Ta książka wywołała we mnie tyle emocji, że dalej nie wierzę w to, co przeczytałam oraz nie wiem, od czego zacząć recenzję, bo emocje wciąż nie opadły, ale może spróbuję zacząć od samego początku. „Księżniczka dusz” to opowieść o Selestrze, czyli młodej dziewczynie, która ma odziedziczyć moc po matce wiedźmie i do końca swojego życia służyć królowi zabijającemu ludzi po to, aby wysysać z nich dusze i być nieśmiertelnym. Drugą główną postacią jest Nox, czyli żołnierz, który postanawia sprzeciwić się królowi tyranowi i zakończyć jego panowanie nad Sześcioma Wyspami. Selestra i Nox muszą połączyć swoje siły, aby dokonać niemożliwego. Fani fantastyki pewnie zgodnie przyznają, że sam opis już niesamowicie intryguje.
Często w książkach fantastycznych akcja potrafi się długo rozkręcać, bo pojawia się całkiem nowy magiczny świat i oczywiście trzeba czytelnika w niego wprowadzić oraz wszystko wytłumaczyć, ale tej książki te zasady nie obowiązują. Tutaj od samego początku pojawia się pełna napięcia akcja i trwa aż do ostatniej strony. Ja przez calutką książkę byłam tak rozemocjonowana, że ciężko mi się było z nią rozstać, a jednocześnie wiele razy miałam ochotę rzucić nią o ścianę. Ta historia dostarczyła mi całą gamę emocji od irytacji i rozdrażnienia aż po zaskoczenie i uwielbienie, ale powiem Wam jedno: Nie żałuję żadnej chwili spędzonej przy tej książce!
To jest jedna z tych opowieści, do której żałuję, że nie mam wstępu, bo chciałabym przynajmniej na chwilę znaleźć się w tamtym świecie i poznać wszystkich bohaterów osobiście. Zakochałam się w ich pełnych napięcia przygodach, wzruszających chwilach, często sprzecznych uczuciach, woli walki, magii… we wszystkim. Pewnie widać to już po mojej recenzji, ale muszę napisać to wprost: Polecam tę książkę z całego serca!
Jednak gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego nie dałam jej maksymalnej oceny, tylko nieco mniej, mimo że tak ją zachwalam to… chodzi o to, że przez całą opowieść byłam bardzo zestresowana tym, co się dalej wydarzy, a główni bohaterowie byli ogromnymi ryzykantami, przez co nie mogłam ani chwili odpocząć i myślałam oraz stresowałam się za nich – no bo przecież ktoś musiał! Od tej książki nie da się oderwać. Czytajcie „Księżniczkę dusz”.