"Kiedy człowiek pokona strach przed byciem widzianym. uczy się, że nie jest sam."
"Lakelore" zaskoczyło mnie na wielu płaszczyznach. Począwszy od krótkich rozdziałów, które uwielbiam, a kończąc na wyżej wspomnianym realizmie magicznym. Zacznijmy jednak od początku. Anna-Marie McLemore w swojej najnowszej powieści przedstawia nam Bastián oraz Lore. Opowiedziana z ich perspektywy historia przenosi nas w świat, do którego dotarli jedynie wybrani - kraina rozciągająca się pod jeziorem owiana masą tajemnic. Na przestrzeni lektury, walcząc i odkrywając własne lęki oraz pragnienia, ta dwójka musi stawić czoła największym wrogom.
Po napisaniu tego wstępu z lekka zawiało mi tutaj fantastyką, ale z góry uprzedzam, że ta książka do tego gatunku nie należy. Z drugiej strony, zawiera w sobie pewien magiczny aspekt. Osoba autorska po raz kolejny wprowadziła do swojej historii nieco folkloru, jak i również chaosu, który przy "Lakelore" mocno utrudniał mi zrozumienie treści. Fragmenty dotyczące tajemniczego jeziora były tak szczegółowo i charakterystycznie opisane, że w głowie klarował mi się obraz tego miejsca. Ono aż się wylewało z tych kartek. Z tym elementem fantastycznym od razu kojarzy mi się użycie przez McLemore hiszpańskich wstawek. Tytuły rodzinne, nazwy miejsc, posiłków... Jak pewnie wiecie ja zwracam uwagę na takie dodatki i tutaj bardzo mi one pasowały. Po raz kolejny mogłam poznać kilka ciekawych słówek - dzięki!
"Moja pamięć krótkotrwała wrzuca wszystko do długotrwałej przechowalni i znalezienie czegokolwiek w najbliższym czasie staje się dla mnie wyzwaniem."
W notce od tłumaczki, mamy krótkie wprowadzenie do "Lakelore". Dowiadujemy się z niego co nieco o postaciach oraz ich binarności. Bastián (ono/jego) jest osobą, która przyjmuje testosteron i czasami określa się jako chłopak. Wiele jest tutaj scen, w których ukazane są wizyty w przychodni czy instrukcje zastrzyków, które przyjmuje. Lore (ono/jeno) to osoba gender fluid - w zależności od dnia, zwanych później jako prognozy tożsamości, czasami czuje się dziewczyną, a czasami chłopakiem. Ma również pewną historię ze swojej poprzedniej szkoły, o której... woli nie mówić. Szerokie spektrum postaci, ich szczegółowe życiorysy, to są właśnie cechy, które znajdziecie w tej książce. Poza tym, osoba autorska wykreowała je na prawdziwych, "żywych" ludzi, z którymi można utworzyć pewną relację. Również jeśli dotyczy to ich bardziej prywatnej sfery czy trudności w życiu codziennym (kwestie neuroróżnorodności; dysleksja, ADHD). Odczułam mocne przywiązanie zarówno z Bastián, jak i z Lore. Nawet nie potrafię powiedzieć, których bohaterskich znaczników miałam więcej!
"Lakelore" wciągnęło mnie do świata pod jeziorem, pokazało postacie, z którymi mogę się w jakimś stopniu utożsamić oraz zachwyciło w wielu folklorystycznych momentach. Relacja Bastián oraz Lore pokazuje, że piękno jest głęboko w nas.
[ Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Young ]