Silva rerum(łac.)-"las rzeczy", popularna w XVI -XVIII wieku przekazywana z pokolenia na pokolenie księga domowa, w której oprócz wydarzeń z życia rodziny, takich jak daty narodzin, ślubów i śmierci, zapisywano także rozmaite sentencje, wiersze, przysłowia, uroczyste toasty, przemówienia i panegiryki.
Do lektury takiej księgi domowej zaprasza nas Kristina Sabaliauskaitė. Poznamy, czytając ją, rodzinę Narwojszów: Jana Macieja -seniora rodu, Elżbietę z Siedleszczyńskich, i ich dzieci Kazimierza i Urszulę, bliźniaki, a także Annę Magdalenę. Powieść ta, to spisane losy rodziny Narwojszów na przełomie siedemnastego wieku na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Bohaterów "Silva rerum" poznajemy w ich dworze w Milkontach, gdzie przed laty Jan Maciej wraz z żoną i dziećmi:Kazimierzem i Urszulą schronili się tuż po kozackim najeździe na Wilno. Jesteśmy świadkami radości i smutków, które dotykają rodzinę.
Śledzimy losy potomstwa Narwojszów i to jak potoczyły się ich drogi życiowe. Dowiemy się także jak wyglądało życie Elżbiety i Jana Macieja po upuszczeniu rodzinnego gniazda przez ich dzieci.
Otwierając "Silva rerum" i przeglądając ją (jak mam w zwyczaju przeglądać każdą książkę przed lekturą), nie ukrywam że się lekko przeraziłam. Jesteście ciekawi dlaczego? Już Wam mówię. Powieść ta jest bowiem pisana z perspektywy narratora wszechwiedzącego, w tekście nie ma dialogów, tak jak to w standardowej książce bywa. Tekst leci ciurkiem, rozdziały mają po kilka, a nawet kilkanaście stron. Jak to zobaczyłam, wystraszyłam się, że nie dam rady jej przeczytać. Obawiałam się, że język będzie stylizowany na XVII -wieczny, ale moje obawy okazały się płonne.
Zaskoczyła mnie bowiem ta saga szlachecka z siedemnastowiecznym Wilnem w tle bardzo pozytywnie. Historia napisana jest zrozumiałym językiem, a jeśli zdarzają się w tekście jakieś słowa obco brzmiące są one wyjaśnione w przypisach. Mimo że nie uświadczysz tu dialogów, to wcale to tak bardzo nie przeszkadza. Choć lepiej, nim od lektury odciągnie inna powinność, doczytać zdanie do końca, bowiem gdy przerwiesz w połowie zdania, to potem by móc sobie odświeżyć o czym czytałeś, i by wrócić do początku zdania będziesz musiał cofnąć się nawet o stronę :D Tak, tu zdania są wielokrotnie złożone i jedno rozciąga się nawet na pół strony ;)
Mimo tych obaw, a także oryginalnej budowy powieści, historia rodu Narwojszów zaciekawiła mnie bardzo. I choć nie związałam się zbyt emocjonalnie z żadnym z bohaterów, to jestem ciekawa ich dalszych losów. Dlatego chętnie sięgnę w przyszłości po drugi tom.
Na uwagę zasługuję przepiękne wydanie książki. Srebrna obwoluta, która skrywa twarde wydanie w klasycznej czerni z szarymi elementami. Wydanie naprawdę zachwyca !
Czy polecam? Ależ tak, jak najbardziej. Nie jest to może zbyt łatwa lektura, bo do jej budowy trzeba się przyzwyczaić, ale dla tych, którzy kochają powieści z historią w tle i dla tych, którzy są fanami sag rodzinnych, będzie to lektura idealna. Polecam ! Myślę, że może to być także piękny prezent pod choinkę !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Literackie.