Nie tylko Kubuś Puchatek kocha miodek. Sarah Hambro w książce „Świat według pszczół” wysnuwa tezę: „Gdyby nie miód, zostawilibyśmy pszczoły w spokoju, tak jak robimy to z mrówkami.”[*] Jednak słodki przysmak przyciąga nas do nich jak magnes. Sprawił, że zaczęliśmy je obserwować, a one stały się „nie tylko częścią natury. Pszczoły i miód są również ważną częścią naszej kultury”[**].
Sarah Hambro w swojej publikacji prezentuje pszczoły w różnych ujęciach – biologicznym, historycznym, kulturowym. Autorka rozpoczyna od przedstawienia tych owadów – jak wygląda cykl życia pszczoły, jaką rolę pełni królowa i trutnie, jak zorganizowany jest rój, jak pszczoła zbiera pyłek, jak powstaje miód itp. Na ile może stara się wyjaśnić, jaką role pełnią w środowisku mieszkanki ulów. Określmy tę część jako informacje fachowe.
Potem przychodzi czas na serię ciekawostek. Sarah Hambro wyciągnęła naprawdę interesujące kwestie, których się w szkole czy na studiach nie akcentuje – bo i po co. Prezentuje badaczy, którzy przyczynili się do poznania pszczół, akcentując jak spojrzenie na życie owadów się zmieniało np. to, że kiedyś nie przyjmowano do wiadomości, że rojem rządzi kobieta. Do tego odbywamy szybką podróż ze pszczołami przez wieki – polowanie na miód, magiczne rytuały, czy pszczoły jako atrybut władzy to kilka poruszonych tematów. No i coś, co ja uwielbiam, czyli obraz zwierzęcia w kulturze i sztuce. Film, poezja, proza, muzyka – inspiracje znajdziemy w różnych przejawach twórczości ludzkiej. Wspomnę jeszcze o dość ciekawej analizie z gatunku „gdybyśmy myśleli jak pszczoły”, która odnosi się do przywódców politycznych.
Opisałam wam po łebkach, o czym jest „Świat według pszczół”. Przypuszczam, że część z was ma wrażenie, iż mamy tu misz masz informacyjny. Ja bym to raczej określiła, jako kompleksowe ujęcie tematu. Ta publikacja to przedstawicielka lekkiej literatury popularnonaukowej. Taka książka, którą czytamy dla rozrywki, jak powieści, ale przy tym dostajemy porcję, mniej lub bardziej przydatnych, informacji. Wszystkiego jest po trochu, ale dla mnie to jeden z atrybutów tej pracy. Żaden z tematów mnie nie znudził, a ponadto udowodniono mi, że o pszczołach można gadać i gadać, co w pewien sposób potęguje ich niezwykłość.
Sarah Hambro jest dziennikarką i widać u niej tą lekkość pióra, to rozpisanie. Mamy w domu dwie świetne książki o pszczołach dla dzieci „Wszystko o pszczołach” oraz „Reginka szuka domu” (no dobra, ta druga jest o trzmielach), ale właśnie w „Świecie według pszczół” znalazłam najbardziej zajmujące, najbardziej bajkowe opisy życia, pracy i organizacji tych owadów.
Jedyne co mi delikatnie przeszkadzało to ciągłe odniesienia do Norwegii – oczywiście obok kontekstu światowego. Nie powinno mnie to dziwić, ponieważ autorka stamtąd pochodzi i zapewne pisała książkę na tamten rynek. Traf chciał, że zyskała popularność w innych krajach. Nie zmienia to faktu, że dla mnie – jako polskiego czytelnika – przytaczanie norweskich piosenkarzy czy rozwiązań na ratowanie pszczół w tym państwie jest nieco – nie wiem jak to określić – obce, dziwne. Co rusz pytałam się dlaczego akurat ono jest ciągle przywoływane, po czym pukałam się w głowę i patrzyłam na nazwisko autorki.
Lubię takie książki. Niby publikacja popularnonaukowa, a chętnie zababrałbym ją na urlop, żeby relaksować się w jej towarzystwie. Duża w tym zasługa autorki i tego jak pięknie potrafi opracowywać i zaprezentować zebrane informacje. Podoba mi się również różnorodność poruszonych tematów. Niby taka mała pszczółka, a – niczym Forest Gump w historii USA– przewija się przez różne dziedziny życia człowieka.
[*]Sarah Hambro, „Świat według pszczół”, przeł. Joanna Barbara Bernat, wyd. Mova, Białystok 2021, s. 67.
[**]Tamże, s. 11.