Ktoś, kogo znamy recenzja

Mała miejscowość, tajemnica , kłamstwa, przyjaźnie, włamania i na końcu morderstwo. 
Syn głównej bohaterki włamuje się do domów gdzie niczego nie kradnie,nie zostawia za sobą śladów,  tylko zagląda do komputerów. Tylko po co?
Przyznaję się rodzicom  do wlamania tylko do dwóch domów, ale ile było ich naprawdę?
Dowiaduje się o tym matka, czuje się z tą wiadomością źle  i wysyła listy do tych dwóch osób, zawieraja one przeprosiny, oczywiście naposane na komputerze anonimowo. 
Nagle miasteczkiem wstrząsa śmierć sąsiadki, ktora jakis czas temu powiedziala mezowi, ze jedzie z przyjaciółką  na weekend i ślad po niej zaginął. Pech chciał, że do tego domu włamał się niedawno nastolatek. 
Detektywi szukają zabójcy, na światło dzienne wychodzą sekrety sąsiadów, a jeszcze ktoś postanawia znaleźć włamywacza, na własną rękę nie powiadamiajac o tym policji bo przecież nic nie zniknęło. 
Kto okaże się zabójca?
Jakie sekrety skrywają sąsiedzi?
Jaki powód miał zabójca zabijając ?
Czy tak naprawdę znamy bliskie osoby mieszkające w sąsiedztwie? 
Jak dobrze znamy sąsiadów, których uważamy za przyjaciół ?
Czyta się ją szybko, mnie zaciekawiła od samego początku. Nie udało mi się wytypować zabójcy, ale końcówka świetna. Nie pomyslalabym o takim zakończeniu. 
Standardowo podejrzenie pada na męża ofiary, jak w każdym filmie czy książce  ale czy tak naprawdę wie co się stało z jego żona?
Co chwilę odkrywamy jakiś sekret, co powoduje jeszcze większe zaciekawienie i oczywiście wprowadzenie w błąd czytelnika, skierowanie na te osobę podejrzenie. 
Mała miejscowość i sąsiedzi zdolni do zdradzenia pewnych informacji, no bo jak wiemy małe miejscowości więc wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. 
Gdy tak naprawdę myślimy, że wiemy kto zabił dostajemy kolejny zwrot wydarzeń.
Ciekawa, szybko się czyta, zaskakuje i co najważniejsze wciąga.
Była to pierwsza przeczytana książka autorki, dzięki niej na pewno sięgnę po pozostałe. 
Polecam przeczytanie tej książki nie zawiedziecie się, a na pewno nie wynudzicie się.