Co kilka lat środki masowego przekazu przynoszą wiadomości o zbliżającym się końcu świata. Raz ma to wynikać z odczytu starożytnych tekstów, innym razem z przepowiedni, w kolejnym przypadku wynika to ze studiowania świętych pism. Mianownikiem wspólnym jest jeden - apokalipsa, której data jest zawsze ściśle określona oraz mająca zmieść z powierzchni ziemi znany porządek i ustanawiając jednocześnie całkowicie odmienny. Wiara w nadchodzący koniec porywa tysiące, a nawet więcej, osób, jedni przygotowują się na walkę o życie, drudzy na kataklizm naturalny bądź pochodzenia kosmicznego, dla wielu ma on wymiar religijny - sądu ostatecznego. Jednak zawsze w centrum zainteresowania jest jedno - koniec, pewny i nieodwołalny, żadne logiczne czy też naukowe argumenty nie są brane pod uwagę, bo wiadomo - niedowiarków nic nie przekona. Po wyznaczonej dacie następuje chwila przerwy, a potem znowu pojawia się kolejny znak obwieszczający zbliżający się armagedon i "zabawa" zaczyna się od nowa.
Profesor Weber ma na swoim koncie wiele publikacji naukowych, szacunek środowiska naukowego, oprócz tego także sławę człowieka, który już kilka razy ratował od spektakularnych "wpadek" świat. Jeżeli do tego dodać stałość w poglądach i walkę z wszelkiego rodzaju oszustami z pogranicza nauki to można się spodziewać, że jego osoba co najmniej kilku ludziom podpadła. Rok 2012 przynosi naukowcowi wiele okazji by punktować różnorakie teorie związane, z mniej lub bardziej, apokaliptycznymi wizjami, jednak nie spodziewa się tego, co dopiero na niego czeka. Po raz kolejny drogi prowadzą go do Ziemi Świętej, a to, co go do niej sprowadza jest jednym z elementów większej całości znanej jako Jeszua ben Josef. Charyzmatyczny mówca, porywający swoimi słowami tłumy, tajemniczy, chociaż niczego nie ukrywający, podróżujący po Izraelu i przemawiający w biblijnym hebrajskim tak jakby był to jego język ojczysty ... Kim jest trzydziestolatek uzdrawiający chorych, a nawet wskrzeszający zmarłych? Skojarzenia nasuwają się same ... Ale czy wystarczą one Jonathanowi Weberowi? Rzesza zwolenników Jeszui zwiększa się z każdym jego wystąpieniem i to nie tylko lokalnie, ale i światowo, w końcu taki człowiek stanowi świetny temat dla czołówek gazet, wiadomości lokalnych, no i internetu. Miliony wierzą w powtórne nadejście Mesjasza, każdy czyn ben Josefa potwierdza ten fakt, co więcej nawet od strony nauki nie ma żadnych zarzutów. Ostatnie czasy zwiastowały przecież tę chwilę - katastrofy naturalne i te, sprowokowane przez człowieka, następowały z niespotykaną do tej pory częstotliwością, do tego przepowiednie, więc wszystko wskazuje na, to, że dzień ostateczny jest już blisko ...
Jonathan Weber sam ma okazję poznać Jeszuę, doświadczyć jego mocy "na żywo", jak wpłynie to na naukowca, do tej pory sceptycznie nastawionego do armagedonu? Najbliższe osoby z jego otoczenia podzielają ogólnoświatowy entuzjazm, zresztą nie ma się temu co dziwić, jeżeli ulegli mu polityczni i religijni przywódcy. A jednak akademicki wykładowca nadal zastanawia się nad fenomenem człowieka, który zjednał sobie wielomilionową rzeszę zwolenników. Kilka lat wcześniej odkrył pewną mistyfikację, jaka mogła zagrozić nie tylko religijnemu ładowi na świecie, ale teraz nic nie wskazuje na oszustwo. Wprost przeciwnie, każdy czyn potwierdza tożsamość Jeszui ben Josefa, od dnia narodzin po teraźniejszość, nie ma żadnej wątpliwości, punktu zaczepiania dla braku wiary. Tym razem sceptycyzm Webera wydaje się nie mieć podstaw, ma zaufać intuicji czy realnym faktom? Dzień sądu ostatecznego w końcu nadszedł ... Pytanie tylko dla kogo ...?
Sensacyjne wydarzenie, zagadka sięgająca do źródeł największych religii, człowiek, który uważany jest za Mesjasza i naukowiec, szukający prawdy, a do tego apokalipsa. Co może powstać z takich składników? Paul. L. Maier daje na to pytanie w książce "Coś więcej niż ślad" spektakularną odpowiedź, w jakiej nie brak historycznych faktów, ludzkich pragnień, szybkiej akcji i wielu jej zwrotów. Autor umiejętnie połączył prawdę z fikcją oraz apokaliptycznymi wizjami, które ostatnio coraz częściej pojawiają się w światowym społeczeństwie. "Coś więcej niż ślad" to nie opowieść pełna strzelanek, gdzie krew leje się strumieniami, ale również nie przepełniona wiedzą encyklopedyczną historia, w jakiej jedynie pasjonaci znajdą tylko coś dla siebie. Paul L. Maier skonfrontował ze sobą popularne ostatnio poglądy, wiadomości historyczne i nieszablonowych bohaterów, których poczynania okazują się sporą niespodzianką. Szybkie tempo fabuły utrzymane jest do samego końca, a zakończenie może wcale nim nie jest, w końcu kiedy ma się do czynienia z geniuszem wszystko jest jeszcze możliwe. Od amerykańskich sal sądowych, poprzez wykopaliska na izraelskiej ziemiach aż do watykańskiej sali audiencyjnej wiedzie szlak, na jakim postacie zagłębiają się w czasy starożytne by odkryć źródła współczesnych wydarzeń. Tam gdzie prawda wydaje się nie mieć nic do ukrycia warto się jej przyjrzeć z bliska, bo czasem ma inne oblicza niż wszyscy sądzą.