Nareszcie przeczytałam ten drugi tom, dla tych co czytają moje poprzednie wpisy, wszystko jest już jasne. Mianowicie przeczytałam W cieniu zakwitających dziewcząt autorstwa Marcela Prousta. Przy okazji poznałam kilka nowych słów np. reminiscencja, zapoznałam się lepiej z twórczością Francuzów ( do niedawna znałam tylko Zolę i Exupery'ego) i uświadomiłam sobie że muszę przeczytać cały cykl W poszukiwaniu straconego czasu, o października (czyli jakieś pięć tomów). Tyle ze wstępu, czas przejść do konkretów.
W stronę Swanna - Marcel ProustW cieniu zakwitających dziewcząt - Marcel ProustNie ma Albertyny - Marcel ProustCzy często zdarza Wam się, że jakieś zdarzenie lub zwykła czynność, powoduje, że na myśl przychodzą Wam różne wspomnienia. Dokładnie tak miał bohater Straconego czasu Proust, kiedy zajadał się magdalenki (takie ciastka) i popijał herbatą. To z pozoru błahe wydarzenie spowodowało u niego lawinę wspomnień. I tak powstał siedmiutomowym cykl opisujący życie pewnego francuskiego dworu na przełomie XIX i XX wieku, a przede wszystkim pewnego młodzieńca, wrażliwego na sztukę i kobiece wdzięki. Łatwo się domyślić, że owym tajemniczym młodzieńcem jest sam autor, który komentuje wydarzenia z perspektywy kilkudziesięciu lat. Jak to bywa w klasykach literackich wszech czasów, główny bohater dochodzi do filozoficznych, niemal na miarę epoki, w której żyje. Autor kreując główną postać ( a może siebie sprzed lat) chciał pokazać pozornie upływający czas, który po latach można odnaleźć i nadać mu zupełnie inne znaczenie. Prawda? Często zdarza nam się patrzeć na jakieś zdarzenia z perspektywy czasu, upływu dni, miesięcy, lat. Wtedy wydają się one zupełnie inne, na nowo na nie patrzymy i inaczej rozumiemy różne znaczenia. Przez siedem tomów, autor próbuje nam wyjaśnić tę z pozoru oczywistą prawdę. Smaczku lekturze dodaje sama kreacja bohatera. Wielu wrażliwych czytelników, może w nim dostrzec cechy które sami posiadają min.: wrażliwość na sztukę,dla której warto przebrnąć pięćdziesiąt stron opisu obrazu Rembrandta, no i oczywiście permanentną kochliwość. Książka, powiedzielibyśmy dzisiaj typowo obyczajowe, znajdziemy w niej przekrój dziewiętnastowiecznej arystokracji, dla której brakowało miejsca w nadchodzącym wieku. Wspomnienia dzieciństwa i młodości, a przede wszystkim wspomnienie epoki, która odchodziła do historii. Czego chcieć więcej ?
Magdalenka:)
Sodoma i Gomora - Marcel ProustNiestety nie może być rak cukierkowo. Do stylu Prousta trzeba się przyzwyczaić, bo nie łatwo jego dzieła. Monumentalne opisy, znikome dialogi i niektóre przemyślenia autora mogą utrudnić czytanie. Ni mniej ni więcej warto, bo gdy już przebrniemy przez nudnawe opisy, przekonamy się że mało który autor tak pięknie pisze o miłości.
Dla przypomnienia, W poszukiwaniu straconego czasu składa się z: W stronę Swanna, W cieniu zakwitających dziewcząt, Strona Guermantes, Uwięziona, Nie ma Albertyny, Czas odnaleziony.