Walka pomiędzy Republiką a Koloniami nadal trwa. Republika zapewnia mieszkańców o swoich zwycięstwach i o zjednoczeniu Ameryki, które ma niedługo nastąpić. Prawda nie niesie jednak ze sobą dobrych wiadomości dla Republiki. Prawdą jest, że to Kolonie zaczynają wygrywać tę wojnę a Elektor Primo umiera. Władzę obejmuje jego syn: młody, przystojny Anden. Republika uważa, że jako dziedzic swojego ojca, chłopak nie jest wstanie nic zmienić i będzie postępował tak samo jak ojciec, nie wiedzą jednak jak bardzo się mylą...
Day i June wybierają się do Vegas. Chcą odnaleźć Patriotów, by Ci im pomogli. Nie mają ze sobą nic, co mogliby im zaoferować, jednak robią wszystko, by zostali odnalezieni. Udaje im się to i już wkrótce wchodzą w szeregi Patriotów i dołączają do najnowszego planu - planu obalenia nowego Elektora Primo. Przywódca Patriotów przedstawia im, jak wygląda sytuacja w kraju i jego zdaniem, jedynym ocaleniem jest śmierć Andena. Day i June postanawiają im pomóc: June poprzez zbliżenie się do Elektora a Day przez zamordowanie go i pomoc w rozpoczęciu rewolucji. Oboje nie są do końca przekonani, czy plan odniesie sukces, jednak nie są to ich jedyne problemy. Przyjdzie im zmierzyć się z wieloma wątpliwościami, rozstaniem a nawet pojawieniem się w Koloniach.
Historia pisana z punktu widzenia dwójki bohaterów. Jak już pisałam w przypadku poprzedniej recenzji - fantastyczny pomysł! Dzięki temu zabiegowi, po raz kolejny możemy zrozumieć emocje obu bohaterów, zawiłość sytuacji, w której się znaleźli no i poznać problem z każdej strony. Nasi bohaterowie są odseparowani, biorą udział w zupełnie innych przedsięwzięciach, więc tylko taki zabieg jest wstanie ukazać nam kompletną wersję wydarzeń. Przyznam, że bardzo chętnie ujrzałabym również rozdziały przedstawiające punkt widzenia i emocje innych bohaterów, z głównym naciskiem na Tess, Kaede i Razora. Zafascynowały mnie motywy postępowania tej trójki, uczucia jakie staczają bitwę w nich samych no i oczywiście ich poglądy. Szkoda, że autorka nie zdecydowała się na napisanie kilku rozdziałów z ich punktu widzenia.
Nigdy nie może niestety być zbyt pięknie. Zawsze znajdzie się coś, co w książce nie przypadnie do gustu. W tej publikacji także znalazła się taka rzecz. Na szczęścia mała i tak naprawdę nic nie znacząca. Co mam na myśli? Jedyny minus, który rzucił mi się w oczy, ma związek z rozumieniem przez Daniela trudnych słów. Przez większą część książki autorka ukazuje Daya, jako chłopaka z niewystarczającym wykształceniem, który nie do końca rozumie otaczający go świat i przekazywane mu pojęcia a za chwilę sam używa trudnych, fachowych sformułowań. Zdarzyło się to tak naprawdę raz, więc nie uważam, żeby miało jakiś ogromny wpływ na odbiór książki i moją ocenę, ale w pewnym momencie, odnosiłam wrażenie, jakby autorka zapomniała na jaką postać wykreowała Daya.
Książkę jak najbardziej polecam. Jeżeli czytaliście tom pierwszy, czym prędzej sięgnijcie po "Wybrańca". Jeżeli nie czytaliście jeszcze żadnego tomu serii "Legenda" Marie Lu, czym prędzej to zróbcie! Jest to naprawdę świetna seria, która wprowadza powiew świeżości. Przynajmniej w moim przypadku. Wiele książek w ostatnim czasie pisanych jest podobnie, "na jedno kopyto", co sprawia, że odechciewa mi się czytać kolejnych tytułów promowanych na bestsellery, bo po opisach na tylnej okładce i recenzjach na innych blogach mam wrażenie, że już nie raz je czytałam. Na szczęście nie jest tak ani z "Rebeliantem" ani z "Wybrańcem". A zakończenie? Zaskakujące, przygnębiające, otwierające wiele możliwości w kolejnym tomie, które mam nadzieję, że Marie Lu wykorzysta najlepiej jak potrafi i stworzy tom, który przebije dwa poprzednie!