W czwartej i zarazem ostatniej już części ,,Kronik Białego Królika" głowni dotychczas bohaterowie Alicja i Cole schodzą na drugi plan, by ustąpić miejsca Szronowi i Milli. Można więc powiedzieć, że ,,Uczta zombie" jest dodatkiem do całego cyklu. Jednak dopiero tutaj tak naprawdę kończy się cała historia.
Opisując w skrócie pierwsze części: Zombi istnieją naprawdę, ale nie mają nic wspólnego z jedzącymi mózgi umarlakami, które znamy z filmów. Prawdziwe zombi mają postać duchową i tylko niektórzy są w stanie je zobaczyć. Alicja pierwszy raz dostrzega zombi po wypadku samochodowym, w którym giną jej rodzice i mała siostra. Wkrótce potem poznaje grupę zabójców, których celem jest zniszczenie tego zła.
Na drodze staje im jednak Anima. Grupa, która chce eksperymentować na potworach i wykorzystywać je do własnych celów. Oprócz niebezpiecznych walk Alicja przezywa miłosne przygody z mega przystojnym zabójcą Cole'em.
Szron. Również mega przystojny zabójca. Bo w tej książce wszyscy faceci muszą sprawiać, że dziewczyny się do nich ślinią. Jest najlepszym przyjacielem Cola. Podczas ostatniej walki przez zdradę Milli zginęła jego największa miłość. Teraz Milla pragnie odpokutować swoje czyny. Ma ku temu szanse, gdyż według wizji Alicji, która dostrzega fragmenty przyszłości, ma ocalić Szronowi życie.
Od tej pory nie odstępuje chłopaka na krok. Co prawdę powiedziawszy, kompletnie mu się nie podoba. Żyjąc jak pies z kotem, powoli poznają siebie nawzajem. W tym czasie pojawiają się nowe niebezpieczeństwa, ale także nowe umiejętności zabójców, które mogą być bardziej groźne niż same zombi.
Całej serii zarzucałam kilka rzeczy, które niestety pojawiały się także w ostatniej części. Po pierwsze zbyt mało nawiązań do ,,Alicji w Krainie Czarów". Po takim tytule spodziewałam się więcej odniesień. Po drugie przewidywalność. Wiedziałam od samego początku, jak to się skończy i nie pomyliłam się, mimo małego zwrotu akcji.
Kolejna sprawa, jak już tutaj zaznaczyłam, to uwielbienie do silnych pięknych chłopców jest stanowczo przesadzone. Jednak mimo to ,,Uczta zombi" wydaje mi się lepsza od swoich poprzedniczek. Może to za sprawą zmiany bohaterów. Ali mnie denerwowała swoim charakterem. Nawet jako postać drugoplanowa była moim zdaniem lekko irytująca.
Szron i Milla byli po prostu przyjemniejsi w obiorze. Mieli swoją głębię, historię, silny charakter i zarazem swoje słabości. Mam też wrażenie, że ogólny warsztat pisarki trochę się poprawił. Już przy głównej trylogii zauważyłam, że im dalej, tym lepiej, zarówno w stylu pisania, jak i w pomysłach na dalszą fabułę. Nadal jednak pozostanę przy stwierdzeniu, że całość kronik sprawdzi się bardziej dla nastoletniej czytelniczki szukającej prostego romansu z fantastyczną otoczką.