Pełna pozytywnych wrażeń i oczekiwań po pierwszym tomie tej "zimowej" serii, z radością sięgnęłam po kolejny - niestety, w pewnym istotnym aspekcie mocno się zawiodłam.
Sama w sobie powieść ciekawa, posiada bardzo ciekawe połączenie z pierwszym tomem, akcja w formie drogi pomieszanej ze wspomnieniami głównej bohaterki jest ciekawa i przykuwa uwagę. Ale cóż - pies pogrzebany jest we wspomnieniach.
Wspomnienia, które się przewijają przez całą opowieść, opisują tragiczną miłość głównej bohaterki, zakończonej śmiercią ukochanego. Stopniowo poznajemy budowanie ich związku, przebieg itp, wiedząc, jak się to wszystko skończy, ale bez konkretnej wiedzy jak - ewidentnie autorka budowała napięcie, chcąc najgorsze wyjaśnienie zostawić na koniec. I czekając przez całą książkę na tak zbudowaną opowieść o tym tragicznym końcu, z wypiekami na twarzy zaczęłam czytać... i poczułam ogromny zawód i irytację. Jej ukochany zamarzł, bo w czasie śnieżycy oboje utknęli w jaskini i oddał on swoją pelerynę Jannie, by ta nie zamarzła... Od razu przyszła mi na myśl wymiana ciepła między ciałami, najprostsze rozwiązanie, na które ludzie mieszkający w świecie skutym lodem i zimą musieli wiedzieć! Ale ok, no może autorka, chcąc dodać dramaturgii, albo z niewiedzy pominęła ten aspekt i jeszcze by nie był oto aż tak rażące... ale po chwili okazuje się, że bohaterka książki sama o tym wspomina, a mimo to spotyka się z odmową! Podsumowując - wyczekiwane i kulminacyjne wydarzenie jest po prostu... głupie i bezmyślne, przypomina mi od razu dyskusję na temat słynnej deski w filmie "Titanic", na której teoretycznie mogły zmieścić się dwie osoby.Nawet gdyby jakoś spróbować logicznie to tłumaczyć (a może faktycznie było już za późno na ratunek itp), to nadal jest to rozwiązanie strasznie sztuczne i wymuszone. A myślę, że pomysłów na to, jak zakończyć żywot bohatera w bardziej logiczny i ciekawszy sposób autorka mogłaby znaleźć z dziesięć. Niestety, ale ten zabieg na tyle zniszczył mi odbiór książki i mnie głęboko zawiódł, że ocena znacznie niższa, niż przy pierwszej części. Mam nadzieję, że przy kolejnych tomach opowieści o Skane (jeśli się takowe pojawią), autorka trochę inaczej będzie podchodzić do pewnych wydarzeń, ażeby miały sens w świecie przez nią budowanym. Pewnie przeczytam z ciekawości i z nadzieją na odbudowanie mojej fascynacji tym światem z pierwszego tomu.