Czasem warto zabić recenzja

Na lotnisku w Heathrow spotyka się dwójka nieznajomych sobie osób. Nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby nie temat na jaki rozmawiają... ale od początku. Okropnie bogaty mężczyzna to Ted Severson, który wraca z podróży służbowej do domu. Przy barze poznaje piękną rudowłosą kobietę, która przedstawia się jako Lily. Lot zostaje opóźniony, więc para postanawia porozmawiać przy drinku. Lekko już podchmielony Ted zaczyna zwierzać się nieznajomej i mówi, że żona go zdradza i że tak jej nienawidzi, że aż pragnie jej śmierci. Na co Lily bez wahania proponuje mu pomoc w zabiciu jej... Od tego momentu losy tych dwojga coraz częściej się ze sobą przeplatają. Ale co się okazuję, Lily nie do końca była szczera w rozmowie z Tedem i ukryła kilka ważnych faktów o sobie.. to co się później wydarzyło, zaskoczy niejednego czytelnika... Kim tak naprawdę jest Lily? I dlaczego tak chętnie zgodziła się na pomoc w zabójstwie?

Niestety jak dla mnie "Czasem warto zabić " to książka z serii do przeczytania i do zapomnienia.. Oprócz paru zaskakujących momentów, jest dość przewidywalna. Bohaterowie okropnie grali mi na nerwach, wiedzieli wszystko, wystarczył moment a tak łączyli ze sobą wszystkie fakty, że Sherkock Holmes miałby konkurencje ;) padało czyjeś nazwisko a oni wiedzieli co i jak i gdzie i z kim i kiedy dana osoba coś zrobiła... i to mi bardzo przeszkadzało w tej książce, Bo ogólnie zła nie była, fajnie się ją czytało bo jest ciekawie napisana i pomysł na książkę też był dobry. Ale to tyle... może film będzie lepszy ;)