Dziesięć lat wcześniej w szwedzkim mieście Karlstad Heimer Bjurwall poszukuje zaginionej córki Emelie. Dziewczyna jest jedyną dziedziczką imperium modowego AchWe, więc on i jego żona Sissela obawiają się, że została porwana. Kiedy lokalna policja znajduje krew i nasienie na klifie, dochodzi do aresztowania nastoletniego chłopaka z biedniejszej dzielnicy. Ten zaprzecza zarzutom, a ponieważ ciało nie zostaje odnalezione, nie można go skazać. Akta zamkniętej sprawy dziesięć lat później zostają wysłane do Johna Adderleya i rozbudzają jego ciekawość. Adderley ma zeznawać w procesie przeciwko kartelowi narkotykowemu, do którego przeniknął jako agent. Zostaje włączony do programu ochrony świadków. Ponieważ dorastał w Szwecji i ma szczególny powód do zainteresowania się zaginięciem Emelie, domaga się przeniesienia do policji w Karlstad. Zamierza pracować z grupą do spraw nierozwiązanych, która ponownie otworzyła tę sprawę. Jednocześnie ma świadomość, że kartel narkotykowy wyznaczył nagrodę za jego głowę. Karą za zdradę jest śmierć.
.
Za egzemplarz dziękuję
@wydawnictwoczarnaowca oraz za możliwość jej przeczytania. Jak wiecie uwielbiam kryminały i thrillery, gdzie wszystko jest zawiłe i w sumie nie wiadomo co do czego przypiąć. „Ostatnie życie” to bardzo dobrze napisany i ekscytujący debiut. Kiedy to czytałam, czułam, że tych dwóch zmotywowanych pisarzy, doskonale wie, jak zbudować fabułę. Nie wpadają też w żadną z pułapek, w które czasami debiutanci mogą zastawić zbyt wiele szczegółów. To zawsze ekscytujące, kiedy czytasz debiut, nigdy nie wiesz, jak wyjdzie i czego się po nim spodziewać. Czytanie płynie dalej i odczuwam, że jest ono łatwe do odczytania, ale wciąż z głębią i nutką nie pewności. „Ostatnie życie” to wiarygodna historia, która porusza, opisuje ciekawe zderzenie szwedzkiego i amerykańskiego systemu prawnego i społeczeństwa. John od czasu do czasu denerwuje się i ma skłonność do robienia rzeczy, które nie są w porządku w szwedzkim systemie. W książce splatają się dwie historie: John w kartelu narkotykowym i John w Szwecji pracujący nad zimną sprawą Emilie. Obie są bardzo mocnymi historiami, ale tu i tam zabrakło mi głębi (takich jak wiele technicznych gadżetów, które służą do rozwiązywania zimnej sprawy). Może lepiej byłoby zrobić z tego dwie osobne historie, zamiast wlewać to wszystko w jedną książkę? Osobiście uważam, że książka podobałaby mi się bardziej. Zwykle, gdy książka jest pisana przez dwóch autorów, uzyskuje się z niej dwa style, a ja tego tutaj nie miałam. Obaj autorzy są wyraźnie dobrze dopasowani. Styl jest wyraźny, ale najbardziej podobał mi się humor. Poprzez Johna, który patrzy na europejskie zwyczaje amerykańskimi oczami, autorzy sarkastycznie opisują europejski sposób myślenia i biurokrację. Postacie są bardzo ciekawe, John pochodzi ze Szwecji, wychowany w Ameryce, matka Szwedka, ojciec Nigeryjczyk, z drugiej strony jego przyrodni brat Billy, który dorastał w Szwecji, w biedzie. Oboje otrzymali inne wychowanie i dlatego mają inne spojrzenie na świat. Ciekawe było, jak te dwie postacie zostały umieszczone obok siebie. Z wielką starannością zadbano o opracowanie charakterystycznych postaci. Mała Nicole bardzo mnie zaciekawiła: gdzie będzie za kilka lat? Czy stanie się taka jak jej ojciec i babcia? A może John jej pomoże? Opisy środowiska są dobre i ma się poczucie, że się tam jest, że zna się już to okolicę. Co najdziwniejsze czytając je czułam się jakbym była w domu. Jest coś miłego w czytaniu takich gatunków detektywistycznych, co dotyczy głównie pracy szwedzkiej policji. Ponadto praca policyjna, która pod wieloma względami wiąże się z pracą, a nie z tym, że przypadkowo udaje się natknąć na rozwiązanie. Tajemnica jest dobrze przemyślana i ekscytująca zarazem. To, że przeczytam drugą część nawet nie podlega dyskusji. Otwierając ją i zaczynając czytać, nie oderwiesz się. Będziesz przewracał stronę po stronie, jest wiele zwrotów akcji, a kiedy myślisz, że w końcu wiesz, co się dzieje, ta jedna nieoczekiwana rzecz zdarza się ponownie. Wszystko to sprawia, że czekam na drugą część, jest parę rzeczy, które mi się nie podobały ale można przymknąć na to oko.