Kocia Szajka zasłynęła z brawurowego rozwiązania kilku spraw kryminalnych w Cieszynie. Tym razem jej pomoc będzie potrzebna daleko od rodzimej miejscowości. Kotki zawędrują aż do Torunia, gdzie, z kocim emerytowanym komisarzem policji Bibi Lolo u boku, będą tropić fałszerzy pierników.
Nie jest sekretem, że jesteśmy wielkimi fanami przygód Kociej Szajki. Już od pierwszego tomu sukcesywnie dokładam małą cegiełkę do promowania tego cyklu. Kiedy zobaczyłam, że Kotki mają do wykonania zadanie w mieście, w którym mieszkam nie mogłam opanować radości. Podekscytowana czekałam na przesyłkę z książką. A teraz „rozliczę” Agatę Romaniuk z – już piątej części cyklu - „Kocia Szajka i fałszerze pierników”.
Najbardziej spodobało mi się, że pisarka odeszła od znanego z poprzednich części schematu rozwiązywania sprawy. Dla przypomnienia: kotki typują kilku podejrzany, przesłuchują ich i wyłaniają winnego. Co prawda, i w tym przypadku, początkowo próbują tak postępować, ale szybko przekonują się, że takie działanie się nie sprawdzi. Tym razem przyjdzie futrzastym detektywom urządzić prowokację.
Co się natomiast nie zmienia, to specyficzne słownictwo, które Agata Romaniuk wymyśliła na potrzeby zwierzęcych bohaterów. Czytelnicy cyklu dobrze znają Kottuba i Kotograma, czy też powiedzonko „do jasnej myszery”. Znamy też wyjątkowe upodobania kulinarne bohaterów. Krótko mówiąc jest bardzo „kocio”. I fabularnie, i językowo .
Co, poza piernikami i Muzeum Piernika, wybrała Agata Romaniuk z toruńskiego podwórka, aby pokazać młodym czytelnikom. Klimat starówki może wydać się nieco smętny – albo, jak to się mówi, „barowy” - jednak tu winna może być też deszczowa pogoda, która jest tłem dla fabuły. Poza tym autorka rozsądnie podeszła do wyzwania. Wybrała kilka rzeczy, które mogą być interesujące dla docelowej grupy czytelników książki. Umieściła kotki w Krzywej Wieży, która jest niebanalnym zabytkiem oraz stoi nieco na uboczu Starego Miasta, więc jest dobrym miejscem dla bazy detektywów. Komisarz Bibi Lolo natomiast mieszka przy ulicy Ciasnej, a ta nie jest taką zwykłą uliczką. Wspomniała o Baju Pomorskim, który słynie z oryginalnego frontu (tu można by nieco bardziej podkreślić, że to teatr dla dzieci). Z atrakcji dla młodszych (ale również starszych) zostało wyróżnione planetarium. Agata Romaniuk wspomniała również o Mikołaju Koperniku. W powieści mowa też o Dworze Artusa i firmowym sklepie z toruńskimi piernikami. Myślę, że to wystarczająco i mogę powiedzieć, że Agata Romaniuk przyczyniła się do promocji miasta.
Jednej rzeczy nie mogę jej wybaczyć. W poprzednich częściach tak pięknie pisała o cieszyńskiej gwarze, a w przypadku Torunia kompletnie pominęła ten aspekt. Bohaterowie nie zaszczycili nas nawet charakterystycznym „Jo”.
Czy jesteśmy zadowoleni z lektury „Kociej Szajki i fałszerzy pierników”. Nie mogło być inaczej. Moja rodzina uwielbia charakter tych książek i ich bohaterów. Agata Romaniuk wymyśliła cykl zabawnych kryminałów dla dzieci. Znajdziemy tu wyjątkowe postacie, które z dystansem patrzą na świat, ale maja duże poczucie sprawiedliwości. To zaszczyt witać Kocią Szajkę w Toruniu.