Podobno czas leczy rany. Jednak niektóre nigdy się nie zabliźniają.
Wojciech Chmielarz – polski pisarz i dziennikarz. Autor książek z cyklu Jakub Mortka, publikował między innymi dla „Pulsu Biznesu”, „Polityki”, „Nowej Fantastyki”. Siedmiokrotnie nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru. Zostaje jej laureatem w 2015 roku powieścią Przejęcie. W 2019 laureat nagrody „Złoty Pocisk” w kategorii najlepszy kryminał, za książkę Żmijowisko. Zdobywca Grand Prix Warszawskiego Festiwalu Kryminału (2019). Na podstawie bestsellerowego Żmijowiska powstaje serial dla Canal+.
Nareszcie udało mi się spotkać czytelniczo z Wojciechem Chmielarzem i cieszę się, że nasze pierwsze randez vu miało miejsce właśnie w tym momencie. Bo Rana to książka stworzona dla mnie. Ja jej nie przeczytałam. Ja ją pochłonęłam i chciałam więcej. Rana to powieść, której lektura boli. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to jestem pewna, że pojmie, gdy sam po Ranę sięgnie. To nie jest błaha historyjka o niczym, to nie jest ot takie zwykłe czytadełko dla zabicia czasu. To kawał porządnej literatury, która robi niesamowite wrażenie i jestem pewna, że prędko o niej nie zapomnę.
„Rana” w dużej mierze mówi o błędach, jakie powtarzamy po swoich rodzicach. Żeby prowadzić samochód, trzeba zdać trudny egzamin, a dziecko może mieć każdy. (wywiad z Wojciechem Chmielarzem – Ewa Cieślik dla LC)
Moja mama mawiała, tak jak pan Wojciech, że dziecko może mieć każdy. No właśnie. Czy faktycznie każdy może mieć? Może. Ale nie każdy powinien. Ranę przeczytałam dwa tygodnie temu i cały czas się zastanawiam, co mam wam o niej opowiedzieć. Nie trzeba czytać tej książki, żeby przyznać rację i panu Wojciechowi, i mojej mamie i na pewno niejednej osobie. Rana to powieść o szkole [bo w szkole dużo się dzieje]. Ale Rana to również, a może przede wszystkim historia rodzin. Rodzin, które wydają się na pierwszy rzut oka normalne; rodzin dysfunkcyjnych i patologicznych; rodzin pełnych i niepełnych. A poznajemy ich kilka: Karoliny, Gniewka i Sławka, Marysi, Elżbiety i chyba najważniejsza, wracająca we wspomnieniach Klementyny.
To jest szkoła prywatna.
Co to znaczy?
To znaczy tyle, że klient płaci i klient wymaga. Lepiej się przyzwyczaj, jeśli chcesz tutaj pracować.
Klementyna Jastrzębska jest nowo zatrudnioną nauczycielką matematyki w szkole prywatnej. Klementyna nie jest pierwszej (a nawet drugiej) młodości. Faktycznie to zbliża się nieuchronnie do wieku emerytalnego. Kobieta sądzi, że złapała szczęście za nogi dostając tę posadę. Ogromną miała przerwę w nauczaniu. Niby szkoła to szkoła, a nauczyciel ma robić swoje i tyle. Lecz to jest szkoła prywatna, do tego wydaje się (a może tak jest w rzeczywistości), że każdy w niej ma jakiś sekret, każdy coś ukrywa i prawie każdy ma coś na sumieniu: Klementyna, dyrektorka, nauczyciele, wychowankowie...
Czasami myślę, że zmarnowałam swoje życie. Nie, nie myślę. Ja wiem. Zmarnowałam je.
Najpierw w tragicznych okolicznościach, pod kołami pociągu ginie uczennica ostatniej klasy, bardzo zdolna uczennica, Marysia. Samobójstwo, czy ktoś jej pomógł? Niedługo po tym w jednej z sal lekcyjnych znalezione zostają zwłoki jednej z nauczycielek, a jedynymi osobami, które są świadkami tej sytuacji to Klementyna i Gniewomir, społecznie nieprzystosowany nastolatek. Chcą czy nie, zostali właśnie wmieszani w sprawę morderstwa i na własną rękę będą próbowali ją rozwikłać. Żadne tego nie chce, ale chyba nie mają innego wyjścia. Bo na drugi dzień okazuje się, że ciała nie ma i że nic się nie stało...
Rana Wojciecha Chmielarza to książka bardzo prawdziwa, bo niestety takie sytuacje znamy z życia. Nieobce nam są układy, przekupstwo, szpiegowanie; zdarzają się niechciane nastoletnie ciąże, rozwody, zdrady; coraz częściej bicie, katowanie, a nawet zabijanie dzieci. Chmielarz niby nic nowego nie wymyślił, ale przelał na papier, to o czym często boimy się mówić; ubrał te wszystkie sytuacje w słowa; i ważne jest jak to napisał. Książka robi ogromne wrażenie. Jest wstrząsająca. Wciąga nas od pierwszych stron i czyta się ją z zapartym tchem. Czy to jest kryminał? Też. Bo również powieść obyczajowa i psychologiczna. Ale po co w ogóle wrzucać ją do jakiejś przegródki? Rana to powieść świetna, na wskroś autentyczna i wiarygodna.
Znowu śniła ten sam sen. Miała w nim sześć lat. Leżała w łóżku, z kołdrą podciągniętą pod samą szyję i otaczała ją ciemność (…) Oddychała płytko, cichutko, ledwo, ledwo. Za to serce jej waliło. Raz, dwa, trzy. W tempie szalonej perkusji. Raz, dwa, trzy. Jak młot pneumatyczny. Za mocno, za głośno. Zamknęła oczy. Zaciskała powieki z całych sił. Jakby to mogło pomóc.
Chcecie przeczytać bardzo dobrą książkę? To rzućcie wszystko i zabierajcie się za Ranę. Ale ostrzegam, to nie będzie przyjemna opowieść. Napisałam na początku, ale powtarzam, bo może komuś umknęło – lektura tej książki boli. Gorąco polecam.