Katastrofa to już drugi tom serii thrillerów Dolina. Kolejny – trzeci – nosił będzie tytuł Wichura. Cała akcja powieści dzieje się w odciętym od reszty świata, położonym w górach, nad tajemniczym, nieprzewidywalnym jeziorem, college Grace. Jest to elitarna uczelnia dla wybitnie uzdolnionych. Bohaterowie jednak w dużej mierze traktują ją jak zesłanie lub swojego rodzaju więzienie. Bo mimo, iż miejsce wybrali dobrowolnie, tak naprawdę nie mieli zbyt wielu innych opcji.
Książka, tak jak w przypadku swojej poprzedniczki, skupia się głównie na ludziach i ich odczuciach. W opisywaniu myśli oraz charakterów autorka jest wręcz perfekcyjna. Tym razem historię poznajemy z punktu widzenia Koreanki Katie, a nieco rzadziej od strony głównej bohaterki Gry – Julii Frost. Dla odmiany to nie zdarzenia ścigają bohaterów, grupa przyjaciół w kłopoty pakuje się sama, dobrowolnie. Każdy ma ku temu swój własny powód. Lepszy lub gorszy, bardziej szalony, desperacki, czy spowodowany czystą empatią – jednak niezaprzeczalnym faktem jest to, że tym razem cała siódemka z własnej woli ściąga na siebie kłopoty. Pominięty nie został również rozwijający się – początkowo powoli, a w Katastrofie coraz szybciej – wątek romantyczny. Sprawy jednak zaczynają się komplikować, ponieważ tak jak w życiu i tutaj, w fikcyjnym świecie, nic nie jest proste.
Dolina Grace jest miejscem niemal całkowicie odciętym od świata. Katie czuje nieodpartą potrzebę, by z narażeniem życia wspiąć się na górę - o której krążą jedynie niesamowite plotki i legendy – Ghost. Mimo, że próbuje w życiu nikomu nie ufać, za sobą ciągnie grono ludzi, których wreszcie odważyła się nazwać przyjaciółmi. Jednocześnie wszyscy próbują się dowiedzieć, co stało się z podobną wyprawą sprzed lat - wspinaczką studentów, o których słuch zaginął. Najdziwniejsze jest to, że Katie i Julia mają dowody na to, że przynajmniej części tamtych osób udało się przeżyć. Droga na szczyt usiana jest przeszkodami, a wizja pełnej niebezpieczeństw podróży trzyma czytelnika w napięciu. Akcja została starannie zaplanowana i odniosłam wrażenie, że Krystyna Kuhn dokładnie wiedziała, o czym chce napisać.
Wydanie książki bardzo przyjemne. Okładka broszurowa, ale ze skrzydełkami, więc się nie gniecie. Tłumaczenie zmieniło się również na lepsze lub po prostu autorka przestała używać momentami niezrozumiałego i rażącego w oczy slangu – tym razem zastąpiły go nietłumaczone, angielskie wstawki, co moim zdaniem było doskonałym pomysłem. Całość liczy sobie niecałe 300 stron. Czyta się lekko i szybko. Nie jest to dzieło światowej klasy, a raczej zwykłe czytadło młodzieżowe, za to bardzo wciągające i umożliwiające przyjemne oderwanie się od rzeczywistości.
Krystyna Kuhn urodziła się w 1960 roku, w Wurzburgu, obecnie mieszka z rodziną w okolicach Frankfurtu nad Menem. Studiowała slawistykę, germanistykę oraz historię sztuki. Przez wiele lat zajmowała się redakcją książek, a od 1998 jest również autorką powieści. Moim zdaniem to sytuacja niezwykle ciekawa. Osoba, która doskonale zna się na rzeczach dotyczących technicznego zaplecza, sama zaczyna pisać. Z pewnością nie popełni błędów, które zapewne sama wytyka innym autorom.
Powieść ponownie wydaje mi się bardziej przygodowa niż przerażająca, mimo, że z pewnością nie brakuje w niej tajemnic, napięcia i klimatu, jaki przypisać można jedynie kryminałom czy thrillerom. Nie jest jednak specjalnie straszna i naprawdę ciężko się przy niej bać, natomiast napisana została lekko i czyta się ją jednym tchem. Najlepsze, najprostsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy, to po prostu – przyjemna lektura. Jeżeli ktoś ma już dosyć popularnych w dzisiejszych dniach paranormal romance i (nieco mniej na topie) heroic fantasy, to seria Dolina jest zdecydowanie dla niego.