Panie i Panowie, Zbigniewa Nienackiego i Pana Samochodzika, mam nadzieję, nikomu przedstawiać nie muszę. Tomasz i jego dziwaczna maszyna z silnikiem Ferrari 410 super america to legenda sama w sobie i jeżeli ktoś z Czytelników, nie ma pojęcia o czym mowa, radziłbym jak najszybciej nadrobić straty.
Pan Samochodzik „wchodzi w posiadanie” pojazdu wodno-lądowego, którym wybiera się na poszukiwanie kosztowności pewnego dziedzica. Przy okazji, razem z towarzyszącymi mu harcerzami, tropi kłusowników, bandziorów i… kilku wczasowiczów, którzy tylko pozornie przyjechali odpocząć nad nadwiślańskim brzegiem… Pan Tomasz, przedstawiający się czasem jako Tomasz Włóczęga, przez przyjaciół nazywany Panem Samochodzikiem, przezwisko swoje zawdzięczał niezwykłemu wehikułowi, odziedziczonemu po wuju-wynalazcy. Samochód ten, choć szpetny, „skrzyżowanie czółna z taczką”, jak wyrażali się o nim złośliwi – miał niesłychane możliwości. Tym pojazdem pan Tomasz wyruszył w Polskę, aby rozszyfrować kolejną historyczną zagadkę, schwytać złodziei i przemytników usiłujących wykraść cenne zabytkowe przedmioty.
Zbigniew Nienacki na świat przyszedł tego samego dnia co ja, tyle, że kilkadziesiąt lat wcześniej. Chodzi o datę 1 stycznia 1929 roku. Polski pisarz i dziennikarz zadebiutował bardzo młodo, bo w wieku siedemnastu lat. Największą sławę przyniosła mu seria o Panu Samochodziku, uwielbianym przez rzesze czytelników.
Ciężko jest pisać, o czymś, co kochamy. Nie wiem, jak zacząć recenzję powieści, dzięki której ujrzałem piękno książek. Ostrzegam więc, że recenzja może nie mieć, żadnego sensu. Ponieważ Zbigniew Nienacki stworzył coś pięknego.
Zadziwiające, jak wiele można nauczyć się przewracając kartki powieści detektywistycznej. Dla każdego, kto z historią ma problemy, polecam serię o Panu Tomaszu. W każdym tomie z serii znajdziemy wiele ciekawostek, pożytecznych na lekcjach.
W "Wyspie Złoczyńców" bardzo dokładnie zapoznajemy się z osobą Samochodzika i od razu darzymy go wielką sympatią. Takiego gościa nie da się nie lubić. Zbigniew Nienacki stwarza bohaterów po to, by ich lubić lub nienawidzić. I bardzo dobrze mu to wychodzi. Potrafi za pomocą kilku słów namalować obraz danej postaci.
Pamiętam wypieki na twarzy towarzyszące mi podczas lektury. Jako malutki szkrab, który dopiero co nauczył się czytać, z błogością pochłaniałem każdą kolejną stronę intrygującej zagadki. Sensacja i poplątana intryga, to elementy grające wielką rolę w mojej miłości do kryminałów, thrillerów i sensacji. Gdyby nie fakt, że przez przypadek natknąłem się na Pana Samochodzika, na pewno nie pisałbym tej recenzji, bo jak większość rówieśników nie spotkałbym żadnej ciekawej pozycji, skutecznie zachęcającej do dalszej podróży.
Szczerze współczuję osobom nie mogącym zatopić się w lekturę "Wyspy Złoczyńców". Omija ich taka wielka przyjemność, a co gorsza, prawdziwy smak dzieciństwa.