Z jednej strony, aż trudno wierzyć, że jak podaje autor opisał prawdziwe zdarzenia i przypadki pacjentów, ale patrząc z drugiej i na doniesienia mediów wszystkiego można się spodziewać po naszych szpitalach. Tyle się słyszy o SORach. Autor nie ogranicza się do podawania przykładów paradoksów, ale próbuje odnaleźć ich przyczynę w polskiej historii i przeszłości PRL. Książka prześmiesznista, choć nie jest łatwa. Barwnie ukazany przekrój społeczny ostatniej dekady, mocno, komiksowo wyrysowane charaktery postaci, próba oddania mentalność rodaków czasem skłaniająca do poważniejszych refleksji nad naszym życiem i przemijaniem. Napisana jest tak różnorodnym językiem, zmienna w stylistyce, czasami musiałam zwalniać by zrozumieć albo jeszcze raz przeczytać zdanie. Dużo gwary i warszawskich klimatów, zaraz mi na myśl przychodził Wiech czy Grzesiuk, albo Tyrmand. Jak już się wejdzie w jej klimat to się czyta jakby oglądało sceny filmowe. Wydaje mi się, że korekta i redakcja mogłyby się więcej przyłożyć, nie ma tragedii, ale widać, że mogłoby być gładziej. Dostajemy różnorodną optykę światopoglądową i trudno pozostać obojętnym, jeśli jakkolwiek interesuje się bieżącymi sprawami, myślę, że każdy natrafi na siebie i albo się z siebie zaśmieje, albo jeśli nie ma dystansu to obrazi. Mnie też coś poruszyło, ale po chwili refleksji, no cóż, bywamy śmieszni w swoich zacietrzewieniach :) Autor nie opowiada się jednoznacznie po żadnej stronie, zwodzi nas i gdy już myślimy, że reprezentuje kogokolwiek dokonuje wolty ukazując sytuacje z zaskakującego ujęcia. Właściwie jest to coś pomiędzy postawą dokumentalisty a powieściopisarza. Jeśli chodzi o sferę dowcipu to jest to mieszanka absolutnych perełek, rebusy językowe i słowostwórstwo pierwszej klasy a czasem się zastanawiałam, patrząc na rok wydania czy ja już gdzieś tych powiedzonek nie słyszałam w dzieciństwie w PRL? Zastosowana tu jest metoda podobna jak w filmach Tarantino, zebranie tego co najlepsze i podanie w niezwykły sposób. A jeśli chodzi o wyobraźnię, upust fantazji i popisy językowe to rozwijają się one w niektórych wątkach które zachodzą tak daleko i nie wiadomo kiedy człowiek się zorientuje, że jest w bajce. skąd z hukiem spada w brutalną rzeczywistość. Książka o niespotykanym dla mnie wcześniej sposobie prowadzenia opowieści. Gratka dla znudzonych standardowym pisaniem, ale tym samym trudna dla konformistów. Jeśli chodzi o mnie, to w trakcie zmieniały mi się odczucia od pozytywów do kręcenia nosem, ale po przeczytaniu całości stwierdzam, że warto. To dobra literatura i śmiało ją polecam.