Polskie gniazda literackie Marka Boruckiego, to książka, której istnienie najpewniej w ogóle umknęłoby mojej uwadze, gdyby nie fakt, że swego czasu została mi ona podarowana. Format, okładka i pobieżne przekartkowanie sugerowały, że jest to album. A ponieważ w albumach nie gustuję, toteż i ten prędko trafił na półkę, aby wytrwale zbierać kurz, aż „kiedyś tam” do niego zajrzę. I tak minęło kilka lat.
W końcu, całkiem niedawno, robiąc porządki na moim regale zapomnianych książek (głównie właśnie albumów, niemających dla mnie większej wartości), wypatrzyłam Polskie gniazda literackie. Tym razem postanowiłam przyjrzeć się książce bliżej i… Przepadłam. Długo, oj długo jeszcze będę pluła sobie w brodę, że kazałam jej tyle czekać na moją uwagę. Gdybym ja tylko wiedziała, jaka to jest perełka!
Rzeczona publikacja, to tak naprawdę nie album sensu stricto. Mianowicie, jest to połączenie albumu z przewodnikiem turystycznym i literaturą popularnonaukową. Składa się z dwudziestu ośmiu kilkunastostronicowych rozdzialików, z których każdy poświęcony jest innemu z naszych rodzimych twórców literatury.
Każdy rozdział skonstruowany jest według tego samego schematu. Na początku przedstawiona zostaje sylwetka danego pisarza, a więc mamy krótką notkę biograficzną informującą o najważniejszych momentach w życiu i twórczości omawianego autora oraz jego najważniejszych dziełach, a później przechodzimy do najważniejszego. Do tytułowego „gniazda literackiego”, czyli miejsca szczególnie ważnego dla danego twórcy, takiego, z którym jest on nieodzownie kojarzony, w którym żył i tworzył, które drogie było jego sercu.
Każde „gniazdo literackie” opisane jest bardzo szczegółowo. Poznajemy jego historię, okoliczności, w jakich stało się ono tym miejscem wybranym. Dowiadujemy się, jakie było dawniej, gdy jeszcze żył i tworzył tam związany z nim pisarz, a także jakie jest dziś.
W książce znajdziemy mnóstwo fotografii. Są to zarówno fotografie samych „gniazd” od zewnątrz i od wewnątrz, ale również ulubionych mebli, czy innych bibelotów ważnych dla konkretnego pisarza. W rozdziałach poświęconych twórcom bliższym współczesności pojawiają się też niekiedy zdjęcia ich samych w ich „gniazdach”. Każda fotografia jest szczegółowo opisana.
Dodatkowo w książce roi się od ciekawych i zabawnych anegdotek, do których mam wielką słabość i które uwielbiam. Związane są one, bądź to z danym miejscem, bądź to z danym pisarzem lub też z jakimś przedmiotem tudzież meblem doń należącym.
Opisywane w książce miejsca – „gniazda”, to dziś muzea poświęcone ich dawnym właścicielom. Ponieważ jestem nie tylko molem książkowym z pasji i polonistką z zawodu, ale mam w sobie również żyłkę podróżnika, od razu zapragnęłam odwiedzić je wszystkie.
Borucki przewidział, że czytelnik może zechcieć odwiedzić te „literackie gniazda”, bo na końcu każdego rozdziału zamieścił szczegółowe informacje turystyczne: dokładny adres danego miejsca, wraz ze wskazówkami dojazdu, godzinami otwarcia dla odwiedzających, numerem telefonu, a niekiedy nawet cenami biletów wstępu!
Ta książka to kawał dobrej roboty, pod każdym względem i – jak dla mnie – prawdziwa perełka. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to jedynie do tego, że „literackich gniazd” i sylwetek pisarzy mogłoby być więcej. Apetyt wszak rośnie w miarę jedzenia. Ale to tylko taka moja fanaberia.
A zatem – komu w drogę temu… Książka pod pachę! Polecam!