Philippa Gregory znana jest głównie miłośnikom powieści historycznych, przede wszystkim dzięki słynnej książce „Kochanice króla”, która doczekała się nawet ekranizacji. Ja wyżej wspomnianej książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać, jednak mając na celu przeczytanie wszystkich jej powieści, ostatnio trafiłam na „Kochanka dziewicy”. Dla mnie Philippa Gregory jest bowiem jedną z ulubionych pisarek i po jej książki mogę sięgać w ciemno. Na tej książce również się nie zawiodłam.
„Kochanek dziewicy” jest przede wszystkim portretem królowej Elżbiety I w pierwszych latach panowania. Urzeczona urokiem sir Roberta Dudleya, którego znała niemalże od dzieciństwa, Elżbieta czyni go na swoim dworze koniuszym koronnym, żeby mieć go obok siebie niemalże przez cały czas. I tak się też dzieje. Robert, od dawna zakochany w królowej, nie cofnie się jednak przed niczym, aby zdobyć jej serce i mu się to udaje. Jednak na drodze cały czas stoi im żona Dudleya, Amy Robsart, która w żadnym wypadku nie godzi się na rozwód. Doprowadzi ją to w końcu do zguby.
„Kochanka dziewicy” czytało mi się doskonale, niemalże jak dobry, historyczny romans. Romans, który zresztą miał miejsce naprawdę. Uczucia Elżbiety do Roberta Dudleya nie popierał jednak praktycznie nikt na dworze, a także wśród ludu – co autorka doskonale przeniosła na karty książki. Zarówno Elżbieta, jak i Robert mieli grono swoich wrogów, którzy nie cofnęliby się przed niczym, żeby strącić królową z tronu i pozbawić życia Dudleya – nie cieszył się on bowiem sympatią prawie nikogo na dworze, wydaje się, że prawdziwym i głębokim uczuciem darzyła go jedynie Amy – uczuciem jednak nieodwzajemnionym.
Powieść Philippy to portret tak naprawdę trójki bohaterów. Elżbiety, rozkapryszonej, chwiejnej królowej, która zmienia zdanie nawet nie z dnia na dzień, a z godziny na godzinę, czym doprowadza do szału wszystkim, najbardziej zaś swego lorda sekretarza. Omamiona przez Roberta Dudleya zdaje się niemal całkowicie mu podporządkowywać. Jej postać jest przedstawiona niezwykle barwnie, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że te kilka pierwszych lat panowania Elżbiety to niemal kropla w morzu, jednak Philippa tak umiejętnie potrafiła przedstawić charakter Elżbiety, jako królowej niedoświadczonej, stawiającej dopiero pierwsze kroki nie tylko na tronie, ale również wśród swoich dworzan. Kochającej miłością żarliwą i pełną namiętności sir Roberta, którego osoba w powieści odrywa tak samo wielkie znaczenie, w końcu jest tytułowym bohaterem. Robert nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swoje cele – głównym z nich jest nic innego jak władza i korona. Człowiek ambitny do bólu, mający ogromny wpływ na królową, jednak na ich drodze cały czas stoi lady Dudley – nie zgadza się bowiem na rozwód. Ona jedna zdaje się szczerze kochać męża, jednak mimo że jest kobietą zamężną, jest kobietą niezwykle samotną, zwykłą, oddaną mężowi dziewczyną – jednocześnie trochę niemądrą w swych dążeniach do wspólnego szczęścia jej i męża – Amy zdaje sobie w duchu sprawę z tego, że jej małżeństwa już nie da się uratować, cały czas jednak ma nadzieję, co doprowadzi do tragedii.
„Kochanek dziewicy” jest kolejną książką Philippy Gregory, która mnie urzekła, wciągnęła ogromnie, zadziwiła barwnością bohaterów, klimatem szesnastowiecznej Anglii. Jest do tego doskonałym uzupełnieniem powieści, którą czytałam niedawno, „Błazna królowej”, w której to Elżbieta pojawia się jako siostra panującej Marii i następczyni tronu. Mimo że jest to książka dość obszerna, autorka nie szczędzi na rozległych opisach – nie przeszkadzało mi to w ogóle, jestem pod wrażeniem i cieszę się, że Philippie znowu udało się mnie zaskoczyć. Książka moim zdaniem jest doskonała, a ja dodatkowo zainteresowana historią średniowiecznej Anglii miałam nie lada gratkę czytając ją – to właśnie lubię w tej autorce. Jest bez wątpienia godna polecenia nie tylko miłośnikom powieści historycznych.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/08/kochanek-dziewicy.html]