Thorgal to legendarny już bohater literacki, którego większość kojarzy z komiksem. Jako niemowlę został znaleziony i wychowany przez wikingów. Nie znając swoich prawdziwych rodziców czuł się wyobcowany a uczucie to dodatkowo pogłębiała niechęć, którą okazywali mu niektórzy członkowie wioski, w której mieszkał. Nie dało się ukryć, że Thorgal był inny. Wśród niebieskookich i jasnowłosych wojowników wyróżniał się nie tylko fizycznie. Uczuciowy, szlachetny, sprawiedliwy i wrażliwy chłopiec nie czuł nigdy pociągu do walki, mordu, zemsty i żądzy łupów, co nie było zupełnie naturalne u prawdziwego wikinga z krwi i kości. Z opisu można by było wyobrazić sobie cherlawego ułomka, któremu w głowie motylki i piękno przyrody. Co to, to nie! Thorgal Aegirsson był gibki, zwinny, umięśniony, silny i co tu dużo ukrywać dość przystojny. Na tyle by w jego czarnych oczach utonęła jego przyjaciółka z dzieciństwa, księżniczka wikingów Aaricia. Chyba nie przesadzę pisząc, ze spora część czytelniczek komiksu skrycie marzyła o takim rycerzu... nie, wikingu...też nie! Po prostu o Thorgalu!
Francuska pisarka, Amelie Sarn pokusiła się o kontynuację „Dziecka z gwiazd”, w której przełożyła wersję komiksową na literacką. „Wyprawa do krainy cieni” to powieść, która opisuje dalsze dzieje Thorgala i Aaricii.
Oboje postanowili opuścić krainę wikingów i zacząć spokojne i szczęśliwe życie we dwoje, a wkrótce już we troje, gdyż młoda kobieta spodziewała się dziecka. Los zawiódł ich do wioski, w której życzliwi rolnicy ugościli ich i przyjęli chętnie do swojego grona. Wydawałoby się, że znaleźli swoje miejsce na ziemi. Jednak bogowie nie pozwolą Thorgalowi na zbyt długi odpoczynek od przygód. W życiu szczęśliwej rodziny zawiruje dzięki zazdrosnej i zakochanej w Thorgalu młodziutkiej Shaniah. Odrzucenie jej zalotów będzie go bardzo drogo kosztować. Jak wielka jest siła zemsty dziewczyny przekona się nie tylko Thorgal, ale również Aaricia i cała wioska.
Książka dużo traci jeśli zacznie się ją porównywać do komiksu. To jest trochę tak, jakby ktoś opowiadał obrazki niewidomej osobie. Nie jest to łatwe. Każdy może odczytać obrazek po swojemu i nie wiadomo, jak odebrałaby go ta osoba, gdyby widziała. Może niezupełnie tak samo. Moje wrażenia również trochę chyba różnią się od tego, co z komiksowych obrazków odczytała Amelie Sarn. Dla przykładu podam jedną z sytuacji, gdzie według mnie Thorgal tolerował Shaniah, a według autorki litował się nad nią. To są te drobne zdawałoby się różnice, które mnożąc się wpływają na odbiór całości. Według mnie autorka odczarowała bohatera z rysunków Grzegorza Rosińskiego. Jej Thorgal jest czasem zbyt bierny i bezczynny, co biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się znajduje graniczy niemal z głupotą. Podczas gdy otacza go brutalny świat, gdzie zemsta, okrucieństwo i walka o władzę stanowią o losie każdego człowieka on nie czuje ani złości, ani chęci zrewanżowania się za doznane krzywdy, a są one naprawdę dotkliwe. Czasem to trochę irytuje.
Miałam nadzieję, że w kolejnym swoim przekładzie Amelie Sarn zmieni trochę styl pisania. Tu również trochę się zawiodłam, gdyż język, jakim operuje autorka jest wciąż oschły, sztywny i jakby wyprany z emocji. Poszczególne sceny przekazywane są sucho i skrótowo, na co ma wpływ zapewne pierwowzór powieści czyli komiks. Jestem zdania, że książka wiele by zyskała, gdyby rozbudować niektóre sytuacje. Na przykład zdanie mówiące o tym, że bohatera ogarnął głęboki smutek zabarwiony jednak niewypowiedzianą radością jest dla mnie tak ogromnym skrótem, że aż trudnym do wyobrażenia. Można przecież płynnie przejść od smutku do radości, ale nie mieszać wszystkiego naraz. Myślę, że autorka bardzo skorzystała z popularności, jaką cieszy się komiks, inaczej ciężko byłoby jej przebić się ze swoją twórczością.
Mimo tego książkę przeczytałam szybko, w niektórych miejscach trochę co prawda zgrzytając zębami, ale cała historia wymyślona przez Van Hamma jest na tyle dobra, że ratuje tę książkę. Dlatego mogę polecić cały cykl, na który składają się na razie tylko dwie powieści w szczególności tym miłośnikom fantastyki, którzy nie mieli jeszcze do czynienia z komiksem, jako fajną przygodę.
„Wyprawa do krainy cieni” wśród innych książek bardzo dobrze prezentuje się wizualnie. Projektantem okładki jest syn znanego rysownika – Piotr Rosiński, który odpowiada za wizerunek i promocję „Thorgala”.