Rozpoczynając czytanie książki z gatunku literatury dla młodzieży pt. ''Magia porwania'' autorstwa Pani Magdaleny Madoń nie sądziłam, że opisywane losy głównej bohaterki Kariny Mruczek będą na tyle interesujące, że osobiście mną poruszą, a momentami również wzruszą.
Przedstawiony przez autorkę świat szkolnych murów, problemów daje, tutaj wiele do życzenia tak dobrą sprawę zmusza do głębszych przemyśleń, jak wygląda życie nastoletnie uczniów, którzy muszą cierpliwie znosić złośliwości od zazdrosnych rówieśników, nauczycieli obojętnych na drobne zaczepki wobec słabszego ucznia nawet pani dyrektor zapatrzona jest we własny cień. Nie dostrzega uwag ze strony uczniów dotyczących ich potrzeb edukacyjnych względem godnego potraktowania przez nauczycieli.
Zwróciłam szczególną uwagę na występujący w tej książce język komunikacyjny w relacjach młodzieży i przyznam, że mi się on nie podobał. Właściwie to nie była odpowiednio dobrana forma i zwroty bohaterów wzajemne do siebie. Owszem mogę się z tym zgodzić, że młodzież w wieku szkolnym nie zawsze posługuje się, na co dzień przebywając, w szkole językiem zrozumiałym i często mówią za szybko, używając wulgaryzmów na pokaz, ale nie takich, których stosuje autorka w tej książce.
Literatura dla młodzieży z gatunku fantasy powinna być napisana z użyciem słownictwa mniej wulgarnego, gdyż to nie służy pozytywnemu odbiorowi czytelnikowi, nawet jeśli autorka ma dobry pomysł na dalsze rozwinięcie ciekawej zapowiadającej się akcji w pozostałych rozdziałach. Jest to ważny aspekt, gdyż młodzi czytelnicy mogą, po zapoznaniu się z przebiegiem toczących się pozostałych losów występujących u bohaterki mogą stosować język wulgaryzmu w mowie potocznej. Gdy jest on, używany jako obrona sytuacyjna konieczna to wówczas można to autorce wybaczyć, ponieważ było takie jej pierwotne założenie na zasadzie konstrukcji negatywnych cech charakteru występujących u bohaterów drugoplanowych.
Warto podkreślić w tej książce rolę rodziców. Bogaci. Matka Kariny pomimo młodego wieku miała duże mniemanie o sobie i dużo wymagań wobec córki. Odnosiłam takie wrażenie, że nie rozumie jej. Drażniło mnie jej podejście negatywne do niej. Tata Kariny chwilami był nieobecny, zakochany w żonie. Mają niby wszytko, ale czasu i zrozumienia dla występujących u córki nie było u nich widoczne. Dziwiła mnie taka postawa. Można mieć wszystko, ale braku okazywania miłości do córki tego, że była cały czas pod presją ich negatywnych relacji tego nie jestem w stanie pojąć.
Widocznie autorka chciała, podkreślić jak wygląda świat współczesnych pracujących rodziców i stawiających wielkie oczekiwania i wymagania swoim dzieciom bez okazywania im uczuć, które są im potrzebne, nawet jeśli o tym nie mówią głośno.
Uważam, że rozdziały mogły być napisane nieco dłuższe, gdyż moglibyśmy bliżej przyglądnąć się poczynaniom co poniektórych bohaterów.
Zdarzały się autorce lekkie niedociągnięcia zdaniowe niepasujące do tekstu. Było to niestety widoczne. Nie pasowały one do przemyśleń sytuacyjnych występujących u głównej bohaterki, które mogłyby nieco zmienić podejście do niej i odbiór jej były zdecydowanie inny, bo ona mi się podobała. Stanowi ona według mnie przykład nastolatki, z którą można się zaprzyjaźnić i mile spędzać z nią czas nie nudząc się przy tym.
Czy musi się w końcu coś wydarzyć, aby Karina była zauważona, w jaki sposób odzyska siły do walki z przeciwnościami losu, czy znajdzie osobę, która będzie ją akceptowała bez względu, jaki ma status społeczny, czy będzie, kiedyś szczęśliwa o tym warto, się przekonać czytając tę książkę?