Luca, kuzyn Rhysa i Antonio nie widzi w sobie dobra, nie widzi szansy, aby ułożyć sobie życia tak jak kuzyni. Jest zły, mroczny, sieje postrach wśród innych i jest z tego dumny. Jego celem jest odnalezienie i uwolnienie córek Cesara Dellvale, jednak to, co zastaje na miejscu, jest dla niego niemałym zaskoczeniem.
Mii i Maxine są siostrami przyrodnimi, które spotkał straszny los. Ich własny ojciec go zgotował i chociaż próbowały już nie raz, nie udało się im uciec, a wręcz jest jeszcze gorzej, zostają rozdzielone. Maxine dostała propozycję, zawarła układ z samym „diabłem”, aby uratować siostrę. Kiedy odkrywa, że to nic nie dało, jest załamana.
Siostry zostają uratowane, a wszystko dzięki Luce. Chociaż początkowo Maxine nie rozumie, co on robi, kiedy niszczy jej suknie i powoduje na jej ciele rany, szybko zaczyna wszystko rozumieć. Kobieta boi się, że jak wyjdzie na jaw, że ona była całkowicie inaczej traktowana niż Mii, nikt nie uwierzy w jej słowa. Na dodatek Luca często stoi pod domem jej ciotki, w którym obecnie mieszkają. Niby są wolne, jednak nie tak naprawdę, a przeszłość wraca w najmniej oczekiwanym momencie, sprawiając, że Maxine znowu traci wszystko, a jedyną osobą, która wyciąga do niej pomocną dłoń, znowu jest Luca. Co się stanie? Co czuje do niej Luca? Czy Maxine ma szansę na szczęście? Czy zaufa mężczyźnie? Czy Luca otworzy serce dla kobiety?
Dwa pierwsze tomy mnie zachwyciły, a co do trzeciego niestety mam mieszane uczucia. Nie powiem, że jest nieciekawy, wręcz przeciwnie. Tak jak poprzednie jest naprawdę ciekawy i wciągający, a historia pełna niebezpieczeństw i mroczna. Jednak moim zdaniem książka jest za krótka, przez co historia sporo traci, no i jest zdecydowanie za mało Heleny, która według mnie była znaczącą bohaterką w tej serii (zabawna, urocza, której kobieta nie dało się nie lubić, która powodowała wybuchy śmiechu). Pomimo tego książka mnie wciągnęła i to bardzo, nie mogłam się od niej oderwać od samego początku, aż do ostatniej strony.
Luca żyje przeszłością, czuje się winny tego, co zrobił jego ojciec, a wspomnienia z dzieciństwa nie dają mu spokoju. Seksowny, mroczny, tajemniczy – to mężczyzna, który nie zawaha się zabić, którego lepiej nie spotkać w ciemnej ulicy. Nawet dla Maxine, kobiety, która dla niego dużo znaczyła, potrafił być bezwzględny. To bohater, który ma wiele tajemnic i dopiero ich poznanie pozwala zrozumieć pewne zachowania i go ocenić.
Maxine przeszła w życiu wiele najpierw za sprawą matki, później ojca. Mii jest jej jedyną rodziną, boi się, że i ją straci, tym bardziej że co by nie robiła, dzieje się źle. Jednak się nie poddaje, stara się działać, szukać rozwiązań. Samotna, skrzywdzona, bojąca się zaufać komukolwiek, a jednocześnie pragnąca otrzymać od kogoś wsparcie, aby w końcu dla kogoś stać się ważną, aby ktoś zaufał jej w 100%. To bohaterka, którą zdecydowanie polubiłam i mocno jej kibicowała.
Książkę czytamy z perspektywy zarówno Lucy, jak i Maxine. Osobiście bardzo lubię takie rozwiązania, ponieważ pozwalają wiele zrozumieć, poznać myśli, uczucia, punkt widzenie obu bohaterów.
„Luca” to książka, która nie do końca spełniła moje oczekiwania, ale mimo wszystko jest ciekawa, wciągająca, dość dynamiczna i pełna niebezpieczeństw. Polecam.