Szanowna Pani Olgo,
Zaskoczyła mnie Pani ! Już dawno żadnemu autorowi nie udało się sprawić bym czytał przy śniadaniu, zabierał książkę do pracy, a nawet "podczytywał" na czerwonym świetle prowadząc auto. To ostatnie było nawet niebezpieczne i kosztowało mnie kilka złośliwych komentarzy od innych kierowców.
Ale po kolei...
Przyznam szczerze, że nigdy nie sięgam po książki pisarzy młodszych ode mnie, rzadko wybieram autorów kryminałów, a dopisek na okładce "wątki okultystyczne" może wywołać u mnie pobłażliwy uśmiech ale nie sprawi że sięgnę po tę książkę.
Tak, polecono mi Panią, określając jako młodą, ciekawa, intrygująca i przede wszystkim dobrze pisząca. I to wszystko prawda.
"Lilith" czyta się dobrze. Więcej, "Lilith" czyta się szybko, dobrze i nie chce się przestać. To dobry kryminał z którego wyłania się sporo historii, odrobina horroru, domieszka okultyzmu i ciekawe postacie. Muszę przyznać, ze bohaterowie zaskakują chyba najbardziej w całej książce. Powoli ujawniają nam swoje tajemnice, nie pozwalają się zaszufladkować i do końca trzymają w niepewności co do swojej osoby. Motyw ? W każdym kryminale powinien być dobrze ukryty i tutaj też tak jest. Słabe strony ? Kilka można jednak wymienić ale w zupełności nie odbierają one przyjemności z czytania.
Będą krytycznym muszę przyznać, że kilka postaci pojawia się na zbyt krótko na scenie podczas gdy inne zajmują na niej zbyt wiele czasu. Niektóre wątki też nie znajdują swojego wyjaśnienia i gubią się gdzieś w całej fabule
Jedna rzecz natomiast zasługuje na wyraźne podkreślenie. W czytaniu kryminałów zawsze zniechęcało mnie to, iż ich autorzy próbują być ekspertami z medycyny sądowej, kryminalistyki, psychologii morderców i innych mało ciekawych i przyjemnych dziedzin nauki. Pani zamiast tego wybrała prostą kryminalną zagadkę interesująco wplotła w nią wątek historyczny i dodała niezbędną odrobinę okultyzmu.
To kryminał dla tych którzy chcą się zaskoczyć, nie mają czasu na historie rozpisane na 400 stronach i lubią spójne opowieści.
O czym jest "Lilith" ? Pani i ja wiemy najlepiej? A inni lepiej niech przeczytają sami. Nie ma przecież nic gorszego niż recenzja zdradzająca w pierwszym akapicie połowę treści książki. Jestem pewien że będą zaskoczeni tak samo jak ja.
Z poważaniem,
Czytelnik z "Lilith" w ręku, zaskoczony w biały dzień na kanapie we własnym domu...