Gdy myślimy o klasycznej literaturze polskiej lub szeroko krytykowanej sztuce nazwisko Kossak wychodzi na pierwsze miejsce. Rodzina najbardziej znana z talentu literackiego i malarskiego, po trudnych przejściach doszła do rangi popularności światowej.
Założyciele tego wspaniałego rodu, czyli Juliusz Kossak i Zofia Gałczyńska doczekali się pięciorga dzieci Wojciecha oraz jego brata bliźniaka Tadeusza, Stefana i Zofię. Trzeba tutaj jednak wspomnieć, że brat Juliusza także posiadał talent malarski. Był on również uczestnikiem powstania na Węgrzech w 1848 roku, powstania styczniowego oraz poszukiwaczem złota w Australii. Bez wątpienia, jest osobą, która zasługuje na osobną książkę.
Całe życie Kossaków było związane z tak zwaną „Kossakówką” był to dworek, zwany wcześniej „Wygodą” mieścił się on w Krakowie. Dom ten bardzo szybko nazwano posiadłością otwartą, ponieważ właściciele bardzo chętnie gościła rzesze znajomych oraz rodzinę. Częstymi bywalcami byli najznakomitsi artyści, tacy jak: Józef Chełmoński, Stanisław Wyspiański, Zofia Stryjeńska czy Jacek Malczewski. Tak ten niezwykły dom opisywała Zofia Starowieyska-Morstinowa:
Przedwojenna Kossakówka była chyba najdziwniejszym domem Krakowa. Biały staroświecki dworek piętrowy stał w cieniu wiekowych drzew, jak na obrazach Rychter-Janowskiej, pełen swoistego uroku. Dom, a właściwie dwa domy, z zewnątrz jak i wewnątrz, nieregularne, poskładane z różnych części, z pięterkami, schodkami, pokojami o różnych poziomach, otaczające je przesmyki i ścieżeczki, wszystko zanurzone w zieleni. Wnętrza mroczne z powodu drzew cisnących się do okien, dyskretne światła spod ciężkich abażurów, poczerniałe ze starości portrety w antycznych ramach i fotografie rodzinne, meble empirowe, biedermeier oraz w stylu Ludwika Filipa. Poza reprezentacyjnym salonem na dole, ozdobionym najlepszymi płótnami Wojciecha i uroczymi wachlarzami Juliusza, inne pokoje niewielkie, pełne jakichś zakamarków, alków, balkoników, podłogi skrzypiące za każdym krokiem. Z korytarza wiodły na pięterko drewniane schodki, strome, wąskie, zakręcane, prowadziły do pokojów sióstr [Marii i Magdaleny, córek Wojciecha Kossaka]. Przypominały bombonierki lub pokoje dla lalek, o ścianach różanych z firaneczkami, z mebelkami lakierowanymi na biało, toaletkami, etażerkami, fotelikami obitymi kwiecistym kretonem, wszędzie mnóstwo drobiazgów, cacek, poduszek, a łoże Lilki [tak nazywana była przez najbliższych Maria] ogromne, jakże nikła i drobna musiała być jej postać w jego przepastnych edredonach i atłasach. Z balkoniku drewniane schodki prowadziły do ogrodu.
Domy braci bliźniaków Wojciecha i Tadeusza to także zbiór soczystych skandali i romansów, dwóch niezawinionych śmierci, oraz niezwykle licznych tajemnic rodzinnych i wielkich awanturach o niewielkie pieniądze. Moim zdaniem Juliusz Kossak jest jedyną znaczną postacią, którą warto powiesić na ścianie. Wojciech próżny kobieciarz i materialista, bez szczególnego talentu, cały czas poniżał swojego brata bliźniaka mimo tego, że ten nie tylko malował lepiej od niego, ale także był inteligentniejszy. Wielkim paradoksem braci jest to, że mimo tego, że są bliźniakami, dzieli ich rok różnicy. Wojciech urodził się 31 grudnia o godzinie 23:30 a Tadeusz 1 stycznia po godzinie drugiej nad ranem. Drugim paradoksem jest to, że drugi bliźniak jest uznawany za starszego, ponieważ to była Francja i obowiązywał kodeks napoleoński w związku z tym drugi bliźniak, który przyjdzie na świat, jest uznawany za starszego. Niestety właśnie prawo francuskie powoduje pierwsze konflikty między braćmi oraz nierówne ich traktowanie.
Pan Marek Sołtysik napisał ku mojemu zaskoczenie bardzo cienką książkę Klan Kossaków. Pozycja ta zawiera w większości dostępne informacje i nie wnosi nic nowego do wiedzy czytelnika, a szkoda, ponieważ ciekawych smaczków z życia tego rodu jest wiele i są one bardziej zajmujące niż skrót biografii. Muszę tutaj, jednak napisać, że Autor postarał się o to, aby Jego pozycja miała swobodny język, więc mamy wrażenie, że czytamy dobrą powieść obyczajową.
Żałuję, że niektóre osoby z rodziny zostały potraktowane po macoszemu, mimo wielkiego talentu oraz ciekawego życiorysu. Ciekawi mnie, dlaczego Pisarz nie podjął wyzwania i nie napisał o skandalach, oraz burzliwym życiu Wojciecha, dzieło to delikatne, kulturalne przedstawienie faktów, o których ci, którzy interesują się sztuką wiedzą.
Publikację tę bardziej potraktowałam jako ciekawostkę niż książkę, która wnosi coś do ogólnodostępnych biografii rodu.