Kod Róży to jedna z książek, której się obawiałam. W liceum mogliśmy porozmawiać z kobietami, które przeżyły piekło Ravensbrück. Początkowo był to dla mnie ciekawy projekt dziennikarski, do czasu, gdy wsłuchałam się w opowieści. Wtedy zrozumiałam, że choć dla nas, licealistów, to są tylko słowa, a dla tych kobiet to była rzeczywistość. Od tamtej pory, kiedy każdej nocy porywały mnie demony opowieści o wojnie, obiecałam sobie wrócić do książek, dopiero gdy będę czuła się na to gotowa. Nigdy nie jest łatwo czytać o czyimś cierpieniu. Nawet w kryminałach, kiedy w końcu dojdzie do morderstwa, czytelnik może mówić, że to tylko fikcja literacka. Tutaj prawda łamie serce. Bałam się tej książki, nie chciałam skończyć historii rozwalona psychicznie, trzęsąc się i próbując wytłumaczyć sobie wszystkie racjonalne powody, dlaczego raniło się tak innych ludzi, w imię czego? Dziś jednak Wam powiem, że Kod Róży jest jedną z najpiękniejszych powieści z II wojną światową w tle, która skrywa wiele mądrości. Nie sądziłam, że czeka mnie tyle napięcia, emocji, a jednocześnie gdzieś to będzie ciągle we mnie rezonowało.
„Trzy kobiety, niebezpieczny zdrajca i tylko jedna szansa, aby złamać kod”
Kod Róży to przede wszystkim opowieść o przyjaźni trzech kobiet, które poznały się w wyjątkowych okolicznościach. Jeszcze nikt nie wiedział, że wybuchnie wojna, krążyły plotki, wracały koszmary, ale wszyscy bali się wypowiedzieć to słowo. Przez to, że mamy tak naprawdę dwie linie czasowe, jesteśmy w stanie krok po kroku podążać za historią. Jedna z nich sięga początków, druga zaś skupia się na ślubie księcia Filipa, siedem lat później. Osla, Beth, Mab to są imiona niesamowitych kobiet, które pracowały razem w Bletchley Park; dla postronnych to tylko „BP”, zwykła praca administracyjna. Jednak mało kto wiedział, że to praca dla ojczyzny przy łamaniu szyfrów. To dzięki nim, mogliśmy być o krok przed wrogiem. Jedno jest pewne: wśród nich jest zdrajca. Razem z bohaterami próbujemy odkryć prawdę, nie tylko o zdrajcy, ale przede wszystkim o Bletchley Park.
W Bletchey Parku zuch dziewczyny karteczkami szeleściły. (…) Już wieszczyły twoją klęskę, lecz twe uszy głuche były!
Kod Róży – Kate Quinn
Kod Róży rozkwita
Ta opowieść rzeczywiście rozkwita jak róża, jest wielowymiarowa, pełna napięcia, momentami niedowiedzeń. Płatek po płatku, rozdział po rozdziale, poznajemy historię, która bardzo mocno emocjonalne angażuje czytelnika. Choć początkowo mogłoby się wydawać, że będzie nam trudno zrozumieć przeskoki czasowe i odnaleźć się w realiach, wszystko powoli składa się w całość. Specjalnie jednak, przy opisywaniu fabuły książki, skupiałam się na początku, żeby nie zdradzać za dużo, abyście sami, płatek po płatku, odkryli opowieść Kate Quinn. Jestem pełna podziwu, jak skonstruowana została ta książka, jak każda scena i rozdział, ba, bohater, mają znaczenie. Trudno zakwalifikować tę powieść, z jednej strony to literatura piękna, z drugiej zaś pełna napięcia i strachu o życie. Z trzeciej zaś, ta historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i postaciami. Opowiada także o pięknej przyjaźni i miłości ponad podziałami. Warto też dodać, że Kate Quinn nie boi się pisać o ludzkim okrucieństwie, a także o tym, na co stać człowieka.
– Wszystko w porządku?
– Wszystko oprócz świata.
Kod Róży – Kate Quinn
„Byli wrogami, ale oni też krwawili. Umierali. Kiedy to się wreszcie skończy, do cholery?”
Wiedziałam, że Kod Róży będzie opowieścią, która na mnie wpłynie, nie sądziłam jednak, że aż tak. Podobna mi się to, że nie ucieka się od ciężkich i niewygodnych wątków. Gdyby nie posłowie autorki, pomyślałabym, że wszystko wydarzyło się naprawdę. Nie potrafię się pogodzić z jedną myślą. W Bletchey Park nie pracowały tylko kobiety, byli też mężczyźni, którzy z racji posiadania informacji państwowych, nie mogli zaciągnąć się do wojska i pomagać na froncie. A byli wyzywani od tchórzy, ci, dzięki którym wiedzieli wcześniej o bombardowaniach, atakach i przyszłych planach. To, jak Kate Quinn pokazała oblicza wojny, jest pięknie, niepokojące, pełne trwogi. Brakuje mi wciąż słów, jak powiedzieć o Kodzie Róży, aby nie zdradzić fabuły, nie powiedzieć to, z czym nie mogę się pogodzić, co wyrwało mi serce, ale może właśnie to przekona Was, że to jest historia, która na zawsze pozostanie w czytelniku, bo jest jedną z najpiękniejszych, jaką poznałam.
Powinnyście wiedzieć, jak duże znaczenie mają Wasze umiejętności dla działań wojennych – podjął. – Nie ma nic ważniejszego, nawet jeśli tak niewiele osób w Wielkiej Brytanii wie, co tu robicie. (…) Jesteście moimi złotymi gęsiami. Gęsiami, które znoszą złote jaja, ale nigdy nie gęgają!
Kod Róży – Kate Quinn