Przez ostatni tydzień nie miałam najmniejszych problemów, by położyć dzieci do łóżek, a to dlatego, że przed spaniem czytaliśmy cudowne książki z serii „Kraina syren”, napisane przez Lindę Chapman i zilustrowane przez Mirellę Ortegę. Każda z trzech książek liczy około 160 stron i są to najdłuższe powieści, jakich moi pięciolatkowie mieli ochotę wysłuchać uważnie i w skupieniu. Okazały się wciągające i bardzo sympatyczne. Przykucie uwagi moich bliźniaków na kilka rozdziałów dziennie świadczy o wyjątkowości tej literatury.
Seria opowiada o grupie przyjaciół – Marinie, która opiekuje się konikiem morskim Samim, Kaju i jego żółwiu Tommym, Nayi zaprzyjaźnionej z ośmiornicą Oktawią, Coralie i nieodstępującym jej na krok delfinie Dashu oraz Lunie i jej manacie Melly. Razem tworzą Klub Ratowników Morskich Zwierząt i pomagają w potrzebie wszystkim mieszkańcom rafy koralowej gdzieś na Oceanie Indyjskim. Wśród mieszkańców rafy warto wspomnieć o Glendzie – wyniosłej i złośliwej córce dowódcy strażników, która zawsze znajdzie sposób, by rywalizować i dokuczać przyjaciołom. Nam, ludziom, próżno jednak ich szukać, gdyż za sprawą magii syrenki nie są widoczne dla naszych oczu. Magii jest tam więcej, choćby w niezwykłym wirze, za którego pośrednictwem można przenieść się w dowolny zakątek oceanu.
W pierwszej część serii – „Królestwie koralowców” Marina dopiero wprowadza się na rafę razem ze swoim tatą naukowcem. Zaprzyjaźnia się z Klubem Ratowników Morskich Zwierząt i poznaje Glendę z jej najgorszej strony. Wkrótce okazuje się, że rafę niszczy jakiś tajemniczy potwór. Dowódca strażników Razeem oskarża rekiny i chce się im przeciwstawić walką. Młodzi przyjaciele odkrywają, że winien jest kto inny, poza tym nie dewastuje rafy złośliwie.
Cechą wspólną wszystkich części serii jest dynamiczna akcja. Jednak nie tylko przygoda jest w nich ważna, posiadają też walory edukacyjne, bo każda z nich opowiada o innym problemie ekologicznym, istniejącym we współczesnych oceanach. Nadmiar plastikowych odpadów, topnienie lodowców, turystyka zakłócająca spokój zwierząt, eksploatacja bogactw oceanu to kilka aspektów działalności człowieka, które utrudniają życie w akwenach i nieodwracalnie je niszczą. Każda książka kończy się poradami, co możemy robić w swoim codziennym życiu, aby ratować morskie zwierzęta. Autorka nie pominęła też informacji o tym, jak żyją niektóre gatunki, ich zwyczajach i funkcjonowaniu.
Książki Lindy Chapman są wyjątkowe, magiczne, napisane z polotem i wyobraźnią. Podkreślają wartość przyjaźni i miłości, szacunku dla przyrody, namawiają do dbania o naturę. Przygody syrenek zaczynają się zawsze, gdy złamią zakazy dorosłych, jednak kończą się dobrze, a do tego skutkują pomocą innym mieszkańcom mórz. Pięknie zostały zilustrowane przez Mirelle Ortegę, choć grafiki są czarno-białe. Nie znajdziemy ich na każdej stronie, więc wielbiciele obrazków mogą nie do końca być usatysfakcjonowani, w moim przypadku sprawdziły się jednak jako etap przejściowy do publikacji zawierających więcej tekstu. Dla sześciolatków będą w sam raz.
Serdecznie polecam, Linda Chapman ma niespotykany talent do tworzenia opowieści wyjątkowo wciągających, emocjonalnych, magicznych i dynamicznych. Choć syrenki wydają się tematem dziewczęcym, to u mnie przyjęły się zupełnie niestereotypowo, a to za sprawą wartkiej akcji pełnej fantastycznych przygód i udziału ulubionych zwierząt. Jestem pewna, że nie raz wrócimy do tej lektury.