Wilkie Collins to angielski powieściopisarz, którego książki zaliczane są do klasyki. Tworzył w XIX wieku, jednak nawet obecnie jego utwory uznawane są za warte uwagi. Niedawno na polskim rynku po raz kolejny ukazała się jego książka - ,,Księżycowy Kamień”, uważana za jedną z lepszych pozycji detektywistycznych epoki.
Tytułowy Diament miał przynieść klątwę temu, kto będzie go posiadał. Po śmierci mężczyzny, którego stał się własnością miał zostać przekazany Rachel z okazji urodzin tylko wtedy, jeżeli jej matka nadal będzie żyła. Tak też się stało. Księżycowy Kamień był bardzo cenny, dlatego też trzech Hindusów postanowiło się nim bliżej zainteresować. Warto wspomnieć, że kamień był ich dawną własnością i został wykradziony wiele lat wcześniej. Dlatego też bez względu na grożące im konsekwencje chcieli go odzyskać. Niestety, w noc urodzinową Diament zniknął i nikt nie wiedział, co się z nim stało. Rozpoczęło się detektywistyczne śledztwo!
Klasyka to już inny rodzaj literatury, który czytuję od czasu do czasu, gdyż uważam, że od niczego nie można stronić. Zanim jednak zabrałam się za tą pozycję minęło sporo czasu. Kiedy już jednak ją dorwałam jej przeczytanie zajęło mi niecałe 2 dni, gdyż tak byłam ciekawa, kto okazał się złodziejem Diamentu, że nie mogłam powstrzymać ciekawości i z wielkim zainteresowaniem czytałam kolejne strony.
Muszę przyznać, że autor doskonale stopniował napięcie, co chwilę wychodziły na jaw nowe fakty, które rzucały nowe światło na prawdopodobnego złoczyńcę. Podejrzenia padały rozmaite, jednak złodziejem mogła się okazać tylko jedna osoba. Kto nim był nie jest powiedziane od razu. Na tą gratkę trzeba czekać prawie, aż do zakończenia, gdzie wszystko okaże się jasne.
Powieść jest tak obszerna ze względu na liczne przemyślenia, wtrącenia bohaterów nie dotyczące śledztwa. Pozornie luźne dialogi wnoszą wiele do sprawy i dzięki nim bardziej zarysowują nam się wizerunki opisywanych postaci. Z przyjemnością poznawałam kolejne fakty z życia służby, czy państwa.
Bohaterów nie było za wielu, nie było także jakichś dziwnych powiązań rodzinnych pomiędzy nimi tak, jak to miało miejsce w ,,Wichrowych wzgórzach”, gdzie nie mogłam zorientować się, kto był z kim spokrewniony. Tutaj wręcz przeciwnie, wszystko zostało w sposób jasny i przejrzysty zarysowane tak, że nie może być mowy o żadnej pomyłce.
Język utworu przez pierwsze kilkanaście stron nastręczał mi pewną trudność w czytaniu, jednak bardzo szybko ona zaniknęła. Sama byłam pod wrażeniem, jak szybko przywykłam do stylu autora i całą pozycję przeczytałam bardzo szybko i z wielką ochotą.
Pierwsza część opisywana była z punktu Betteredge’a, który odpowiadał za służbę. Druga z kolei składała się ze wspomnień różnych bohaterów, tworząc zgrabną całość. Na początku nie bardzo podobał mi się taki zlepek danych, jednak z czasem okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem, gdyż fabuła była cały czas kontynuowana.
,,Księżycowy Kamień” to ciekawa detektywistyczna powieść klasyczna, której można poświęcić swój czas. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. Po tych wszystkich miłosnych opisach, które powstają obecnie, można przeczytać coś z innej półki, na przykład opisywaną przeze mnie pozycję.
Moja ocena: 7/10