Marissa Meyer urodziła się w Tacoma. Na studiach otrzymała dyplom z kreatywnego pisania. Jednak nim napisała własną powieść, przez pięć lat pracowała jako korektor dla jednego z wydawnictw oraz pisała, pod pseudonimem, opowiadania fan fiction w oparciu o mangę Sailor Moon. Cinder jest jej debiutem i tomem otwierającym Sagę Księżycową.
Orientalny Pekin trawiony jest przez nieznaną chorobę zwaną leutomosis, którą na Ziemię przywieźli Lunarzy. Są oni potomkami Ziemian, którzy po IV wojnie światowej wyruszyli skolonizować Księżyc. Posiadają oni dar manipulowania wolą ludzką i skwapliwie z tego korzystają.
To właśnie w Pekinie mieszka Cinder – dziewczyna cyborg; a co za tym idzie, przez resztę społeczeństwa uważana jest za obywatela drugiej kategorii. Takie postrzeganie jej osoby jeszcze bardziej się pogłębia z powodu jej macochy, która nienawidzi dziewczyny, a jedynym powodem dla którego toleruje ją w swoim domu są dochody jakie Cinder uzyskuje na swoim straganie w centrum miasta. Jest ona, bowiem uważana jest za najlepszego mechanika w całym mieście. To właśnie ta opinia zmieni całe jej dotychczasowe życie. W jaki sposób? Co takiego się wydarzy? Tego koniecznie musicie już dowiedzieć się sami.
Autorka jak sama mówi, swoje inspiracje czerpie z różnych baśni i bajek, które zna chyba każdy z nas. Jednak ich tekst przemienia według własnego pomysłu, który w większości wypełnia własnymi pomysłami. Dzięki temu otrzymujemy zupełnie nowoczesną i bardzo współczesną historię, którą z ostatecznym rozrachunku nie wiele ma w sobie z dawnej bajki. Wobec powyższych informacji łatwo jest się więc domyślić na jakiej opowieści wzorowana była Cinder. Zwłaszcza, że już samo imię głównej bohaterki jest bardzo podobne do tego jakie nosiła dziewczynka w Kopciuszku. I tu w sumie kończą się podobieństwa. U Marissy Meyer nie ma bowiem dobrej wróżki, pięknej sukni ani szklanego pantofelka. Mamy za to dziewczynę cyborga, która pragnie ocalić księcia Kaia dla którego jej serce zabiło trochę mocniej. Nie jest ona w ogóle świadoma kim tak naprawdę jest i co to będzie znaczyło w przyszłości dla świata.
Cała powieść została podzielona na cztery części, przy czym każda rozpoczyna się cytatem z oryginalnego tekstu baśni. Są one doskonale dopasowane do tego co autorka przekazuje nam w danej księdze na temat życia głównej bohaterki. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że te cytaty to swoisty rodzaj podsumowania danego etapu historii.
Fabuła jest doskonale skomponowana i przemyślana w każdym najmniejszym szczególe. Marissa Meyer umiejętnie połączyła w niej wiele różnorakich elementów znanych z zupełnie odmiennych od siebie gatunków. O baśniach wspominałam już wyżej, więc nie będę teraz ponownie do tego wracać. Jednak w Sadze księżycowej odnajdziemy także namiastkę świata dystopijnego, czy też elementy lekko podchodzące pod science fiction. Wydaje mi się jednak, że to właśnie sprawa, iż historia Cinder staje się tak nietuzinkowa. Do tego autorka zawarła w niej naprawdę wiele tajemnic i różnych niedopowiedzeń, które tylko potęgują ciekawość czytelnika. Kolejnym składnikiem, jaki przyczynił się do sukcesu książki, jest fakt, że Pani Meyer odkrywa ważne informacje w naprawdę niewielkich dawkach, czasami są to po prostu delikatne poszlaki. Dzięki temu buduje się wprost niewyobrażalne napięcie, którego poziom rośnie przez całą powieść i to z rozdziału na rozdział. To właśnie z tego powodu w czytelniku wytwarza się swoi głód wiedzy na temat tego co będzie się działo dalej, a co za tym idzie, od Cinder nie sposób jest się oderwać. Samo zakończenie jest wprost idealne, pozostawia po sobie ogromny niedosyt, a dzięki temu Marissa Meyer może być pewna, że praktycznie każdy sięgnie po kontynuację.
Akcja płynie w dość umiarkowanym tempie. Jest w niej kilka momentów, kiedy tempo znacznie rośnie, ale są także takie które mogą trochę przy nudzić czytelnika. Autorka jednak nawet wtedy nie daje nam odsapnąć, ponieważ na każdym kroku zaskakuje nas czymś zupełnie nowym i niespodziewanym. Często także rozwiązania niektórych sytuacji są zupełnie odmienne od tego, co sami tworzymy w swojej wyobraźni na podstawie szczątkowych informacji podawanych przez autorkę. Dzięki temu czytelnik nigdy nie może być pewny tego co go czeka na kolejnej stronie.
Podsumowując. Cinder to nie tylko wspaniałe wprowadzenie do niesamowitej historii, ale także i doskonały debiut młodej autorki. Nie mogę nie wspomnieć również o okładce, która jest niesamowita. Doskonale przyciąga wzrok, a to dzięki swojej prostocie i tajemniczości. W książce każdy znajdzie coś dla siebie. Gorąco polecam!