Gdy przeglądałam ofertę ebooków w jednej z księgarń moją uwagę przykuła ta moim zdaniem pięknie mroczna okładka. Od zawsze lubiłam książki w których pojawia się tematyka Indian więc gdy z opisu wynikało, że ta również dotyczy tego tematu uznałam to za kolejny argument do jej przeczytania. Nigdy wcześniej nie czytałam niczego od tego autora więc nie wiedziałam na co się decyduję. Na szczęście wyszła z tego całkiem dobra powieść przygodowa. Dawno już nie sięgałam po nic z tego gatunku i nie pamiętałam jak bardzo powieści tego typu mogą być wciągające. W dodatku praktycznie dopiero po lekturze dowiedziałam się, że autor James Rollins posiada polskie korzenie. Książka zaczęła mnie wciągać praktycznie od samego początku, dużym jej plusem jest wartka akcja która praktycznie nie zwalnia tempa. Oczywiście było kilka nudniejszych momentów ale w książce liczącej ponad czterysta stron może się to przytrafić. Pomimo dużej ilości bohaterów wszystko w odpowiednim czasie łączyło się w całość i nie powodowało uczucia chaosu. Podoba mi się to że spora część książki oparta jest na autentycznych miejscach i wydarzeniach to podnosi jej wiarygodność i daje czytelnikowi poczucie, że to o czym czyta nie jest w pełni wymysłem autora.
Tajemniczy wybuch w Utah wywołuje lawinę zdarzeń która zaczyna zagrażać ludzkości. To co początkowo uznano za akt terrorystyczny okazuje się reakcją wywołaną przez uśpioną przez lata substancję. Tajemnicza materia początkowo uśpiona w zimnej jaskini po wyniesieniu na powierzchnię doprowadza do wybuchu który działając jak zapalnik pobudza pozostałe miejsca ukrycia substancji. Grupa agentów z oddziału o nazwie Sigma bada sprawę. Historia tajemniczej materii sięga czasów rdzennych Amerykanów i tajemniczego plemienia które w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zniknęło z powierzchni ziemi. W rozwiązaniu sprawy agentom pomaga Indianin z pochodzenia, profesor Henry Kanosh. Prowadzone śledztwo naprowadza ich na trop sięgający początków Stanów Zjednoczonych i jednego z najbardziej znanych prezydentów Benjamina Franklina. Przeciwnikiem agentów i profesora jest nie tylko uciekający czas ale również grupa najemników dowodzona przez przedstawiciela jednego z najstarszych francuskich rodów, których korzenie sięgają w głąb amerykańskiej ziemi.
Podoba mi się to, że książka zawiera tyle informacji o Indianach i tak ciekawie przybliża historię Stanów Zjednoczonych. Pomimo, że było tego dosyć dużo nie miałam uczucia, że nie pamiętam tego o czym czytałam kilkanaście stron wcześniej. To była całkiem ciekawa lektura, możliwe że w przyszłości ponownie sięgnę po książki tego autora.