Po Mistrzyni i Uczennicy teraz Małgorzata Szafrańska zabiera nas, kobiety w wyjątkową, nie raz trudną podróż. Dlaczego trudną? Bo w głąb samej siebie, a to rzadko, kiedy jest proste, przyjemne i nie sprawia bólu. Ale, jak przystało na wojowniczkę, ona nigdy się nie poddaje, nie rezygnuje. Nie odpuszcza w tej najważniejszej walce, bo o samą siebie.
Książa podzielona jest na trzy części. Pierwsza to opis zdarzeń, odczucia z perspektywy samej Autorki. Tutaj też zostały poruszone tematy wstydu, braku akceptacji samej siebie, swojego ciała, walki o własne życie i zdrowie z niewidzialnym, nieznanym przeciwnikiem, jakim jest choroba nowotworowa. Ale także niepewność jutra związana z kłopotami finansowymi. W tej części Szafrańska mocno podkreśla, jak ważne jest wsparcie, które mogą dać sobie kobiety nawzajem. A, że to wsparcie dają sobie w czasie lekcji jogi? Sama, w coś takiego bym nie weszła, bo pewnych drzwi się zwyczajnie nie otwiera. Ale to jest każdego wolny wybór. ad
Cześć druga to wydarzenia, przeżycia z perspektywy literackiej córki Szafrańskiej, Hani po jej wyjeździe na studia do Madrytu. W tej części akcent mocno został położony na próbę znalezienie odpowiedzi, co jest naszymi marzeniami, a co oczekiwaniami innych. I za czym tak naprawdę idziemy. Czy chcemy spełniać swoje marzenia, czy cudze wyobrażenia dotyczące naszego życia. Ale, żeby nie było tak słodko do beczki miodu łyżka dziegciu. Wątek Hani i Matyldy jest dla mnie absolutnie nie do przyjęcia. Nie spodziewałam się, czegoś takiego po Autorce. I nie wiem, czemu miał służyć wątek, kiedy Hania sprawdza, czy nie jest lesbijką. Podobnie, jak stwierdzenie, że żyjemy w kraju homofobicznym. Aż mi, coś wewnętrznie zgrzytnęło. Prawdopodobnie dlatego, że jest to bardzo w sprzeczności z wartościami, które są dla mnie kompasem na życie.
Cześć trzecia to rozwiniecie, ale także domkniecie wątku Letycji, która była główną bohaterką drugiej części Uczennica. Teraz Letycja jest właścicielką kilku dobrze działających cukierni, poznaje Nikodema, z którym zakłada rodzinę. I tutaj wyobrażenia okazują się inne od rzeczywistości. Bo po urodzeniu Marysi, Letycja ma depresję poporodową, nie umie dojść do porozumienia z Nikodemem. A łączenie opieki nad Marysią i prowadzenie kilku cukierni wydaje się zadaniem nie możliwym do wykonania. Do tego wszystkiego dochodzi niepewność związana, z tym, czy przez pandemie covid-19 nie będzie konieczne zamkniecie cukierni i zwolnienie pracowników. Problemy finansowe ma także firma Nikodema. W tej części Szafrańska mocno kontentuje się na tym, jak ważne jest wsparcie mentorki, mistrzyni. Drugiej kobiety, która zamiast oceniać, wyciągnie pomocną dłoń. Podzieli się swoimi doświadczeniami.
Uzupełnieniem książki jest alfabet pandemii, w którym, jak w soczewce Szafrańska skupia wszystkie obawy, niepewności, niepokoje związane z czasem pandemii. W książce znajdziemy także kilka wpisów z autorskiego bloga, który prowadzi Małgorzata Szafrańska W matni kobiecości- blog dla kobiet. Ale również przykazań szczęśliwej kobiety. Najbardziej przemówiła do mnie Hygeę, czyli umiejętność zauważania małych, ulotnych chwil, które składają się na codzienność. Najważniejsze w Hygge jest świadomość bycia wdzięcznym, za to co jest. "A my częściej prosimy niż dziękujemy. Dlaczego to takie ważne ? Bo wdzięczność wprowadza Cię w wyjątkowy stan, w którym wszystko wydaje się jaśniejsze, lepsze i bardziej oczywiste. Dzięki temu podejmiemy leprze decyzje i będziemy lepiej się czuć" s. 265 ad
Nie zaprzeczalnym plusem książki jest to, że porusza trudne, nie pasujące do pierwszych stron gazet tematy, jak depresja poporodowa, walka z nowotworem, utratą dziecka akceptacja siebie. W tym również swojego niedoskonałego ciała. I lekkie pióro, bo książkę się, nie czyta, a chłonie.
Wspólnym mianownikiem łączącym wszystkie trzy bohaterki jest to, że mimo trudności, kryzysów, zwątpienia nie odpuszczają, nie poddają się. Jak na wojowniczki przystało. I takiego nie odpuszczania życzę każdej znasz Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Książkę warto przeczytać, choćby po to, żeby mieć własne zdanie. Tytuł na duży plus.