"Pas Deltory" to seria, która interesowała mnie już od dłuższego czasu, ale oczywiście jak to zawsze bywa pojawiały się jakieś ciekawsze lub po prostu pilniejsze książki do przeczytania. Aż tu nagle natrafiła się okazja i szósta część tego cyklu do mnie przywędrowała. Cieniutka, niepozorna, a jednak bardzo, ale to bardzo wciągająca. Spotkało mnie wielkie zaskoczenie! Od pierwszych stron wciągnęła mnie w tak dużym stopniu, że nie mogłam się od niej oderwać.
Nie czytałam poprzednich części tego cyklu, więc z początku obawiałam się, że nie będę potrafiła się połapać o co chodzi, ale na szczęście dzięki autorce nie miałam z tym żadnego problemu. Autorka w sprawny sposób przypomina wydarzenia z poprzednich części, przy tym nie zdradzając całości i opis wydarzeń z poprzednich części nie zajmuje jej połowy książki. Skupia się na teraźniejszości i bardzo mi się to spodobało.
Lief, Barda i Jasmine są przyjaciółmi, którzy poszukują zaginionych kamieni, które posiadają wielką moc. W szóstej części jak łatwo można się domyślić zajmują się poszukiwaniem szóstego kamienia. Już bardzo dużo przeszli, ale zdają sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie jest koniec i czeka ich dalsza pełna niebezpieczeństw podróż. Wokół siebie mają prawie samych wrogów, więc każda ich decyzja i krok musi być w pełni przemyślana, a oni sami muszą być bardzo ostrożni.
Przyjaciele są w posiadaniu pięciu klejnotów, aby zyskać szósty klejnot muszą się wybrać się do labiryntu, który zamieszkuje niebezpieczna bestia. Nie wystarczy tam tylko wejść, ale trzeba także w tym podwodnym labiryncie ten kamień odnaleźć. A to bardzo trudne, kiedy po piętach depcze Wam bestia, która chętnie zrobiłaby sobie z Was przekąskę. Ich przyjaźń i odwaga są ciągle wystawiane na próby. Czy uda im się zdobyć kamień i czy wyjdą żywi z Labiryntu Bestii?
Emily Rodda stworzyła według mnie ciekawych, nieprzekłamanych bohaterów, którzy nie boją się mówić tego co myślą. Spodobało mi się w nich to, że nie zawsze idą za głosem serca, a za to czasami kierują się głosem rozsądku. Odnoszę wrażenie, że to ważna i pożyteczna cecha, która jest spotykana w książkach coraz rzadziej. Teraz autorzy stawiają na waleczność, która czasami zamienia się w głupotę. W tym dziele nie brak tej mądrej waleczności.
"Labirynt Bestii" to bardzo krótka, ciekawa książka. Autorka w pewnym sensie pisząc ją pojechała po najprostszej drodze, nie bawiąc się w żadne zawiłe wątki. Nie zbacza przez całą książkę jakby z toru swej podróży, który na początku wybrała. Fabuła nie jest zbytnio rozbudowana, ale pomimo tego jest bardzo ciekawa i momentami trzyma w napięciu.
Dzieło Emily Roddy bardzo mnie zaskoczyło, nie oczekiwałam tak dobrej książki. To wspaniała lektura na rozluźnienie. Jest idealną powieścią dla osób, które choć na chwilę chcą się oderwać od szarej rzeczywistości, która dotyka nas prawie każdego dnia. To intrygująca powieść, której mam nadzieję przeczytać pozostałe części.
"Pas Deltory Labirynt Bestii" polecam osobom, które lubią książki fantastyczno - przygodowe i poszukują niewymagającej, ale ciekawej książki. To idealna książka na zimowy wieczór, ale ostrzegam, że czyta ją się w zastraszająco szybkim tempie. Emily Rodde w sprawny sposób wykreowała swój własny fantastyczny świat z pozytywnym skutkiem.
Okładka jest bardzo ładna.
Moja ocena: 9/10 Wybitna!