach.
W jednym z rozdziałów jest również mowa o "Chłopach" Władysława Reymonta, którą Pani Dobromiła wskazuje jako skarbnicę wiedzy na temat rodzimego folkloru, obrzędów i zwyczajów, pokazując jak wiele z nich przetrwało dzięki społecznościom wiejskim, które żyjąc blisko z naturą wciąż je kultywowało. To dzięki nim wciąż znana jest ich dawna symbolika.
"Słowiańska wiedźma" to bardzo fajna pozycja i z pewnością nie sprawi zawodu tym z was, którzy o temacie wiedzą niezbyt wiele, bo możliwe, że dla starych wyjadaczy nic tu odkrywczego nie będzie. Ale pozostali dostaną solidną pigułkę wiedzy i być może będą kontynuować zainteresowanie tematem.