Dwóch amerykańskich psychologów praktykujących medytację i badających ją naukowo, napisało książkę o długotrwałych skutkach praktyki. Chodzi o to kiedy medytacja prowadzi do 'trwałej przemiany' charakteru czy zachowania. Celem książki jest naukowa odpowiedź na powyższe pytanie, tzn. za pomocą poprawnych metodologicznie eksperymentów i badań.
A problem jest taki, że „naukowe badania poświęcone zjawisku medytacji są bardzo nierówne pod względem naukowej solidności”, ten problem występuje również w innych badaniach zachowań człowieka. Autorzy wymieniają cały szereg typowych błędów metodologicznych: po pierwsze brak replikowalności: „każdy naukowiec powinien być w stanie powtórzyć dany eksperyment i uzyskać te same wyniki”. Niestety: „Brak replikowalności wydaje się powszechnym problemem w nauce .”
Dalej, wielu badaczy nie uświadamia sobie skrzywienia poznawczego zwanego „uprzedzeniem eksperymentatora”, chodzi o to, że autor czy autorzy eksperymentu mogą wypaczać wyniki tak, żeby były bardziej zgodne z oczekiwaniami. Jest to trudny do przezwyciężenia problem, aby mu przeciwdziałać laboratorium Davidsona „celowo zatrudnia kilkoro naukowców sceptycznie nastawionych do efektów medytacji, żeby w zdrowy sposób sygnalizowali problemy i pytania, które „gorliwi wyznawcy” mogliby przeoczyć albo zamieść pod dywan.” Raczej rzadka praktyka... Dalej, studenci biorący (zwykle) udział w eksperymentach nie są typowymi przedstawicielami ludzkości. I jeszcze, w wielu badaniach nie ma grupy kontrolnej. I tak dalej i tym podobnie...
Dlatego przedstawiając wyniki badań, autorzy skoncentrowali się jedynie na pracach metodologicznie poprawnych i publikowanych w czasopismach o najwyższej jakości, oznaczało to odrzucenie ponad 90% publikacji w danej dziedzinie (myślę, że podobne liczby występują w odniesieniu do artykułów o dietach). Zatem do różnych rewelacji mających pozory naukowości należy odnosić się nader sceptycznie...
Fascynujący jest rozdział o badaniach joginów mających za sobą dziesiątki tysięcy godzin medytacji, to ludzie o innych umysłach, którzy „doświadczają nieprzerwanie stanu otwartej, nasyconej świadomości w życiu codziennym, a nie tylko podczas medytacji. Sami jogini opisują to jako doświadczenie przestrzeni i ogromu, tak jakby wszystkie ich zmysły pozostawały szeroko otwarte na pełną, bogatą panoramę doświadczenia.”
Autorzy pokazują cztery obszary, w których systematyczna medytacja prowadzi do pozytywnych zmian: po pierwsze lepsza reakcja na stres i szybszy powrót do równowagi po stresie. Ten efekt pojawia się dosyć szybko. Drugi obszar to zwiększenie współczucia i empatii. Co ciekawe, wzrost współczucia prowadzi do zwiększenia poczucia szczęścia. Po trzecie, praktyka medytacyjna wzmacnia zdolność mózgu do skupienia się na jednej rzeczy i ignorowania rozproszeń, niemniej autorzy podejrzewają, że osiągnięcie trwałej zmiany w tym zakresie wymaga systematycznej praktyki przez dłuższy czas. Po czwarte chodzi o rozluźnienie lgnięcia do własnego 'ja', czyli o uwolnienie od „kurczowego trzymania się myśli, emocji i impulsów, które nas prowadzą przez codzienne życie”; przynosi to dużą ulgę i uwolnienie od cierpienia.
Konkluzja jest taka, że długotrwała zmiana charakteru czy zachowania jest możliwa jedynie w przypadku systematycznej, długoletniej medytacji, najlepiej pod okiem kwalifikowanego instruktora. Dobrze jest też czasami się udać na wielodniowe odosobnienia medytacyjne: „Jak się wydaje, efekty samodoskonalenia są proporcjonalne do łącznej liczby godzin spędzonych na praktyce, a także do czasu spędzonego na dłuższych okresach intensywnej medytacji pod opieką ekspertów.” To bardzo ważne wnioski, ale dla mnie metodologiczna część pracy jest nawet ważniejsza.
Bardzo inspirująca lektura.