Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że Holly Black pisze książkę nie dla nastolatków, a dorosłych czytelników, nie powiem, podekscytowałam się. Miałam nadzieję, że rozwinie w niej skrzydła - bo tak jak ogromnie podobał mi się pomysł na "Okrutnego Księcia", tak jego wykonanie mnie zawiodło. Nie wykorzystano według mnie potencjału, jaki miała ta historia. Pomyślałam sobie, że może to przez ograniczenia wiekowe; autorka nie mogła pozwolić sobie na pewne rzeczy, przez co wszystko wypada trochę płasko. Niestety, po lekturze "Księgi Nocy", wygląda na to, że Holly choć pomysły ma świetne, to realizacja ich przychodzi jej z trudnością. Ale po kolei!
Od razu chcę powiedzieć, że nie jest to zła książka. Jest po prostu... po prostu jest. Nie wzbudza głębszych emocji, nie ekscytuje, nie zapada w pamięć. A szkoda, bo potencjał był ogromny. Tak jak pisałam wyżej, pomysł na "Księgę Nocy" uważam za genialny! Wpisuje się w klimaty, które uwielbiam, a do tego wprowadza sporo oryginalnych wątków i twistów, inne zaś przedstawia w nowym, ciekawym świetle. Niestety nie wykorzystuje tego wszystkiego; fabuła przyćmiona jest przez flashbacki, do tego nieco rozwleczona, w rezultacie czego... nie wiem do końca, o czym miała być ta książka. Są w niej strasznie zaburzone proporcje. Na dodatek zasady panujące w świecie przedstawionym nie były zbytnio określone, nie wiemy więc jaka jest stawka za igranie z magią, jakie mogą być konsekwencje podejmowanych przez bohaterów wyborów. I choć braku części informacji można wybaczyć, ponieważ ma to być seria i niektóre karty zostaną odkryte w kolejnych tomach, to jednak... zabrakło mi takich podstaw, bym mogła porządnie się w ten świat wczuć.
Należę do osób, które lubią jak wrzuca się je na głęboką wodę i każe poznawać świat poprzez doświadczenie wydarzeń w nim, zamiast bicia w twarz nadmierną ekspozycją (na szczęście ta tutaj była w większości w odpowiednich momentach, wyważona). Należę do osób, które lubią nigdzie nie spieszące się książki, w których ich świat pokazuje się powoli i daje się czas na rozwój bohaterów. A mimo to były momenty, kiedy "Księga Nocy" mi się po prostu dłużyła, bo zamiast na fabule i postaciach, skupiała się na wszystkim dookoła niej.
Całej sytuacji nie pomogli też bohaterowie. Nie zaszkodzili, ale i nie wnieśli tego elementu, który często w moich oczach książkę ratuje.
Główna bohaterka jest postacią barwną, choć raczej w przeszłości, w niej wydaje się dużo ciekawsza niż ta jej wersja, jaką obserwujemy podczas trwania akcji książki. Tutaj wydaje się niemal... nudna. Zdecydowanie bardziej zaintrygował mnie partner Charlie - tajemniczy i małomówny Vince. Tym jednym wątkiem nie byłam zawiedziona, tyle mogę powiedzieć bez spoilerów, sam jednak jego finał, jak i finał książki... wzbudziły we mnie mieszane uczucia. Nie mogę stwierdzić, żebym była zachwycona, ale co dokładnie myślę... po dziś dzień nie jestem pewna. I raczej nie mówię tego w pozytywnym kontekście. Niektóre elementy zakończenia "Księgi Nocy" działy świetne, inne wydawały się wręcz tandetne.
Czytając tę książkę cały czas, aż do samego końca, miałam nadzieję, że ją pokocham. Niestety, nie stało się tak. Mimo to nie mogę "Księgi Nocy" odradzić, w gruncie rzeczy nie bawiłam się na niej źle, była przyjemna i dość klimatyczna. Mój zawód polega raczej na tym, ile widzę w tej historii zmarnowanego potencjału - a to zawsze boli mnie najbardziej. Holly Black wpadła na naprawdę świetny pomysł i po raz kolejny uważam, że go zmarnowała. Nie zdziwię się jednak, jeśli mi powiecie, że wam się ta książka podobała. Jest to jedna z tych pozycji, które trzeba sprawdzić samemu, bo inaczej nie sposób przewidzieć czy się nam spodoba.
A czy sięgnę po drugi tom? Myślę, że tak. Dam Holly Black jeszcze jedną szansę, bo nie jest złą autorką, a jeśli naprawdę się przyłoży, kolejne części mogłyby być świetne. Z chęcią więc sprawdzę, co jeszcze jej do głowy przyjdzie, choć już nie nastawiam się na nic szczególnego.
We współpracy z wydawnictwem Jaguar.