Muszę przyznać szczerze, że drugi tom serii KISS miał poczekać jeszcze chwilę na swoją kolej w stosiku. Jednak pierwszy tom tak zachęcił mnie do lektury, że postanowiłam zrobić małą roszadę, zarwać troszkę noc i oddać się przyjemnej historii o miłości. Bo przecież nie zawsze i nie dla wszystkich romanse są "tym gorszym" gatunkiem.
Twórczości autorki nie miałam okazji nigdy wcześniej poznać, a kiedy poczytałam troszkę o jej życiorysie, znalazłam ciekawostkę: Trish Wylie jako nastolatka uwielbiała czytać Harlequiny a przyjaciołom obiecywała, że spełni swe wielkie marzenie i będzie kiedyś pisała dla tego wydawnictwa. Po raz kolejny mamy namacalny dowód, że marzenia się spełniają.
Miranda Kravitz jest dwudziestokilkuletnią córką burmistrza Nowego Jorku. Jej ojciec postanowił ubiegać się o reelekcję, a ona wypełniając obietnicę złożoną bratu, bardzo angażuje się w kampanię wyborczą. Mimo, że tak naprawdę wcale nie ma ochoty być wciąż wystawiona na widok publiczny. Ciągłe przemówienia, pozowanie do rodzinnych zdjęć czy spotkania ściśle według grafiku sporządzonego przez asystentkę ojca są dla Mirandy ogromnie stresujące. Chciałaby sama rozporządzać swoim planem dnia, ubierać się w lekkie stroje oraz móc wychodzić na prywatki lub do klubów. Niestety, w jej życiu pojawia się nagle Tyler Brannigan, kilka lat od niej starszy, przystojny i nieustępliwy policjant, który ma być jej osobistym ochroniarzem. Kolejnym już zresztą.
Tyler ma dbać o jej bezpieczeństwo aż do wyborów. Ale czy dziewczyna tego chce? Czy chłodny i bezwzględny mężczyzna będzie potrafił skutecznie pilnować zbuntowaną, marzącą o wolności i czułości młodą kobietę? Żyjąca "w niewoli" Miranda początkowo robi Tylerowi zwyczajnie na złość. Choć tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że to jej życie jest zagrożone, że lekceważy groźby wymierzone w jej osobę. Dotychczasowi ochroniarze na wiele jej wybryków przymykali oko, jednak nie Tyler. Jest on kimś wyjątkowym, bowiem mimo twardych zasad, jest człowiekiem dowcipnym a w Mirandzie rozbudza pragnienia i ogromnie ją fascynuje.
Zaczynając czytać "Kto się śmieje ostatni" wiedziałam jak ta historia się skończy. Nie przeszkodziło mi to jednak w dobrej zabawie podczas czytania. Książka jak na romans przystało zawiera w sobie sinusoidę zdarzeń - od zwykłych rozmów czy spotkań do wybuchu uczuć a nawet strzelaniny. Tyler to przecież policjant, który ma za sobą wiele niezamkniętych spraw z przeszłości. Nawet jego sytuacja rodzinna jest dosyć zagmatwana. Miranda zaś jest dziewczyną żyjącą niby w pełnej rodzinie, jednak pozbawionej okazywania uczuć, brakuje jej zwykłego, ludzkiego dotyku.
Nietudno się domyślić, że gdzie w książce jest ona i on będzie się sporo działo. Typowy romans to dodatkowo dwa przeciwieństwa, które zanim się przyciągną będą walczyć ze sobą i przeciągać pałeczkę - każdy na swoją stronę. Tyler walczy z instynktem, Miranda szuka czułości. Czy tych dwoje stworzą parę idealną? Czy córka burmistrza jest gotowa, by związać się na stałe z policjantem? Co na to powie jej ojciec? I co takiego sprawi, że tych dwoje poczuje do siebie coś więcej niż tylko szacunek ochroniarza do swojej podopiecznej? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w najnowszym tomie serii KISS. To doskonała książka na letnie wieczory. Świetnie można przy niej odpocząć i odstresować mózg po codziennych problemach czy powieściach z trudnymi wątkami.