Pewnie nie raz i nie dwa widziałeś w swojej szkole osobę wycofaną, trzymającą się z boku od wszystkich na każdej niemal przerwie, która czytała książkę, słuchała muzyki albo po prostu się uczyła. Tak zwanego outsidera. Jeden chce się z kimś zaprzyjaźnić, drugi niekoniecznie. Co człowiek, to inny. A co się stanie, gdy dobiorą się dwie takie osoby?
Do typowych outsiderów należą Billie i Franck. Nic dziwnego, wykraczają bowiem poza niepisane szkolne normy ustanowione przez uczniów na przestrzeni wielu lat. Czasami ktoś spojrzy na nich łaskawszym okiem, ale na co dzień po prostu nie istnieją dla swoich rówieśników. Ale pewne wydarzenie to zmienia i wreszcie pokazują na co ich tak naprawdę stać.
Anna Gavalda jest francuską pisarką, nauczycielką i dziennikarką. Urodziła się w 1970 roku w Boulogne-Billancourt, we Francji. Zadebiutowała w 1999 roku zbiorem opowiadań „Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał”. Wydawnictwo Literackie zapowiedziało już kolejny, pt. „Lepsze życie”, które ukaże się w Polsce 7 maja 2015 roku.
„Billie” to niezwykle życiowa opowieść o outsiderach. Naturalna, nieprzerysowana i trochę przerażająca, bo z jednej strony dziw bierze, że młodzi ludzie żyją w tak trudnym otoczeniu i są tak przez nie traktowani, z drugiej jednak to normalne, na porządku dziennym, a i inni mają gorzej, choć każdy ma swoje problemy. Brak tutaj cukru pudru i nadmiernej lukrowości jednak w tym wszystkim jest w niej coś – w dziwny sposób – kochanego.
Może to za sprawą postaci, które zdążyłam nawet polubić. Billie to fajna dziewczyna, choć po wielu przejściach i przeszłości, o której chyba nikt by nie chciał słyszeć. A my jesteśmy świadkami, gdy zwierza się nam niczym najlepszemu przyjacielowi czy oddanej przyjaciółce. I może to sprawia, że w jakimś stopniu zaczynamy ją rozumieć. Mało tego, my chcemy jej pomóc, pocieszyć i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i w niektórych momentach nawet się z nią utożsamiamy. Mocna i twarda, choć w głębi serca... delikatna jak każda przedstawicielka płci pięknej. Franck zaś jest zupełnym przeciwieństwem Billie i to chyba właśnie dzięki temu tworzą tak intrygującą parę bohaterów.
Napisana prostym językiem lecz to nie znaczy wcale, że zwyczajnym. Bo on ma w sobie to coś, co nadaje wyjątkowości. Narratorka nie ustrzega się przed wulgaryzmami, jednak jest to zupełnie zrozumiałe mając na uwadze fakt z jakiego środowiska się wywodzi. I może właśnie również dzięki temu powieść nabrała swego rodzaju autentyczności?
Nie jest to tylko ckliwa historia miłosna. To bolesna historia o życiu i dorastaniu. O wyciąganiu z opresji i egzystencjalnego marazmu. O chwilach pięknych i trudnych. O kształtowaniu się młodego człowieka i co tak naprawdę na niego wpływa. O potędze słów i czynów. O przyjaźni i miłości pod różnymi postaciami. O przeciwieństwach i o zrządzeniach losu. O zrozumieniu i wybaczaniu.
Nie wiem co mam myśleć o „Billie”. Chyba spodziewałam się po niej za dużo. Oczekiwałam pięknej, poruszającej historii. Nie mam poczucia zmarnowanego czasu, jednak myślałam, że będzie ona o wiele lepsza. Nie żałuję, że się z nią zapoznałam, ale myślę, że nie przypadnie do gustu każdemu. Spodoba się, a i może, ale nie stanie się jedną z najlepszych powieści życia. Chociaż... może się mylę? Na pewno każdy odkryje w niej coś innego, zinterpretuje ją na swój sposób i wyciągnie różne wnioski.