O książkach E.L.James słyszałam długo przed polską premierą. Recenzje jakie czytałam były bardzo różnorodne od miażdżącej krytyki do pełnych zachwytu, achów i ochów. W Polsce książka ta również nie przeszła bez echa. Co spowodowało, że zanim po nią sięgnęłam czułam już przesyt . Jednak zmobilizowałam się i mimo, że czuję że już niedługo bohaterowie książek z serii ,,Pięćdziesiąt twarzy Greya” będą spoglądać na mnie z lodówki, przeczytałam ten bestseller.
,,Pięćdziesiąt twarzy Greya” opowiada historie nieśmiałej i zakompleksionej studentki Anastazji oraz przystojnego, władczego i bogatego młodego biznesmena Christiana Greya. Po raz kolejny mielibyśmy do czynienia z tendencyjną opowieścią o relacjach damsko – męskich gdyby nie fakt, że autorka dodała książce trochę pikanterii. Christian lubi sprawować kontrolę, zwracać się do swojej dziewczyny ,,Uległa” oraz zabierać ją do czerwonego pokoju zabaw wyposażonego we wszystkie zabawki potrzebne maniakowi sado-maso.
Zacznę od dobrej strony książki, czyta się ją naprawdę szybko… i w zasadzie na tym można poprzestać. Język jest strasznie irytujący, dialogi są przepełnione pustką, pozbawione większego sensu, nic nie wnoszą do historii. To samo tyczy się opisów, są infantylne, nudne, drażniące : ,, Na szczęście Kate pożyczyła mi swojego sportowego mercedesa CLK(…) Merca fajnie się prowadzi, a kilometry uciekają jeden za drugim, gdy wciskam pedał gazu”. Ponadto zupełnie nie rozumiem po co autorka rozwleka i drobiazgowo opisuję wykonywane przez główną bohaterkę podstawowe czynności życiowe. Poświęca także, bardzo dużo miejsca opisom jej pasjonującej pracy w sklepie z artykułami budowlanymi: ,,Siedzę za kasą i dyskretnie podjadając bajgla sprawdzam numery katalogowe produktów, których potrzebujemy, i tych, które zamówiliśmy, przeskakując wzrokiem od książki z zamówieniami do monitora i z powrotem, upewniając się czy wszystko się zgadza”. Opisy życia głównej bohaterki rodem wyjęty z ,,Nad Niemnem” Orzeszkowej.
Również opisy charakterów podstacji nie rzucają na kolana. Po przeczytaniu książki zapamiętujemy tylko, że Anastazja rumieni się częściej niż oddycha a Christain jest tak przystojny , że urodą mógłby podzielić się co najmniej z tuzinem innych mężczyzn.
Podczas czytania denerwujący był również fakt, że książka jest nielogiczna a zachowania bohaterów sprzeczne. Dla przykładu Christain to władczy typ, który wymaga od swoich ,,uległych” bezwzględnego posłuszeństwa, twierdzi że ,,nie sypia z kobietami” jednak dla Anastazji zmienia się. Zgadza się na każdą zmianę którą chce ona umieścić w ich umowie. Gdy dziewczyna napisze mu maila, że chciałaby żeby był przy niej on od razu się zjawia. Kreowany na zimnego drania Christaian okazuję się chłopakiem ideałem, który dla swej dziewczyny jest w stanie zrobić wszystko. Jak dla mnie, nie możliwe jest by ktoś z dnia na dzień stał się innym człowiekiem.
Zakończenie również nie zachęca do sięgnięcia po kolejne części. Tym bardziej, że od razu można domyślić się jak ta cała historia się skończy.
Moja ocena 2/10.