„Wszyscy od czasu do czasu się gubimy, czasem z wyboru, czasem na skutek sił wyższych. A gdy dowiadujemy się, czego potrzebowała nasza dusza, pojawia się przed nami ścieżka. Czasem ją dostrzegamy, ale wbrew samym sobie idziemy dalej w nieznane. Gniew, strach lub smutek powstrzymują nas przed powrotem. Czasem wolimi pozostać zagubieni, wieczni wędrowcy. Czasem tak jest prościej. Czasem sami znajdujemy swoją własną drogę do domu. Tak czy inaczej, zawsze się odnajdujemy.”*
Rzeczy się gubią od zawsze. Jeśli są mało ważne po krótkich nie owocnych poszukiwaniach machamy na to ręką i wracamy do życia codziennego. Zapominamy. Łatwe, prawda? Niestety nie dla wszystkich, są osoby, które to co zgubione muszę znaleźć. Bo jeśli nie odnajdą zguby popadają w... szał. Jak to możliwe, że czegoś nie ma? Przecież nie wyparowało, prawda?
Sandy Shortt od dziecka miała potrzebę szukania tego co znikło. Potrzeba ta nasiliła się gdy pewnego dnia znika jej szkolna koleżanka Jenny - May Butler. Sandy czuje się winna ponieważ nie lubiła koleżanki i chciała żeby znikła. Od tego dnia robi wszystko by odnaleźć zaginioną dziewczynę. Gdy dorasta zakłada firmę, która zajmuje się poszukiwaniem zaginionych osób. Los jednak chce by pewnego dnia ona się zgubiła. Czy ktoś jej zacznie szukać i gdzie właściwie się podziała?
Ahern i magia? Musiałam to sprawdzić! Twórczość tej amerykańskiej pisarki mogłam poznać dzięki „PS. Kocham Cię”, książka ta mnie oczarowała i nie pozwala o sobie zapomnieć. Od razu wiedziałam, że będę chciała więcej i więcej... Czemu tym razem akurat „Kraina zwana Tutaj”? Chyba dlatego, że zaintrygowała mnie oryginalna fabuła tej powieści. Powieściopisarka stworzyła coś nowego i na tyle interesującego, że czytelnik przesiedzi nawet całą noc by tylko poznać koniec. Świat, który stworzyła jest niesamowity, przemyślany w każdym calu i intrygujący. W nim wszystko może się zdarzyć, ale nic nie jest przewidywalne. Nie wiemy co czeka nas na następnej stronie czy w kolejnym rozdziale. I to chyba podbiło moje serce, ten brak przewidywalności oraz całkiem inne otoczenie. Emocje tutaj są dawkowane w sposób wzbudzający ciekawość, powieść przez to snuje się powoli z nutą tajemniczości. Powieści towarzyszy wieczna niepewność, do końca nie ma pewności, że wszystko wróci na właściwe tory.
Najbardziej zaintrygowało mnie „Tutaj”. Tam było tak inaczej niż w realnym świecie. Wielka społeczność ucząca się na nowo życia, współdziałająca ze sobą... Sandy też jest bardzo ciekawa, ogarnięta prawie, że obsesją (która ją izoluje od innych) gdy coś zginie. Wszyscy myślę, że jest jakaś „antyspołeczna”, lub chora. Jest zmuszana do terapii, ale nikt nie może jej pomóc bo nikt nie czuje tego co ona. Jeśli czuliście się kiedyś samotni gdy wokół was były tłumy to wiecie jak czuła się Shortt.
„Kraina zwana Tutaj” jest smutna, ale dająca nadzieję. Pełna magii. Książki Ahern poruszają serca i zapadają w pamięć. Mamy tu wartką akcję, bardzo dobrze wykreowanych bohaterów oraz prosty nieskomplikowany język. Polecam!
PS. Recenzje pisałam drugi raz bo jakiś chochlik mi ją usunął i nie wiem jakbym się starała nie potrafię oddać tego co było napisane w poprzedniej jeszcze raz. Mam tylko nadzieję, że Was przekonałam ;)
*str.399