David, ojciec nastoletniego syna, ma oryginalny pomysł. Proponuje mu niekonwencjonalne rozwiązanie: może zrezygnować z nauki – nie będzie musiał iść do pracy ani płacić czynszu – ale ma oglądać trzy wybrane przez ojca filmy tygodniowo.
Tydzień po tygodniu ojciec i syn oglądają najlepsze (i przy okazji najgorsze) filmy wszech czasów – od Prawdziwego romansu, przez Chungking Express, Noc po ciężkim dniu, Dziecko Rosemary, po Słodkie życie i Showgirls. Filmy dostarczają im tematów do rozmów – o dziewczynach, muzyce, złamanych sercach, pracy, narkotykach, miłości, przyjaźni – i otwierają drzwi do wewnętrznego świata nastolatka w czasie, w którym rodzice zwykle są z niego wykluczani. Gdy klub filmowy dobiegł swego słodko-gorzkiego (ale nieuniknionego) końca, chłopak podjął decyzję, która zaskoczyła nawet jego ojca…
Powiem szczerze ,że jest to pierwsza książka która nie dość ,że wywołała we mnie skrajne emocje ,to jeszcze nie umiem powiedzieć czy spodobała mi się ,czy też nie .Moja dzisiejsza wypowiedź będzie więc neutralna ,jeśli chodzi o wyrażanie uczuć ,które wywołała we mnie ta powieść.
Wyobrażacie sobie życie bez szkoły ,a później bez wspomnień z szalonych ,szkolnych lat?
Oczywiście powszechnie wiadomo,że takie życie jest marzeniem praktycznie każdego nastolatka :-)
Gdyby jednak nie chodził on do szkoły , nie miałby tylu przyjaciół,znajomości ,no i nie nauczyłby się radzenia sobie w trudnych i stresujących sytuacjach .Z własnych obserwacji zauważyłam,że lata szkolne są udręką dla młodzieży ,a dla starszych są jedynie miłym wspomnieniem wywołującym szeroki uśmiech na ich twarzach .
Chcielibyście porzucić edukację na rzecz oglądania filmów z własnym ojcem ?
Ja osobiście w pierwszej chwili pewnie wyśmiałabym mojego tatę za taki pomysł ,a później powiedziała kategoryczne nie ,przecież od tej chwili praktycznie skończyło by się moje życie towarzyskie i przestałabym się rozwijać .
Dlaczego więc David Gilmour sam normalnie uczęszczający w przeszłości do szkoły wpadł na pomysł stworzenia domowego klubu filmowego dla swojego syna i czy naprawdę było to złe rozwiązanie?
Myślę ,że mimo ,że z moich poprzednich rozważań wynika ,że pomysł na utworzenie klubu filmowego był beznadziejnym ,w rzeczywistości nie do końca był aż taki zły .
Z mojego punktu widzenia był to sposób na zbliżenie się do siebie ojca do syna i zacieśnienie między nimi więzów ,które już wcześniej w jakimś stopniu między nimi istniały.Do pochwał tej idei trzeba zaliczyć też perfekcyjny dobór filmów dla Jessiego dokonany przez Davida ,oraz bardzo wartościowe rozmowy o już obejrzanych produkcjach .Plusem zachowania ojca jeż również to ,że nie pozwolił on na całkowite "zerwanie" syna z nauką ,ale starał się edukować go właśnie poprzez treści przekazywane przez przeróżne filmy.
Podsumowując uważam,że książkę tę można odebrać na trzy sposoby - jako zwykłą ,wciągającą powieść ,albo jako poradnik skierowany głównie do rodziców borykających się z wieloma problemami związanymi z ich dziećmi ,głównie dorastającymi nastolatkami.Można też potraktować tę lekturę jako katalog filmów ,które warto obejrzeć (lub nie :))i z których można wynieść pewne wartości. Jak widać praktycznie każdy może w niej znaleźć coś dla siebie .
Chciałam jeszcze tylko wyrazić swój podziw dla odwagi Gilmoura ,który nie wstydził się przedstawienia całemu światu tak naprawdę swojego prywatnego życia.