Co to była za książka... Praktycznie od nastoletnich lat fascynuje mnie pokrętny, ludzki umysł. Umysł morderców. Wierzę, że każdy jest w stanie zabić, a różnimy się między sobą jedynie... motywem. Nie od dziś staramy się walczyć z drzemiącą w nas przemocą, utworzyliśmy systemy karne, każdy przejaw zła tępimy i społecznie piętnujemy. O obecnych czasach zdarza się nam mówić, że obfitują w bestialstwo, a współcześnie prześcigają się w serwowanym swoim ofiarom okrucieństwach. W jakim my jesteśmy błędzie!
Przed Państwem "The world of Lore. Niegodziwi śmiertelnicy" Aarona Mahnke-go. Spis morderczych historii z przekroju kilku odległych wieków, opowiedzianych tak płynnym i ciekawym językiem, że można w tej niegodziwości zatonąć. Śmierć, krew, odcięte kończyny, obdzieranie ze skóry, gotowanie ludzkiego mięsa wypowiedziane jakby radiowym stylem. Gdy czytałam nie tylko widziałam obrazy jakie opisuje autor, ale zdawało mi się go słyszeć, jak swoim melodyjnym głosem opowiada te okropne historie.
Książka składa się z pięciu rozdziałów, podzielonych na wiele podrozdziałów. Każdy jest niezwykle przewrotnie zatytułowany i wzbudza uśmiech na twarzy mimo krwawej i śmiertelnej tematyki. Autor ma ogromny talent do opowiadania historii poważnych przestępstw w niezwykle lekki i humorystyczny sposób, i upatruję też tutaj doskonałej pracy tłumacza, dzięki któremu książka nie straciła rytmu. Dodatkowym atutem są ilustracje sporządzone przez M.S. Corley-a, które w równie lekki i humorystyczny sposób dopełniają to świetne wydanie.
Jaką my tu znajdziemy różnorodność nie tylko w sposobach zabójstw, ale i w motywach. Polowanie na czarownice, okradanie grobów, wampiryzm - polski akcent w postaci Elżbiety Batory - Krwawej Hrabiny, historia wierzeń w Krampusa, członkowie rodzin znanych nam współczesnych pisarzy, Abraham Lincoln i doppelgänger, znana fanom serialu American Horror Story zaginiona kolonia Roanoke, Doktor Jekyll i pan Hyde, multum odwołań do znanych nam historii. Jeszcze więcej nieznanych mi wcześniej historii morderców, a wszystko to okraszone niezwykle trafnymi komentarzami ludzkiej natury i być może motywów jakimi kierowali się zabójcy.
Najbardziej zafascynowała mnie historia Hermana Webstera Mudgeta, znanego jako Dr Henry Howard Holmes. Oszusta ubezpieczeniowego, który nabył posiadłość nazywając ją Zamkiem, do której niczym drapieżnik wabił i mordował setki ludzi. Obdzieranie ze skóry, preparowanie szkieletów nic nie było mu obce. Mówił o sobie, że urodził się mając w sobie diabła. A legendy głoszą, że nie przestał mordować nawet po śmierci...Jego historia przejawia się przez całą książkę.
Kate Webster, która po zamordowaniu Julii Thomas znalazła niezwykle kreatywny sposób na pozbycie się zwłok. Ćwiartowanie, gotowanie i wytapianie tłuszczu, nakarmienie nim okolicznych dzieci, wynoszenie resztek w walizce - tak panna Webster była niezwykle zaradna.
Historia rodziny Gruberów, której morderca zostawił ślady na śniegu prowadzące do ich domu. Narzędziem zbrodni było narzędzie ogrodnicze, które wziął sobie z ich składzika, a po niezwykle krwawym mordzie mieszkał w ich domu i karmił ich zwierzęta. Mało tego być może z nimi mieszkał już wcześniej.
Niezwykle ciekawa w swym okrucieństwie lektura, która jest nie lada gratką nie tylko dla fanów wyszukanych mordów, czy historii ludzkości, ale i dla tych, których interesuje ludzka natura i niebywała wręcz skłonność do zła. Gwarantuje ciekawą lekcję historii, która zostawi Was z morzem pytań odnośnie definicji człowieczeństwa.